Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Moment przed wczorajszym gradem

Zaglądam za płoty. Większość domów jest skrzętnie, po polsku, zagrodzona parkanami, zardzewiałymi (a jednak szczelnymi) blachami, rozsypującymi się drewnianymi sztachetami albo - nie wiem, co gorsze - owinięta zieloną siatką typu betafence (ta bardziej zadbana) lub starą, porośniętą rdzą drucianą siatką w kształcie rombów. Za płotami pochowane są stare wanny, struple samochodowe, sterty cegieł, które pozostały z budowy, niewykończone balkony (wiem, przyganiał kocioł garnkowi, niech ten, kto nie ma listew przypodłogowych pierwszy rzuci kamieniem), obite wiadra, zapomniana opona, w której zagnieździły się już samosiejki. Czasem nawet to miniwysypisko ozdobione jest ogródkiem kwiatowym, pergolą z różami czy równymi zagonkami astrów.

Wolę jednak te domy, które płot traktują jako wizualny element krajobrazu albo wręcz po skandynawsku rysują tylko cegłą bądź drewnem przegrodę między ogrodem a chodnikiem. Jakoś tak milej. Zwłaszcza że sezon na dynie, a nic tak malowniczo nie rozłoży się na schodach jak mała kolekcja tych kolorowych, w jesiennych barwach.

Dają gdzieś w Poznaniu Pumpkin Latte?

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 14, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj

« Je-ssie-ń - Leverage »

Skomentuj