Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
No nie mogłam odpuścić. Jedna z lepszych komedii w tym roku (pomijając Testosteron, ale to inna klasa, bo tam nie było o komputerach). Obśmiałam się jak norka. Mnóstwo smaczków - a to tekstu Willisa po każdorazowym zebraniu w paszczę, a to sztuczki hakerskie, zakończone spektakularnym skopiowaniem nieledwie całego internetu na analog pendrajwa, a to Kevin Smith w roli super hakera, mieszkającego w norze u latin mamuśki. Bedgaje mają McIntoshe, hakerzy (po obu stronach) - najchętniej Alienware. Sposób na zabicie hakera to podłączenie mu bomby pod klawisz Delete (sic!). I świetny F-35, który prawie że umie stanąć na ogonie i zamerdać skrzydłami.
Gorąco współczuję wszystkim, którzy usiłują znaleźć realizm w takich filmach i jojczą, że uch-och, 110 milionów wydali na to, ze jest nierealnie. Ma być nierealnie, wybuchowo, śmiesznie i z rozbłyskami ognia. Królowa była zachwycona.