To teraz dla porównania wybierz się na "Avatar". Jestem ciekawy jak w twoim odczuciu wypadnie zestawienie tych dwóch trójwymiarowości.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Mam kilka tłumaczeń "Alicji" i oryginał z przypisami. Wprawdzie nie nudziło mi się aż takstarczyło mi nigdy zapału na porównywanie strona po stronie, ale lubiłam czytać je wszystkie. Wadą zawsze dla mnie był brak poczucia celu w świecie po drugiej stronie króliczej nory. U Tima Burtona dzięki drobnym zmianom fabuły cel pojawił się całkiem zgrabny i ja to kupuję. Nie interesuje mnie, że książka jest o czymś innym, a bohaterowie są powyciągani wybiórczo i poprzekręcani. Wzruszył mnie Kapelusznik ze swoją walką z oparami szaleństwa, z ogromną odwagą i pięknym uśmiechem. Zachwycił kot z Cheshire, ale to nic dziwnego, bo kota znikającego do uśmiechu trudno zepsuć (a zobaczyć warto choćby dla sceny, jak Chester udeptuje cylinder Kapelusznika). Scena podwieczorku - szalona i urocza. Gąsienica z nargilami - psychodeliczna. Poproszę trochę tego, co je, pije bądź pali Tim Burton.
#Wstydliwe-wyznania: nie widziałam nigdy filmu 3D i w naiwności swojej chciałam iść na 2D, bo bałam się, że okulary ciężkie (zwłaszcza że moje własne też nie najlżejsze) i że z astygmatyzmem wiele nie zobaczę. Niesłusznie. Niesamowite. Bajkowe arabeski, przezroczyste krople, światło, dym, koci uśmiech, motyl lecący przed ekran. Jak jakiś czas temu pisałam - teraz jest czas nowości, pierwszych razów i całkiem nowego świata.