Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wrzesień

Tak to jest, że kiedy zaczynam nabierać pewności siebie, okazuje się, że tak naprawdę mało umiem. I mimo że wjechałam na 5. piętro parkingu w Starym Browarze (bez sensu, bo i tak z parkingu nie da się zrobić zdjęć, bo nikt nie pomyślał i w ponad dwumetrowym murze nie ma otworków widokowych), to zdaję sobie sprawę, że jestem dalej słabym, chociaż coraz pewniejszym, kierowcą.

Podobnie z dziewczyną. Z dnia na dzień rośnie porozumienie. Dugi butko i duzia pika pomagają wydajnie na codzienne konwersacje, ale kiedy przychodzi do nieumiejętności zrozumienia sygnalizowania, że coś jest źle, to wątpię we wszystko, do czego doszliśmy przez ostatnie dwa lata. I, co mnie cieszy, jestem (jeszcze) w stanie opanować moją irytację, kiedy dwuletnia dama, poproszona o wybór bluzki, odwraca się do mnie ostentacyjnie tyłem i z uśmieszkiem grzebie w skrzyni z zabawkami, udając, że mnie nie słyszy, tak prawie do załamania doprowadzają mnie sytuacje, kiedy widzę, że coś się zadziało nie tak, a nie umiem wytłumaczyć, co się stało i że się zaraz naprawi albo za chwilę będzie lepiej.

I zostaje mi robienie małych gestów, żeby było przyjemniej. Tacka w świnki czy misie, baloniki, książka o kotach, dwie garście kasztanów (bez specjalnego szału) czy akrylowe kryształki[1] świecące w promieniach już jesiennego słońca (i umówmy się, że te kropki na szybie to taki wyrafinowany bokeh, a nie że brudne okno, dobrze?).

[1] Taki lifehack[2] z salonu gadżetów BRW. Tanie jak barszcz, różnokolorowe, wadą jest to, że tylko z 1/4 ma dziurki, reszta nadaje się do rozrzucania.

[2] W Pepco z kolei są tanie jak barszcz filcowe podkładki, wycinane w liście. Można pociąć i z jednej podkładki dostaje się dwadzieścia równo wycinanych laserem liści do naklejania gdziekolwiek czy zrobienia drzewa na lekcję zpt (czy jak to się teraz nazywa). Wychodzi taniej niż zakup grubego filcu i samodzielne wycinanie.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 14, 2011

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 11

« Your Highness - Wielkopolska w weekend - Obrzycko »

Komentarze

Tores-

Im dalej, tym więcej tego nie rozumienia i nie wiedzenia. Ja tez mam taki przymus w sobie, żeby szybko naprawić, szybko, żeby już było dobrze - tylko niestety się tak nie da. Najtrudniejsze jest to, że żeby coś zmienić w dziecku, to trzeba najpierw zmienić w sobie. Ale pewnie dramatyzuję. Bo sobie nie radzę, czy coś.

ds

ale wiesz, że frustracja jest częścią życia, małego dziecka też? czasem nie ma sensu pocieszać, że się zaraz naprawi albo że będzie lepiej, tylko trzeba pomóc przeżyć frustrację, bo to nie pierwsza i nie ostatnia. tak, też mam z tym kłopot.
każdemu kierowcy się zdarza zrobić głupotę, a Ty się ciągle uczysz i jeszcze długo będziesz.

Theli

Dobra jesteś, mi pod tę górkę w SB zgasł silnik :/
Zazdraszczam opanowania irytacji. Ja tak nie potrafię.

Zuzanka

@Theli, dla mnie ten ślimak w SB był takim "omg, w życiu nie wjadę" (jeszcze mam na liście parking pod budynkiem, tam się jeszcze boję, bo wąsko). I wjechałam. Zgasł mi za to, jak wyjeżdżałam z parkingu na placu Wolności. A irytację raz się da, raz nie da. Teraz mi wyszło, dzień wcześniej nie.
@ds, no cięzko mi właśnie zaakceptować to radzenie sobie z frustracją. Bo ja sobie sama słabo radzę, a mam uczyć dziewczynę, żeby zaczęła. I jeszcze się na nią nie denerwować, bo emituje frustrację z oddziaływaniem na mnie.

wonderwoman

ok. dla mnie miszczem jest koleś (bo że to koleś to jestem pewna) który zaprojektował parking w malcie. nie ma szans na nieobrysowanie samochodu, i wyjechanie z niego ot tak sobie. kupiec za to uczy mnie od nowa parkowania na żyletki (prawa dla wsiórów* spod poznania, którzy musza stanąć na półtorej miejsca parkingowego).
*prym wiodą PSR, PSZ i PWR- pourywałabym im łby i nasikała w szyje.

ja myślałam, że teraz to już z górki. 3 lata, to już wie o co cho itp. nic bardziej błędnego. i wiem, że ta jej irytacja że ja nie rozumiem, to dla niej kop do rozwoju, ale to nie poprawia mi nastroju.
(i zastanawiam się, czy dożyję tego, że ona po prostu kiedyś ubierze buty, zamiast zwisać z szafek/biegać z krzykiem dookoła mnie/ryczeć z niewiadomego powodu/ itp itd)

autumn

a ja jeszcze nie wjechałam na ten parking w Browarze więc chylę czoło ;-)

parkingi niektóre są straszne - ten w Malcie rzeczywiście najgorszy (chociaż aut nie obtarłam jeszcze), projektanci jakby wyobraźni nie mieli

a irytacja ... nie wiem jak to się dzieje, ale Gabrysia ze mnie wysysa to uczucie, którego zupełnie wcześniej nie znałam. Mam nadzieje, że jej przejdzie doprowadzanie mnie do takiego stanu bo czuje się jak w potrzasku gdy się zaczyna rzucać, płakać i marudzić.

Pola

Sliczne te krysztalki, ale co Twoj kot na to? :-)
(pytam bo u mnie dlugo by nie powisialy niestety :()

Zuzanka

@Pola, koty zlewają, co ciekawe. Bardziej reaguje Maj, który życzy sobie zdjęcia z okna i potem nimi szura po podłodze. Koty się triggerują różnymi rzeczami - ostatnio Bursz polował na wielki i ciężki kasztan, a Szarsz potrafi biegać za skrawkiem papierka wielkości 2 cm.

Pola

och pardon, chyba mi umknelo, ze masz dwa, Maj w takim razie nadrabia za dobrze ulozone futrzaste :) ---- u nas NIC fajnego nie mozna postawic/powiesic. Wlasnie odstawilismy je po raz pierwszy do tesciow, bo wyjezdzamy na dwa tygodnie i, jak wychodzilismy, to katem oka widzialam Rudego, jak stal na dwoch lapach na stole i probowal dosiegnac zyrandola z krysztalkami, ech.

Zuzanka

@Pola, trzy ;-) http://kyciekycie.blox.pl/2011/03/Sezon-balkonowy.html

Boska

bo trzykotka to najlepszy kwiatek domowy jest on.

i oraz jesli chodzi o prowadzenie to YAY i wogl niedopatrzenie ze nie pojechalas w Irlandii chociaz na parkingu!

i ponadto dzieciowo - jak dla mnie to jestes uosobieniem anielskiego spokoju, ja na sprawy powtarzalne mam maly margines.

krysztalki wiadomo, ze fajne, co nie :) jakby co to mam swojegoczlowieka na ebayu od krysztalkow :D

Skomentuj