Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

John Fowles - Kochanica Francuza

Lyme Regis, urocza brytyjska miejscowość wypoczynkowa, 1867. Na dłuższy pobyt przyjeżdża do swojej ciotki Ernestyna Freeman, nudna i układna młoda dziewczyna, córka zamożnego kupca, a za nią jej narzeczony - starszy od niej o 10 lat intelektualista, kolekcjonujący skamieniałe jeżowce zwolennik kontrowersyjnej teorii Darwina, Karol Smithson. W dużym skrócie - na miejscu spotykają społecznego wyrzutka, guwernantkę Sarę, zwaną Tragedią albo tytułową Kochanicą Francuza, której winą była zakazana miłość do francuskiego kapitana. Kapitan wrócił do siebie, pozostawiając kobietę zhańbioną; problem w tym, że Sara wcale się tej hańby nie wstydzi, pokazując swoją twarz w mieście ku zgorszeniu prawie wszystkich. Ernestyna o tym spotkaniu szybko zapomina, zainteresowana sobą i planowanym zamążpójściem (a konkretnie gierkami z narzeczonym), w przeciwieństwie do Karola, który - po kilku przypadkowych spotkaniach - zaczyna bardzo interesować się społeczną dzikuską. Z tego zainteresowania wynika 90-sekundowy stosunek płciowy (wcale nie żartuję), który rozsypuje dotychczasowe życie Karola w pył.

Wspominałam ostatnio o subiektywnym podziale książek na przyjemne do czytania i te nie. Fowles zdecydowanie ląduje w tej drugiej kategorii. Poza głównym wątkiem skrywanej, łamiącej wiktoriańskie normy miłości Karola i Sary (przy czym, dodam, to w ogóle nie jest miłość, tylko jakaś chaotyczna plątanina uczuć), należących do różnych światów, autor z perspektywy lat 70. XX wieku, obudowuje całość przemyśleniami o wiktoriańskiej erotyce, grze pozorów, przenikających się sferach społecznych, ekonomii, wreszcie wchodzi w postmodernistyczną zabawę, w której pojawia się jako jedna z postaci w książce i każe czytelnikowi wybierać zakończenie historii. Przeczytałam, chociaż zajęło mi to dwa tygodnie (z przerwami na coś innego dla higieny psychicznej), żebyście Wy nie musiały.

Inne tego autora.

#111

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 28, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panie - Komentarzy: 4

« O tym, jak dobrze zacząć dzień - Jojo Rabbit »

Komentarze

dees
ale ja już czytałam parę razy i jeszcze pewnie przeczytam! Bardzo ją lubię :D film widziałaś?
Zuzanka
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego to sobie robisz, nie rozumiem. Filmu nie widziałam (a przynajmniej nie pamiętam, żebym).
JoP
Przyznaję, czasem mam taki pomysł, żeby wrócić do „Maga”, który był jedną z najważniejszych książek mojej młodości (do takiego poziomu porąbania, że pojechałam na Spetses), ale trochę się boję.
Zuzanka
@JoP, no Mag mi też nie podszedł, za stara jestem na pierwsze razy i zachwyty.

Skomentuj