Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Kolejna z książek, pałętających się za mną od dzieciństwa. Dwa pierwsze rozdziały usłyszałam w radiowej "dobranocce" (chyba PR I, 19:30) kilkanaście lat temu, książki w bibliotece nie znalazłam, za to na Allegro i owszem. Śliczne rysunki Butenki, a obok opis przygód 11-letniego chłopca, który z wujem-aptekarzem (oraz przygodnie napotkanym koniem) przeżywa przygody w drodze na Morza Południowe. Morza Południowe znajdują się za szafą wuja, a Konrad musi tam dotrzeć, bo "pani" zadała wypracowanie dla tych, którzy mają dobre oceny z matematyki, więc nie mają rozwiniętej fantazji. Trochę ramotka - pochodzi z roku 1933 (w świecie hi-tech zdziwienie budzi człowiek idący ruchomym chodnikiem, który wyciąga słuchawkę z kieszeni i dzwoniący do żony, że się spóźni na obiad), ale dość przyjemna książka dla młodszej młodzieży, którą nie będzie dziwiło, że jest kraina pasibrzuchów, kraina sprawiedliwości społecznej, a na morzach poludniowych mogą żyć ludzie w kratkę.
#20