Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Cuckoo / Good Place

Miałam napisać o "Eternal Sunshine of the Spotless Mind", które sobie po raz kolejny obejrzałam, ale okazało się, że zapomniałam o ostatnim seansie w 2011, więc voilà. Zamiast - dwa nowe, świeże i - uwaga - absolutnie niewymuszenie zabawne seriale.

Cuckoo to brytyjski serial o rodzinie z przedmieść - Ken, 45-letni prawnik, w własnym wyobrażeniu luzak i rockers, ale tak naprawdę nudziarz; Lorna - nieco odjechana ekscentryczka i młodszy syn Dylan, prawiczek i nie najbystrzejszy, ale za to wyszczekany. Historia zaczyna się, gdy starsza córka, Rachel, wraca z Tajlandii po roku przerwy przed studiami i przywozi ze sobą męża - hipisa amerykańskiego pochodzenia, Cuckoo. Cuckoo (Samberg) jest naiwnym dzieckiem natury, wielbiącym zen i seks, zupełnie nieprzystosowanym do świata, w którym obowiązują normy społeczne i trzeba zarabiać pieniądze. Doskonałe w każdym wymiarze, zwłaszcza jeśli do tego dołoży się sąsiadów - psychopatycznego wielbiciela Kena, Steve'a wraz z żoną, która w pewnym momencie zostawia go dla włoskiego żigolaka. W drugim sezonie zaskakującym twistem Samberg zostaje zastąpiony innym aktorem, znacznie słabszym, ale siła i zabawność serialu nie opada poniżej poziomu.

Z kolei Good Place to amerykański serial o Raju. Eleanor trafia po śmierci do nieba, jak w każdej dobrej korporacji przechodzi przez tzw. orientation day, oprowadzana przez Architekta osiedla, Michaela (doskonały Danson), który opowiada jej o niebiańskich zasadach i pokazuje piękny dom, w którym ma zamieszkać ze swoim soul-mate, Chidim - filozofem. Dom ma idealnie odpowiadać jej ziemskim upodobaniom, Chidi ma wszelkie cechy najlepszego przyjaciela, wieczne życie ma wypełniać radosna praca i odpoczynek z przyjaciółmi. Problem w tym, że Eleanor jest osobą... całkiem nikczemną, niemiłą i zdecydowanie czuje, że nastąpiła jakaś pomyłka. Oczywiście zaczyna udawać, żeby wtopić się w tło, licząc, że jej to ujdzie na sucho, ale Raj zaczyna się sypać. Prosi więc Chidiego, żeby nauczył ją, jak udawać osobę dobrą i moralną.

Jaki to fantastyczny serial - przewrotny, śmieszny, ironiczny, a kiedy już myślisz, że bohaterowie (bo - jak się okazuje - nie tylko Eleanor nie jest na swoim miejscu) powoli wychodzą na prostą, sytuacja zostaje pokazana od zupełnie innej strony. Jeszcze zabawniejszej i powodującej kolejne perypetie. Najlepsza rola męska - Jason Mendoza/Jianyu Li, najlepsza rola żeńska - Janet.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 12, 2018

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj

« Instapoznan Photowalk - Młyńska 12 - Patrick Suskind - Pachnidło »

Skomentuj