Nie no, lans po całości! I to w takim pudełku! Aż ci chyba pozazdroszczę i dla Bebe też wdrukuję. Powiadasz masz 10% zniżki? :)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Umówmy się, że autopromocja mi idzie słabo. Ba, przyznam się nawet, że spotkałam ostatnio w windzie pewną poczytną blogerkę, którą znam ze zdjęć i - ponieważ rozmawiała przez telefon - stałam jak wazon, patrząc porozumiewawczo. To nie działa, moi drodzy. W ramach przygotowań do głównego lansu (naprawdę, bardzo lubię rzucać takie teasery, że ja wiem, a Wy jeszcze nie) wyklikałam[1] sobie w moo kolorowe wizytóweczki. Wizytóweczkę można dostać ode mnie przy okazji osobistej[2] albo - niebawem - podczas lansu właściwego.
[1] Niestety, loader do zdjęć nie pozwala na dodanie marginesu, żeby mieć pewność, że nic nie wyjdzie poza safe area, a szablon do przygotowania plików jest zaszyty głęboko w pomocy. Ale poza tym cud, miód i orzeszki. Ekonomiczna paczuszka szła półtora tygodnia. Jakby ktoś chciał, to mam 10% zniżki dla chętnych.
[2] Dzielnie oparłam się pokusie, żeby zamieścić bon mot Wilego E. Coyote'a.