Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O wakacjach stacjonarnie

Problem wakacji rozpoczęła grubsza rozkmina matematyczna - jakkolwiek bym nie liczyła, to 93 dni wolne w ciągu roku kalendarzowego, jakimi obdarowuje moje dziecko tryb edukacji podstawowej nijak nie dadzą się pokryć[1] przez 26 dni urlopu mojego i 26 dni urlopu TŻ, nawet zakładając, że spędzamy czas wolny z dzieckiem rotacyjnie, nie jadąc na wspólne wakacje. Część wakacji więc Majut spędził u dziadków, skąd wrócił nauczony pływania i objedzony po uszy, na kolejną część poza tzw. łataniem, zaplanowaliśmy półkolonie.

Na pierwszy turnus trafiliśmy do Fundacji ARS na Nowowiejskiego, gdzie młodzież rysowała, malowała, chodziła nurzać się w sztuce w Muzeum Narodowym (żeby potem ze znudzeniem rzucić, przejeżdżając mimo, że "a tak, byłam, malowaliśmy tam stopami, bo nie chciałam brudzić rąk"). Ja z imprezy wyniosłam najlepszy chyba portret ever ("Mama, rysunek w węglu") oraz zaprzyjaźnienie się z uroczą kawiarnią "Dobra", gdzie o poranku można dostać pyszne, ogromne kanapki (również wegetariańskie) z chleba pieczonego na miejscu, jajecznicę i kawę. W ciągu dnia - ciasta, zupę z soczewicy i inne, pun intended, dobra. Więcej o kawiarni tutaj [link nieaktualny]. Maj odbierał poprawnie (w końcu ktoś zachwycał się wykonywaną sztuką, what not to like), ale bez większej ekscytacji.


Cafe Dobra, Nowowiejskiego 15

Mój najlepszy portret, czarna sukienka w kwiatki i buty na obcasach

Co innego z turnusem drugim - Klub jeździecki Pony na Strzeszynie (nie zwracajcie uwagi na stan strony www) okazał się absolutnym hitem wakacji. Młodzież wracała na adrenalinie, rzucała słownictwem fachowym (stęp, kłus, boltyżerka, flaga, uprząż, palcat, to takie kółeczko do trzymania się) i rano nie mogła się doczekać, kiedy znowu. Niebagatelnie pomogło w tym pewnie to, że w imprezie uczestniczyła również Najlepsza Przyjaciółka oraz że na terenie poza baranem Mańkiem (można karmić czymkolwiek), czarną szczeciniastą świnką Pumbą (można karmić czymkolwiek) były też dwa koty - czarno-biała Aldona i biała Elza (która sama się bezwstydnie zorganizowała w kwestii kiełbasek na ognisku). Niestety, całościowo oznacza to, że będziemy musieli ogarnąć kwestię częstszych wizyt w stadninie, ponieważ się spodobało i zaczęły padać niepokojące pytania typu "kiedy będę mogła sama galopować[2] bez lonży?". Moja mała córeczka, która jeszcze wczoraj nie umiała chodzić.


Aldona

Elza, trochę głucha, ale przedsiębiorcza / Maniek


Po lewej Sally; Sally potrafi ugryźć

Żabka w kłusie


Można się nie trzymać, przez chwilę

Milano / Sally i Partyzant

Feluś

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Anegdotka bez związku. Idę niebawem na urlop (ten wspólny z TŻ i dzieckiem) i w korespondencji służbowej obejmującej wydarzenia odbywające się w tym okresie zapowiadam zastępstwa. Potknęłam się ostatnio, próbując wyjaśnić korespondentowi, że "I'm on vacation, but kindly please to worry not, because I will be covered by my coworker", na szczęście przeredagowałam treść komunikatu.

[2] Troszkę smuteczek - latami Maj używał uroczych przekręceń typu "gumerang" czy "galofować", ale to znika z czasem.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 7, 2016

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 8

« Colin Dexter - Ostatni autobus do Woodstock - Zośka Papużanka - On »

Komentarze

rozie
Portret mega. :-) Odnośnie kawiarni Dobra. Wszedłem na stronę, żeby zapoznać się bliżej z tymi kanapkami. Strona to dramat - niedokończona i chyba nieaktualna (ceny kawy). Na szczęście na zdjęciu widać ceny. Niestety nie widać samych kanapek.
Theli
Mnie oprócz przekręceń rozczulają neologizmy, np. takie zagłęboczyć (czyli utopić, zanurzyć się). A słyszałaś, że ktoś mądry inaczej w ministerstwie chciałby wydłużyć wakacje, bo przecież w ostatnim tygodniu i tak w szkole nic się nie dzieje? Rok szkolny miałby się więc kończyć na przedostatnim tygodniu.
eloy
@theli, przecież się kończy. Wakacje zaczęły się 27 czerwca.
Theli
@eloy: teraz kończy się w ostatni piątek czerwca, a ma być jeszcze krócej.
futrzak
ha! moje dzieci byly w Pony dwa lata temu na półkoloniach, równie zachwycone.
Zuzanka
@rozie, kanapki to w zasadzie kanapy - tak na 5 cm grube, w środku posmarowane zieloną pastą (na bazie masła albo nie, dla wegan), kiełki, sałata, ogórek, na to wędlina/tuńczyk/kurczak/tempeh + opcjonalny ser. Zdarzyło mi się przejść na takiej kanapce dzień - pół na na śniadanie, pół na lancz. Warto chociaż raz, zwłaszcza że to miejsce integracyjne.
Zuzanka
@Theli, dla mnie to trochę farsa, bo im bardziej będą skracać "rok" szkolny, to tym mniej się będzie działo. Z "moich" czasów pamiętam, że od połowy czerwca (od wystawienia wszystkich ocen) już była przechowalnia - nikt się nie uczył, nauczyciele odpytywali ostatnich rokujących i wypisywali świadectwa. Jak skrócą rok, to tak będzie już od połowy maja.
Theli
@Zuzanka, no i właśnie na tym polega głupota tego pomysłu. Przechowalnia na końcu zawsze będzie, bo nauczyciele muszą jakoś ogarnąć ten burdel związany z końcem roku. I o ile w młodszych klasach jesteś w stanie zrobić normalną lekcję nawet po wystawieniu ocen, to w starszych już tak się nie da. Wkurza mnie też, że zupełnie nie można liczyć na szkołę w wolne dni, np. w ferie zimowe nasza szkoła zorganizowała zajęcia sportowe dla dzieci. Jedna godzina, od 9 lub 10, można się zapisywać. Idealne rozwiązanie dla rodziców pracujących. Ja jestem pośrodku tego szaleństwa: M. jeszcze chadza na półkolonie, ale już jest w stanie sam w domu na cały dzień zostać, więc nie ma potrzeby pokrycia całych wakacji, a H. ma przedszkole przez całe wakacje.

Skomentuj