Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wieczór kuglarzy

Ja gorąco wierzę, że Ingmar Bergman to wielki reżyser jest, mimo że nie widziałam "Siódmej pieczęci" ani "Tam, gdzie rosną poziomki" (i chętnie obejrzę). Natomiast "Wieczór kuglarzy" nie zachęca. Jak w polskim kinie - nuda, panie, nic się nie dzieje. To tu, to tam jeździ sobie cyrk. Tutaj się rozbiera żona klauna przed garnizonem wojska (niby żeby się z wojakami wykąpać w jeziorze, ale i tak wstyd jak beret z antenką), klaun biegnie ją przyprowadzić do domu, bo co mu się będzie się szlajała. Potem sobie jadą i przyjeżdżają do miasteczka, z którego właściciel cyrku wyjechał, bo nudziło go mieszczańskie życie i chciał być taki bardziej bohema. Żona, którą zostawił z synami, ceruje mu marynarkę i namawia, żeby wrócił. Kochanka idzie z nim do teatru ("my są też artyści, pożyczcie trochę fancy ciuszków na przedstawienie"), daje się przelecieć przystojnemu (no, na skalę tego filmu to może, ale normalnie z karczocha lepszego amanta można wystrugać) aktorowi, bo obiecał jej biżuta, za który może przeżyć rok (yeah, right). Na końcu właściciel cyrku daje na arenie w paszczę amantowi, a potem amant spuszcza mu łomot. Finał to pijaństwo, które kończy się zastrzeleniem niedźwiedzia, bo i tak był stary i się męczył (duży punkt dla klauna, który nalega, żeby przy okazji też i jego żonę zastrzelić, bo już stara). Jestem płytka i niewiele z wielkiej sztuki przez duże S rozumiem, ale - jak już wspomniałam - nuda, panie. I metafor nie łapię, bo pewnie cyrk to jakaś wyrafinowana metafora czegoś więcej niż mieszczańskie życie (do którego się wraca pożyczyć ciuchy i żeby zacerować marynarkę).

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 23, 2008

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 6

« Podsłuchane w windzie [hermetyczne poznańskie] - Jaclyn Moriarty - Mam łóżko z racuchów »

Komentarze

agnus

Ja się ignorancko obawiam, że wielkość Bergmana jest tej samej jakości, co wielkość Tarkowskiego czy Kieślowskiego. To co napisałaś mniej więcej pasuje do Siódmej pieczęci. Znaczy tego co z niej pamiętam, a niewiele pamiętam.

eine Frau

Żenada- tak mogę skwitować tę wypowiedź!!! Film jest świetny i daruj sobie te pseudoironiczne uwagi , bo kompromitujesz się tylko dziewczynko. No ale w końcu nie wszyscy muszą się znać na kinie, bo kto wtedy oglądałby to współczesne gówno? A beret z antenką to jesteś ty i ta twoja wypowiedź !!!

Zuzanka

Mocne słowa jak na ośmiolatkę. Opowiedz wobec tego, czemu jest taki świetny. Niestety, nie spodziewam się, że wrócisz i że się podpiszesz. Szkoda ;-)

Zuzanka

PS moje uwagi są ironiczne, a nie pseudoironicznie. Nie używam podróbek.

Dagens

No, tylko czekałam, aż mi pod tą notką komentarz jakiegoś sfustrowanego "smakosza kina" wyskoczy :P
A tak na serio to też pewnie jestem płytka, bo film względnie przyjemny, ale głębi to też nie widzę. Btw. ten tekst o struganiu amanta z karczocha mnie zniszczył :D

Zuzanka

@Dagens, przecież ktoś się myli w Internecie. Jak można nie kochać Bergmana.

Skomentuj