Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Prawdziwe męstwo

Od razu powiem, że nie lubię westernów. Bardzo upraszczając, są dla mnie niewiarygodne psychologicznie, nielogiczne, szwarc-charakter za czarny, a dobry szeryf zwykle jest frajerem. Więc trudno mi docenić jakość "True Grit", mimo że bracia Coen umieją tak rozegrać sytuację, że nic nie jest czarne i białe. W każdym razie to bardzo zgrabny film, świetnie filmowany, z niesamowitymi preriowo-beżowym, gęsto przetykanymi trupami, pejzażami i z doskonałymi aktorami.

14-letnia Mattie szuka najemnika, który wyśledzi i doprowadzi przed sąd mordercę (brolin) jej ojca. Do wyboru ma podpitego szeryfa z nadczynnością spustu (tego w pistolecie), Roostera Cogburna (Bridges) albo łowcę nagród, LaBoeufa (Damon), który wprawdzie chętnie, ale chce mordercę zawieźć do innego stanu na egzekucję, a to psuje plan zemsty dziewczynki. Dziewczynka to w zasadzie złe określenie, bo Mattie jest silna, mądra, umie negocjować i bywa zaskakująco stanowcza i skuteczna. Ostatecznie cała ekipa jedzie polować wspólnie, kłócąc się po drodze, uprawiając rękoczyny i ustalając hierarchię.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 14, 2012

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2

« Moo, czyli lans 1/2 - Pięć szkiców »

Komentarze

Bebe

Hłehłehłe! zaśmiałam się gorzko nad pierwszym akapitem, wspominając przy tym, własnego rodziciela co mnie w wieku pacholęcym w niedzielne popołudnia przymuszał do Bonanzy. Nie dałam się nawrócić. Do dziś na słowo "western" dostaję oczościsku.

wonderwoman

mam to samo. obejrzę wszystko, byle nie western. nawet wild wild west który westernem nie jest (tylko dzieje się tam) doprowadził mnie do odruchów wymiotnych

Skomentuj