Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Mr. Robot

Elliot jest hakerem, pracującym jako specjalista bezpieczeństwa w firmie świadczącej usługi wielkiej korporacji E-korp (rozwijanej jako Evil-Corp[1]), stojącej za zadłużeniem większości ludzi na świecie oraz - co okazuje się być przyczyną akcji - za toksycznymi odpadami, w wyniku emisji których ojciec Elliota i matka Angeli, jego przyjaciółki z dzieciństwa, umarli na białaczkę. WTEM następuje atak na serwery E-korpu, Elliot cudem ratuje serwery, wykrywa program, którym zainfekowano serwery, ale go nie usuwa, bo kontaktuje się z nim hakerska grupa F-society, która proponuje mu wspólne zniszczenie E-korpu i początek nowego, lepszego świata bez długów. Elliot w to wchodzi i zapoczątkowuje szereg działań destrukcyjnych w zastanym porządku świata.

Ja wiem, że ten serial jest tak pełen klisz, że chyba więcej nie można (zła korporacja z jeszcze gorszym prezesem[2], haker z Aspergerem, kontrolowane narkotyki dla radzenia sobie z rzeczywistością), ale mimo to jest nakręcony tak, że od pierwszego odcinka do ostatniego (pierwszej serii) nie mogłam się oderwać. Owszem, czasem miałam wrażenie, że scenarzystom odjechał peron (i nieco skrzywiła się logika[3]), ale tempo akcji i zbudowanie historii, w której hckerzy, serwery, darknet, proxy czy exploity nie budzą śmiechu oglądających, to rzadkość. Czekam na drugi sezon.

[1] Rispect.

[2] Bije bezdomnych w celu rozładowania napięcia, włamuje się do telefonów, a do tego ma zwichrowaną psychicznie żonę w ciąży. Normalnie brakuje tylko, żeby skręcał karki małym kotkom.

[3] Mocny spoiler: Ryyvbg mbfgnwr mjnovbal qb S-fbpvrgl cemrm Ze Ebobgn, fgnefmrtb qmvjnpmartb trrxn, xgóel cynahwr mavfmpmravr xbecbenpwv. Cb pmlz bxnmhwr fvę, żr Ze. Ebobg gb wrtb avrżlwąpl bwpvrp, jfmlfgxvr vagrenxpwr m avz qmvrwą fvę j anjnybalz zbesvaą zómth Ryyvbgn, jvęp jlpubqmv, żr Ryyvbg fnz fvę mjreobjnł qb mnłbżbarw cemrm fvrovr betnavmnpwv, b xgóerw avr jvrqmvnł. Mnie się to nie klei.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 11, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 5


Catastrophe

Rob, Amerykanin w delegacji, poznaje Sharon w barze w Londynie; lądują na szybki i niezobowiązujący seks w pokoju hotelowym Roba. I tak przez tydzień, po czym Rob wraca do Stanów. Po jakimś czasie Sharon dzwoni do niego i wyjaśnia, że jednak nie do końca to "bez zobowiązań" wyszło, bo jest w ciąży. Rob - wbrew sugestiom matki[1] - wraca do Londynu i, choć to nie łatwe, rozpoczyna na całkiem poważnie związek z Sharon, chociaż sama Sharon wcale nie jest do tego specjalnie dobrze nastawiona. Ponieważ jest to komedia, a do tego komedia brytyjska, nie jest cukierkowo, czasem bywa nawet dość drastycznie, ale z ręką na sercu - kto z nas w związku z byle pierdoły nie wyeskalował mega-awantury, która tylko cudem nie zakończyła się wybuchem?

Uwielbiam również drugi plan - z druhnę-pijaczkę, afektowaną przyjaciółkę Sharon i jej męża-cynika, z amerykańskiego przyjacielem Roba - narkomana, irlandzką rodzinę Sharon czy wreszcie sceny biurowe w Bardzo Złej Korporacji Farmaceutycznej. Dwa sezony, ślub, dwoje dzieci (jedno przychodzi na świat przedwcześnie i w dramatycznych okolicznościach), niejednoznaczne wyniki, sugerujące zespoł Downa, każdy sezon kończy się kolejną katastrofą. Czekam na trzeci.

[1] Carrie Fisher i to zdecydowanie nie jest układna księżniczka Leia.

PS Dorzuciłam przedwczorajszą notkę z Berlina, ze zdjęciami.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 3, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Tylko kochankowie przeżyją

Adam, mieszkający w Detroit, (wyjątkowo piękny, długowłosy Hiddleston) jest muzykiem; nie zależy mu na sławie, często oddawał swoje utwory innym. Eve (androgyniczna Swinton), żona Adama, aktualnie mieszkająca w Tangerze, uwielbia literaturę. Rozmawiają ze sobą przez wideokonferencję. Eve wyczuwa, że Adama ogarnia depresja, przylatuje nocnym lotem do Detroit. Adamowi jest lepiej, wspólnie piją wysokogatunkową 0 Rh- (nie wspomniałam, że oboje są wampirami?), krążą po ruinach dawnej kolebki przemysłu motoryzacyjnego, ale WTEM przyjeżdża Eva, młodsza siostra Eve i wszystko psuje.

