Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

I'm gonna get you, little fishy

[15.12.2013]

Ponieważ ostatnim razem byliśmy w berlińskim Legolandzie (5/10 - dużo klocków w różnych grupach wiekowych, trochę budyneczków, przejazd piracką "łódką", ale ciasno, ciemno, szatnia cholera wie gdzie; za 16/10 euro to dosyć zbójecka cena jak za plac zabaw z kulkami[1]), poszliśmy do Sea Life.

Niestety, tu było podobnie - brak szatni, wleczenie się z ciężkimi kurtkami w tłumie, bo jeden kierunek zwiedzania, nie jest bardzo zabawne. Ciemno, więc robienie zdjęć dość pretekstowe. Akwaria malutkie, ładnie wyeksponowane ryby, ale poznańska Palmiarnia ma więcej, tyle że na mniejszej powierzchni. Nie wspominając o akwarium przy zoo.

Co mnie absolutnie zachwyciło, to labirynt - między podporami z pseudo korala lustra. Albo przejście. Jak w kalejdoskopie, radośnie zgubiłam się od razu, Maj był nieco zaskoczony, ale szybko chwycił ideę, że trzeba wystawić rękę, żeby nie pacnąć nosem w szybę. Iluzja świetna, mimo innych zwiedzających.

Akwarium w hotelu Radisson, z którym Sea Life sąsiaduje (wizyta w pakiecie), rozczarowało mnie niezmiernie. Nakręcona zdjęciami z sieci spodziewałam się ogromnego cylindra, pełnego ładnie zaaranżowanych ryb. Niestety, cylinder jest dość brudny, ryb niespecjalnie dużo, wjeżdża się do środka windą, która słabo się nadaje nawet do oglądania, nie wspominając o fotografowaniu. Miłe, ale nie warto się nastawiać.

Hitem i tak była gumowa jaszczurka za 1 euro, bo wyjście przez sklep z pamiątkami oczywiście.

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Jakkolwiek daleka jestem od oceniania, że coś się "nie opłaca", tak tutaj warto rozważyć kupowanie biletów przez internet (40% taniej) oraz na więcej atrakcji jednocześnie. W ramach pakietu jest Legoland, Sea Life, Madame Tussauds czy Berlin Dungeon, wychodzi znacząco korzystniej.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 15, 2013

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj

« O burgerach i Dzikim Zachodzie - Hans Rosenfeldt, Michael Hjorth - Uczeń »

Skomentuj