Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Ruth Rendell - Drzewo dłoni

TW: śmierć małego dziecka.

Lata 80. Benet jest samotną matką, wychowuje dwuletniego Jamesa. Mimo że jej rodzice od lat mieszkają w Hiszpanii, na temat wnuka się nie mówi, bo wstyd, że nieślubny. Gdy matka dziewczyny, zwana Mopsą (sic!), przyjeżdża w celu zrobienia badań lekarskich, trafia na moment, kiedy James zaczyna chorować; ponieważ jest osobą, oględnie mówiąc, niestabilną emocjonalnie, nie jest wsparciem dla córki. Bardzo szybko sytuacja staje się dramatyczna - James ma krup i mimo starań lekarzy nie udaje się go uratować. Benet jest załamana, tymczasem Mopsa odzyskuje dobry humor, opiekuje się czule córką, aż wreszcie przyprowadza małego chłopca, twierdząc, że obiecała, że się nim zaopiekuje pod nieobecność rodziców. W drugim wątku pojawia się Barry, młody pracownik fizyczny, zakochany w nieco starszej od niego Carol, matce trójki dzieci. Carol wprawdzie nie jest matką roku, dwoje starszych trafiło do opieki społecznej, matkę odwiedzają raz na kilka miesięcy, najmłodszy Jason jest z kolei przerzucany między matką Carol a płatnymi opiekunkami. Barry próbuje zorganizować dla dzieci Carol dom, ale jednak skupiony jest na ukochanej, nie dziwi czytelnika więc, że w pewnym momencie mały Jason znika, a podejrzenia policji kierują się właśnie w stronę Barry’ego. Tu oczywiście można dodać dwa do dwóch, dalsza akcja pokazuje, przed jakim dylematem staje Benet - oddać porwanego przez chorą psychicznie matkę chłopca, narażając ją i siebie na kłopoty czy udać, że los tak chciał, zwłaszcza że mały Jason ewidentnie był bity i krzywdzony przez ewidentnie niewydolnych rodziców. Pojawia się jeszcze trzeci wątek - hochsztaplera Terrence’a, znajomego Carol, który utrzymuje się z bycia żigolakiem zamożnych wdów.

Kryminał jest świetnie napisany, napięcie dobrze dawkowane, z psychologicznego punktu widzenia całość jest dość naiwna, ale to nie przeszkadza w lekturze. Zakończenie nieco rozczarowuje, bo autorka zagrożenie dla Benet - konsekwencje porwania dziecka oraz szantaż ze strony ojca Jamesa, Edwarda - rozwiązuje dziwnym trickiem: xgbś mnovwn Rqjneqn v Pneby, xvrql cynahwą fmnagnżbjnavr Orarg, jvęp qmvrjpmlan zbżr fcbxbwavr jlwrpunć mn tenavpę, cbfłhthwąp fvę cnfmcbegrz mznełrtb Wnzrfn. Wątek Terrence’a też kończy się dość idiotycznie i przypadkowo.

Inne tej autorki; przeczytałam ponownie "Zabić mandaryna" i "Maskę".

#94-96

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 29, 2022

Link permanentny - Tagi: kryminal, panie, 2022 - Kategoria: Czytam - Skomentuj

« O ucieczce przed deszczem - Ruth Rendell - W matni »

Skomentuj