Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Drive

Jak sama nazwa wskazuje, to film o jeżdżeniu. I jakkolwiek ciśnie mi się na usta, że do roli Kierowcy można było wybrać kogoś, kto posiada jakąkolwiek mimikę, to jednak nawet bez mimiki ujęła mnie rola Goslinga. Małomówny i niesamowicie spokojny, w dzień pracuje jako kaskader, w nocy odbiera z miejsca przestępstwa sprawców i ucieka z nimi przed policją, czeka 5 minut, ale jest w całości do ich dyspozycji. I idzie całkiem nieźle do momentu, kiedy nie poznaje delikatnej blondynki Irene, sąsiadki z synkiem. Działa chemia na tyle silna, że nawet kiedy mąż Irene wychodzi z więzienia, Kierowca pomaga mu w skoku, który ma pozwolić na uczciwe życie rodziny. Wiadomo, że nie pójdzie dobrze, pytanie tylko, do jakiego stopnia pójdzie źle.

Niesamowity soundtrack i świetna obsada (Ron Perlman, Bryan Cranston czy kobieta z najpiękniejszym wielkim tyłkiem, Christina Hendricks) sprawiają, że przekolorowany, pełen beznamiętnej brutalności, a jednocześnie dość jednostajny film jest wart wieczoru.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 22, 2012

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2

« Aleksandra Marinina - Płotki giną pierwsze - Biedjonka, ziobać mamusiu! »

Komentarze

furzak

niesamowicie piękny film, chociaż nie wiem dlaczego. muzyka rozwala. Gosling też, bez mimiki, ale ja go kocham platonicznie, wiec nie jestem obiektywna.

silver

Ano dobry film, ma swój rytm jakoś tak.
Muzyka rewelacyjna, a jedyny 'bardziej mimiczny' aktor jaki mi przychodzi na myśl (N. Cage) już miał film o samochodach (i też muzyka była bardzo na tak :) ) więc teraz kolej na kogoś innego :)

Skomentuj