Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Maciej Płaza - Skoruń

Wieś pod Sandomierzem, lata 80. (i później). Skoruń - urwis, ladaco i nic dobrego, bezimienny mały chłopiec dorasta wśród sadów i z pozoru leniwej Wisły między religijną matką i skomplikowanym, trudnym w kontakcie ojcem. 7 opowiadań, zazębiajacych się w kolejne ogniwa łańcucha pór roku - zbiór jabłek, spotkanie z handlarzem wodą sodową w miasteczku, budzenie się dojrzałości płciowej, dygresyjna historia powodzi sprzed lat, która zaznaczyła życie ojca, matka użądlona przez pszczołę, śmierć starej sąsiadki; wszystko to splata się w niezbyt łatwe dojrzewanie. Co mnie zachwyciło przede wszystkim, to język. Mocne, gęste znaczeniowo zdania, niespotykane zbyt często słowa; widziałam kolory, czułam zapachy, a na języku smak potu. Jednocześnie nie jest to rzecz do szybkiego czytania, rozkładałam sobie lekturę na kilka miesięcy.

Doskonale się czyta książki napisane przez znajomych (ludzie, ilu ja mam pięknie piszących znajomych, nieustająco mnie to zachwyca), ale niesamowicie trudno się je opisuje. Z wrodzonego lenistwa dodam link do wnikliwej recenzji.

Maciek, czekam na następną.

Inne tego autora:

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 20, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, 2016, beletrystyka - Skomentuj

« Kobylniki - Grace and Frankie »

Skomentuj