Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wszystko co dobre i tuczące...

Jogurt bałkański z zielonym ogórkiem, czosnkiem i rzodkiewką. Pyry z gzikiem. Sernik. Makaron z groszkiem, szynką i śmietaną. Świeży chleb z masłem (i wszystkie kanapki w Canappce, bo tam uczciwie z masłem). Kawa latte. Jogurtowe muffinki. Bita śmietana. Twarożek ze szczypiorkiem. I czekolada. Nie umrę, bo mogę ser żółty.

Maja prawdopodobnie ma nietolerancję nabiału. A ja robię listę rzeczy, które zjem, jak skończę karmić. I będę z niej skreślać po jednej, chyba że wcześniej pęknę.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 28, 2009

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 7 - Poziom: 3

« ... saturday wait... - Wszystkich Świętych »

Komentarze

wonderwoman

90% dzieci tak ma- spoko, połowie przechodzi po 3-4 miesiącu. I albo będziesz w tej połowie co może jeść spokojnie, albo (jak np. ja) w dupie będziesz miała ewentualne pryszcze na dziecku i zaczniesz jeść nabiał.
(a do tego czasu kup sobie wapno w tabletkach, byś się nie zaczęła łamać)
No a jeśli dziecko ma poważniejsze atrakcje na tę nietolerancję, to kupa. Nie pocieszę. Mogę jedynie pogłaskać.

Zuzanka

Właśnie kupa. Od szczepienia młodzież wydala za luźno, waga słabo rośnie, nos się zatyka i takie tam. Pryszcze przeżyję, natomiast wagę prawie stojącą w miejscu - nie bardzo.

agg

pytanie na serio, acz pewnie głupie. Skoro możesz ser, to czemu masła nie?

Zuzanka

No idea. Też mnie to frapuje, pewnie się okaże za czas jakiś, że i sera nie powinnam...

wonderwoman

buu.to trzymam kciuki, by przybierała (skoro ja nie mogę, bo się odchudzam, niech trochę mojego tłuszczu spadnie na Maję)

kurt.wagner

Da się przeżyć, wyrastają z tego (powiedziała doświadczona, która karmiąc i fundamentalistycznie unikając nabiału przez pół roku pijała symboliczną leciutką kawę z własnym mlekiem, żeby dziecka nie uczulać. Czy ja mówię, że jestem normalna?)

Zuzanka

Mam nadzieję. Na razie odpukać, młodzież egzystuje, ja jakoś też. Kawę pijam tylko poza domem, jednak nie będę nosić ze sobą mojego mleka do spienienia ;-)

Skomentuj