Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

IKEA

Kiedyś wizyta w Ikei była sposobem na spokojne przesnucie się przez sklep (jak chciałam wrażeń ekstremalnych, to szliśmy pod prąd). Z 14-miesięcznym aktywnym dzieckiem jest przeżyciem dość ekstremalnym. Żonglerka pobieranymi pluszakami, tłuczenie we wszystko drewnianymi młotkami, niekontrolowane ucieczki, plecy bolące pod schylania się i trzymania za karczek mikrosukienki, żeby delikwentka nie wpadała ludziom, patrzącym ze swoich 180 cm tylko na wprost, pod nogi, wywleczenie owczej skóry wielkości trzech małych człowieczków i spektakularne przewrócenie się z nią i nabicie guza na czole, skakanie po wielkim łóżku i cmokanie wielkiej pani na ścianie i ciągłe nadawanie kierunku mimo naturalnej tendencji do biegania w kółko wokół tej samej skrzyni z ręcznikami. Mnie się, w każdym razie, podobało.

Mam parę ulubionych działów w Ikei. Uwielbiam naczynia kuchenne (chyba na równi jak nowe kuchenne kolekcje w Tchibo, tylko jakoś miejsca w kuchni mi nie przybywa, musiałabym zacząć wytłukiwać to, co mam, żeby kupować nowe, nowe, nowe, nowe). Ostatnio z tego powodu zaczęłam się przemykać, żeby nic nie kupować. Bardzo lubię pachnące świeczuszki, ale za każdym razem muszę sobie przypominać, że mam kilkadziesiąt w domu i z moim tempem organizowania okazji do zapalenia (żeby się ciekawskiej trzodzie nie popaliły wąsy) starczy mi jeszcze na trzy lata. Za to teraz nabrałam zamiłowania do ikeowskich zabawek. Taka chyba kompensacja za szaro-bure czasy, kiedy sama byłam dzieckiem. Boję się różowego świata Fisher-Price, petshopów i kucyków-syrenek, a w Ikei znajduję rzeczy prostsze, które do mnie mówią. Nie mogłam przejść obojętnie obok zestawu pluszowych warzyw. Inner child? Kompensacja za ozdobne plastikowe owoce, ozdabiające "w gościach" kryształową misę na stole w jadalnym, którymi to owocami nie wolno było się bawić? (Proszę mi przypomnieć, jak będę narzekać na zabawę w sklep warzywny, że sama tego chciałam).

Na następną wizytę rezerwuję sobie pluszowe śniadanie albo owoce. Co do deserów nie jestem jeszcze zdecydowana. Tuczące, w końcu.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 8, 2010

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 11

« Jeffery Deaver - Mag - High hopes »

Komentarze

autumn

Ikea to bardzo fajne miejsce, chociaż odstraszają mnie tłumy

ostatnio odkryłam idealną godzinę na zakupy w weekend - 10 rano w sobotę - pustki ;-)

wonderwoman

pluszowe warzywa z ikei rządzą w moim domu od jakiegoś pół roku. i nic chyba ich nie przebije :)
(widziałam jeszcze ciacha, ale owoce zdecydowanie lepsze)

Pru

a ja byłam w Ikei dzisiaj, poniedziałkowy poranek, to przyjemna pora na zakupy. I zjadałam hot doga z dodatkami, choć po co nie wiem. Oni coś do nich dodają, bo są silnie uzaleźniające

Theli

O tak, ikea to dobre miejsce na zakupy z dziećmi. Odkryłaś już, że przewijaki są też w męskich toaletach, a w restauracji można pożyczyć śliniaczki, łyżeczki i podgrzać słoiczek w mikrofali oraz schować się za parawan do karmienia?

Zuzanka

Theli, ja bywam w Ikei od kiedy pamietam, nie muszę odkrywać takich rzeczy, spostrzegawcza jestem ;-)

Zuzanka

Pru, ja zawsze jeżdżę po talerzyk rostbefa z sałatką ziemniaczaną. Za każdym razem, kiedy go zdradzam (teraz był kamembert, fajny, ale panierka okropna), mam straszny żal. No, trochę mniejszy, bo łosoś też jest całkiem całkiem, ale łososia to ja umiem wyjąć z folijki i polać sosem ;-)

kaczka

Po te warzywa pojde chocby i na piechote :-)

Pola

Te warzywa sa swietne, ledwo sie powstrzymalam ostatnio :-) (nie mam dzieci).
A z Ikei nigdy nie wychodze z pustymi rekami, niestety nie moge przejsc przez ten podstepny dzial z drobiazgami bez zakupu...czegokolwiek ;-)
(swietnie piszesz, bede zagladac czesciej) Pozdrawiam.

Theli

Spostrzegawczość to jedno, ale bez dzieci po prostu w pewne rejony się nie wchodzi ;)
Dla mnie stałym punktem w Ikei jest też sklepik z jedzeniem - jakoś nie mogę wyjść bez choćby pepparkakorów czy pasty krewetkowej.

Zuzanka

Theli, dziecko mam od kilkunastu miesięcy i w Ikei już parę razy byłam od tego czasu ;-)

Theli

No dobra ;) przekonałaś mnie :)

Skomentuj