Każde pokolenie ma swoje kultowe piosenki. Tak samo jest z kultowymi filmami. W latach 80. była "Zagadka nieśmiertelności" z Davidem Bowie, podobną karierę wróżę refleksyjnemu, powolnemu filmowi Jarmuscha. Nie ma w zasadzie akcji, są rozmowy, snujące się jak dym z papierosa, bogate, pełne aluzji i wzajemnego, wypracowanego przez lata zrozumienia. Piękne, bogate w szczegóły wnętrza, pozornie niedbałe, ale idealnie dopasowane kostiumy, chemia między bohaterami, muzyka - zdecydowanie to film na więcej niż jeden raz.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 5, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Deadpool

Umówmy się, że to nie jest może i kino ambitne, ale jakże zabawne. Jest zwyczajny łotr, Wade, który lubi złomotać innych łotrów za pieniądze lub zgoła hobbystycznie. Potem jest jak w filmie - poznaje dziewczynę (i to jaką), zakochują się, po czym, jak już jest całkiem stabilnie i miło, okazuje się, że chłopak ma nieuleczalny nowotwór. Przyjmuje szemraną propozycję człowieka, który wygląda jak Roman Wilhelmi i w Fabryce Superbohaterów zostaje... strasznie szpetnym, choć niezniczalnym łotrem. Wprawdzie bez nowotworu, ale i bez dziewczyny, bo wygląda jak przepuszczony przez maszynkę do mięsa (jak to ładnie w jednej recenzji określono - krzyżówka Freddy'ego Krugera i pizzy peperoni) i jednak się krępuje wrócić. Ponieważ przemieniający go naukowiec-cwaniaczek rzucił lekko, że mógłby tę niewyjściowość anulować, jakby mu się chciało, Wade wchodzi na ścieżkę wojenną i demolując pół miasta ściga cwaniaczka. W trakcie wplątują się nieco wybrakowani X-meni, pyskaty barman, niewidoma (choć ciągle chętna) staruszka, meble z Ikei oraz lotniskowiec.

Są przekleństwa, nagość, pożycie intymne, krew i zabijanie, żeby nie było, że kaszka z mleczkiem. Nie wiem, czy da się nakręcić bardziej postmodernistyczny film o komiksie, pełen nawiązań, puszczania oka do widza (dosłownie, czwarta ściana leży) i lekkiej drwiny z Hugh Jackmana.

PS Sami byliśmy, bez dziecka, uprzedzając pytania. Dziecko miało wywczas u dziadków.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 3, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3


Fortitude

Pokryta lodowcem norweska[1] wysepka, białe niedźwiedzie, 800 uzbrojonych mieszkańców i 4 policjantów. Kilka wydarzeń doprowadza do tego, że na wyspę przylatuje śledczy z Londynu, niechętnie witany przez lokalne władze - śmierć geologa, zagryzionego przez białe niedźwiedzie, wyjaśniona jako nieostrożność denata oraz brutalne zabójstwo naukowca z lokalnego instytutu badawczego. Pani gubernator próbuje nie dopuścić do storpedowania budowy prestiżowego (i ratującego lokalną społeczność przed upadkiem finansowym) hotelu na lodowcu, dziwnym trafem wszyscy - policjant z Londynu i dwaj denaci - jej w tym przeszkadzali. Lokalny szeryf wygląda na nie całkiem uczciwego. Ale właściwym początkiem całej historii jest prehistoryczne znalezisko dokonane przez dwójkę dzieci.

Tyle że to nie jest kryminał (a w zasadzie nie tylko), a horror. Ewidentnie widać inspirację Twin Peaks (mała, spokojna mieścina, wszyscy się znają, chociaż mają tajemnice, dziwne morderstwo, przyjezdny detektyw), może tylko więcej śniegu jest. I krwi.

[1] Niby norweska, ale kręcona na Islandii.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 26, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Grace and Frankie

Dwóch dżentelmenów w okolicach 70. oznajmia swoim żonom, że przechodzi na emeryturę, co było spodziewane oraz, co było już całkiem zaskakujące, że planują się rozwieść w celu zawarcia drugiego związku małżeńskiego. Ze sobą, jednopłciowego, albowiem panowie kochają się od 20 lat i chcą ze sobą być legalnie. Żony zostają na lodzie i mimo że łączyło je do tej pory tylko to, że ich mężowie się przyjaźnili, a dzieliła wzajemna irytacja na swoje zachowanie, zaczynają się przyjaźnić. W tle ze wszystkim usiłują sobie też poradzić dzieci obu par.

Bardzo świeże spojrzenie na starość, tym bardziej rzadkie, że raczej melancholijne i ironiczne ("po siedemdziesiątce dla panów Viagra, dla nas lubrykant na suchość pochwy") niż sitcomowe. Doskonała rola Lily Tomlin, bardzo dobra Jane Fonda, taki sobie Sam Waterson i okropny Martin Sheen. Ale dla mnie najfajniejsze są wnętrza pięknego domku przy plaży w San Diego. Chcę na emeryturę i to szybko (aczkolwiek jak TŻ mi oświadczy, że chce się rozwieść dla innego pana, to uszy pourywam).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 23, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3