Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Wielkopolska w weekend

O Pałacu Myśliwskim

[31.07.2022]

Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie jest zabytkiem nieco kontrowersyjnym[1] - nawet jeśli wejdzie się do środka bez świadomości, jaka była oryginalna funkcja tego budynku, to melancholijne połówki wypchanych jeleni na kolumnie wspierającej sufit w głównej sali, wszystko wyjaśnią. Aktualnie w pałacu się nie poluje, tylko albo się urządza koncerty fortepianowe - co nie dziwi, bo bywał tam swego czasu Chopin, odwiedzając swoją chrzestną, albo się pisuje książki podczas turnusów rezydencyjnych (pozdrawiam Monikę i Maćka). Można też wejść ot, tak - na kawę albo na obiad, jeśli akurat nie ma koncertu. Albo na spacer w przypałacowym parku, to już niezależnie od kwestii muzycznych. Ponieważ zawsze miałam za daleko, żeby spontanicznie pojechać do Antonina, a na dedykowaną wizytę było jakby za blisko, bo to prawie 2 godziny od Poznania, dopiero przy okazji weekendowych warsztatów jogi, prowadzonych przez znajomą w okolicy Ostrzeszowa, udało mi się na tę kawę na pałacowym tarasie trafić. Jak się potem okazało, rzutem na taśmę, bo skądinąd uroczy i relaksujący weekend z miłymi osobami przypłaciłam drugą rundą covidu. Jogę polecam, covidu nie polecam[2].

[1] Pewnie nie bardziej niż inne, bo jakby się tak nad każdym zabytkiem nieco pochylić, to jednak większość, zwłaszcza pochodzenia ziemiańskiego, nie opierają się na harmonijnej współpracy i braku wyzysku.

[2] Chociaż tym razem przeszło łagodnie - dwa kiepskie dni, utrata węchu na krótko, a po niespełna tygodniu kaszlu i bolącego gardła już było po. Nie żebym planowała kolejne.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 12, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: antonin - Komentarzy: 2


O tym, że było upalnie

[16.05.2022]

W czerwcu było, bo w lipcu to już taki bardziej chłodny wrzesień. Wracając do czerwca, ominięta poprzednim razem promenada z Kórnika do Prowentu, jest urocza. Nie tylko dlatego, że wdzięcznie się wije przy jeziorze, ale i ze względu na liczne pomniki i pamiątki po Wisławie Szymborskiej, która z Prowentu pochodziła. Przy Domu Kultury rzeźb jest więcej - obok niekontrowersyjnego "Czerwonego peletonu" można obejrzeć już bardziej, jak to domowa nastolatka określa, krypny "Polaków uśmiech własny".

W Zaniemyślu byłam wcześniej dwukrotnie, oba podejścia były mocno nieudane. Pierwszy raz na niesławnej imprezie integracyjnej "w formule niespodzianki", w pewien zimny majowy weekend grupa pracowników korporacji została wywieziona na Wyspę Edwarda i już na miejscu wszyscy (poza nielicznymi spryciarzami, którzy zawinszowali sobie powrót wieczorem) dowiedzieli się, że śpią pod namiotami, dostęp do sanitariatów i bieżącej wody jest dość ograniczony, a możliwość opuszczenia wyspy jest zablokowana do następnego rana, bo można tylko promem. Mnóstwo śmiechu i facecji, zwłaszcza po tym, jak osoby - również te, które nadużyły alkoholu - chodziły w ramach rekreacji po rozżarzonych węglach. Drugi raz, skuszona szumnie zapowiadaną imprezą plenerową pt. "Zaniemyskie Bitwy Morskie", również na miejscu dowiedziałam się, że do jeziora nie ma dostępu, ale za to jest koncert gwiazdy klasy Cugowskiego (chyba). Zapowiadane "Bitwy Morskie" były hołdem dla Edwarda Raczyńskiego, tego od biblioteki, który na Wyspie Edwarda utrzymywał letnią hacjendę, gdzie uprawiał wspomniane bitwy, angażując do tego służbę na łódkach, wymyślał wynalazki typu lotnia z sitowia czy metody przetwarzania buraków cukrowych, a ostatecznie hucznie zakończył życie za pomocą palnięcia sobie w głowę z armaty. Ad rem, trzeci raz okazał się bardzo udany - na Wyspę idzie się po moście pontonowym, nieco strach, bo chybotliwy, nastolatka była zachwycona; sama wyspa jest malutka, do obejścia w kwadrans wolnym krokiem, w okresie letnim są tłumy, można coś zjeść i wypić.

