Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

... saturday wait...

Bo zapomniałam. Będąc młodą lek^W^W^WKupując sobie płaszczyk w Jacqueline Riu (co za upadek, pierwszy raz od iluś lat mam modną przyodziewę jesienno-zimową), zaczepiłam dziewczę układające szaliczki na półce, z uprzejmą prośbą o znalezienie mi tego, o, płaszcza w innym rozmiarze. Dziewczę popatrzyło na mnie jak na raroga z miną "A weź się, babo, odczep" i dalej przekładało szaliczki, prośbę więc ponowiłam, bo uznałam, że może dziewczę przygłuche, myśląc sobie "Ech, a jak nic nie chcę kupować, to za mną chodzą i proponują pomoc"... Po czym podeszła ekspedientka, stojąca obok i zapytała, o jaki rozmiar mi chodzi. Trochę obciach tak zaczepiać obcych ludzi w sklepie, jednak.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 27, 2009

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Skomentuj

« Dwa miesiące - Wszystko co dobre i tuczące... »

Skomentuj