Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

RED

RED, czyli "Retired Extremely Dangerous", to stempel jaki agent Frank Moses ma na swojej teczce w CIA. Jak większość emerytów hoduje z pestki awokado, ustawia przed świętami przed domem świecące renifery i dzwoni co jakiś czas do przemiłej urzędniczki, Sarah, w sprawie emerytury, po czym nagle orientuje się, że został przeznaczony do odstrzału, bo w środku nocy w jego domu pojawia się kilkunastu srogo uzbrojonych komandosów. Zgarnia Sarah, której grozi niebezpieczeństwo, i razem z nią i pewnym zapasem srebrnej taśmy (nie dziwmy się zaskoczeniu Sarah, kiedy w jej mieszkaniu pojawia się łysy starszy pan) objeżdża kawałek Stanów, kompletuje ekipę i rozwiązuje tajemnicę zlecenia na uciszenie grupy zaangażowanej w jedną akcję sprzed lat.

Trochę się rozczarowałam. Wprawdzie i klimat świąteczny, fantastyczna obsada, bo i wiecznie sprawny Bruce Willis, psychopatyczni John Malkovich i Richard Dreyfuss, perfekcyjnie (jak dobre wino) starzejący się Morgan Freeman, królewska Helen Mirren i Mary-Louise Parker (o tym jak jest seksowna nie muszę nikogo, kto widział "Weeds", przekonywać), ekranizacja komiksu Warrena Ellisa i spory budżet powinny w efekcie dać zapierający w piersiach wielbiciela strzelanek z przymrużeniem oka spektakl. A nie dały. Jest zabawnie, aktorzy świetni, z wystrzelonych łusek można by usypać gustowny kurhanek dla zabitych agentów, są pościgi, walki na sprzęty biurowe i nie tylko, mały wyścig zbrojeń, ale jest to film do jednorazowego obejrzenia.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 12, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1

« Minęło 5 strzałów znikąd - Lubię cykliczność »

Komentarze

Bazyl

Biorę i oglądam. Raz, a dobrze :D

Skomentuj