Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Dorosłość

Odkryłam, że jestem dorosła wtedy, kiedy zaczęło mi brakować czasu i zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie zrobić w życiu wszystkiego, co bym chciała. Że plan tygodnia "5 dni roboczych i 2 wolne" wcale nie jest optymalny. Że doba ma tylko 24 godziny i czasem trzeba poświęcić coś dla snu albo sen dla czegoś. Że nie warto wracać do przeczytanych już książek, bo nie jestem w stanie przeczytać tych nowych. Że nie pojadę wszędzie tam, gdzie mnie nie było i nie jest to kwestia zawartości portfela. Że marnuję rokrocznie zimę na depresyjne siedzenie w domu. Że, że, że.

Stąd pośpiech. Zawsze pomiędzy jedną czynnością z drugą. Muszę wyjść, żeby zdążyć. Robienie kilku rzeczy naraz. Teraz. Spóźnię się. Nie będę się zatrzymywać, bo czekają. Może kiedyś wrócę i wtedy (ale nigdy nie wracałam).

I nagle dostałam do ręki niespełna 3 kilo Tu i Teraz. I musiałam się nauczyć, że nie można powiedzieć "poczekaj", że śpiące czy głodne dziecko ma priorytet 1, choćby się waliło i paliło. Dziecko w ramach prezentu powitalnego na świecie dostaje cały czas dla siebie. I muszę się nauczyć, że "teraz wychodzimy" oznacza, że teraz czytamy książeczkę (kto czyta, ten czyta), teraz szukamy butów, które powinny leżeć na półeczce, ale mogą być wszędzie (kto szuka, ten szuka). Że spacer to też stanie w miejscu i patrzenie na papierek. I że wcale nie trzeba iść tam, tylko można nagle zawrócić. Jeszcze tego nie umiem do końca, jeszcze pracuję zadaniowo. Ale muszę się nauczyć, żeby nie odgryźć sobie ręki.

(Ko, ko, ko).

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 14, 2011

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 7

« Nie tak bardzo free, ale bardziej lancing - Ali G. Indahouse »

Komentarze

Tores-

A im dalej tym gorzej. Wysyłasz czteroletnie dziecko do drugiego pokoju po szczotkę do włosów, która leży na parapecie (za trzy minuty trzeba wyjść do przedszkola), a ono idzie i znika, bo po drodze zamieniło się w księżniczkę i właśnie buduje pałac i relacje z poddanymi. Mycie zębów trwa 20 minut, z czego na mycie przypada jedna, a reszta na zabawę wszystkim, co stoi na umywalce. Itd.
A potem w którymś momencie to dziecko przestaje się bawić, a zaczyna się spieszyć i bać, że nie zdąży... to znaczy, że dorosło?

Zuzanka

Ano. Kiedy codzienna godzinna kąpiel połączona z zabawą zabawkami, puszczaniem baniek i moczeniem okolicy zamieni się w szybki prysznic albo w aranżowaną kąpiel relaksacyjną po trudnym dniu.

wonderwoman

albo kiedy dziecko zacznie ciebie popędzać "ruchy ruchy mama!".
(ko, ko, ko)

autumn

dzieci wymagają od nas większej elastyczności - trudne to czasami jest jak cholera, ale w końcu dajemy radę ;-))

Zuzanka

@Autumn, nie traktuj tego osobiście, ale mam uczulenie na takie frazesy jak "w końcu dajemy radę". Bo nie zawsze dajemy radę. Czasami tracimy kawałek siebie albo przykrawamy w tym przypadku dziecko do naszych potrzeb. Czasem nieustająco wkurza. Czasem uczymy się ignorować. Semantyka, ale nie lubię tego określenia, bo oznacza osiągnięcie czegoś, a dla mnie to nie jest osiągnięcie.

obledny

No ale zanim sie pojawilo te 3,5 kilo, to mimo spieszenia sie, terminow, poswiecania snu, ew poswiecania czegos dla snu i tak nie da sie zdazyc wszystkiego. E tam wszystkiego. Nie da sie zdazyc ani minimum ktore wydaje sie niezbedne (do czegostam). A z drugiej strony moze ten papierek na ktory sie patrzy dziecko w trakcie spacerku to wlasnie najbardziej zajebisty papierek na swiecie ?

Zuzanka

@obledny, możesz sprawdzić. Spod śniegu wyszła cała masa fajnych papierków, niedopałków i psich kup. Można stać i patrzeć godzinami.

Skomentuj