Jeszcze rzut oka na pałac w Łęknie, gdzie mieści się szkoła podstawowa w pięknych okolicznościach przyrody.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 17, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: kornik, zaniemysl, wyspa-edwarda, lekno, prowent - Komentarzy: 1


Wiosno, ty już wiesz, co

[17.10.2021]

Wprawdzie długość dnia powoli zaczyna pozwalać na wyrafinowane ekscesy typu "spacer po pracy", ale temperatury ciągle raczej z tych, przy których marzną rączki. Tu i ówdzie nieśmiało wychodzi już jakiś kolor, w ogrodzie na razie krokusy i forsycja w pączkach. Odgrzewam więc trochę ubiegłorocznych kotletów, mam nadzieję, że dotrzymam do sezonu wycieczek, wyjazdów i powiewnych sukienek. Pierwsze #nagołenogi już zaliczyłam, raz komfortowo, raz jednak lekko podmarzłam. Na zdjęciach imieninowy spacer dookoła zamku w Goraju.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 18, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: goraj - Skomentuj


O czeluściach dysku i braku

[30.05.2021]

Nieustająco zastanawiam się, czemu moi przodkowie nie wybrali miejsca na życie, w którym jest słońce, wegetacja trwa cały rok, a temperatura nie spada poniżej pewnego, przyjemnego poziomu. Oczywiście to taka rozkminka z wyżyn XXI wieku, gdzie wystarczy mieć paszport i pewne zasoby, żeby przejechać pół świata i mieć za co żyć. Moją rodzinę osadziły w miejscu kolejne wojny, ubóstwo i brak perspektyw, tak naprawdę dopiero ja mam jakieś opcje wyboru. Wywlekam z czeluści dysku zdjęcia, na widok których czuję radość i tamtej chwili, przystanku podczas pełnej kolorów i światła drogi do domu, i dziś, kiedy patrzę na dmuchawce i złoto.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 6, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: czarnkow - Skomentuj


O tarzaniu się w trawie

[26.09.2021]

Z perspektywy listopada (szarość, burość, kostropatość) trudno mi uwierzyć, że raptem półtora miesiąca temu było słońce, nagołenogi, można się było tarzać w trawie i wprawdzie jeszcze nie było kasztanów, ale nasiąkało się zapachem wiatru, fakturą liści, a pod powiekami zostawały jasne powidoki. Można było łapać świerszcze i pomagać żukom przewrócić się z grzbietu na odnóża. Nikt nie wpadł do stawu tym razem, chociaż podczas turlania się z górki nastąpiły pewne uszkodzenia naskórka.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 16, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: legi-rogalinskie, rogalin - Skomentuj


O tym, że latko

[6.06.2021]

Najpierw droga przez letni skwar, łąki i pola, niebo jak z pocztówek. Potem eksperymenty ze szklanymi kulami, również te z kontrolowanym podpalaniem suchego drewna, I'm a firestarter, rozmowy, owoce, hamak, stada krów i klimatyczna ruinka. Jak co dwa lata, chociaż ze względu na coraz większy rozjazd, chyba po raz ostatni. Tak czy tak, patrzcie latu w jasne oko.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 26, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: swidwowiec - Skomentuj