Więcej o
Moje miasto
Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze - na progu wiosny, kiedy słońce widzę dłużej niż godzinę dziennie - robię plany. Że co chociaż raz na dwa tygodnie w weekend pojadę w nowe albo w dawno nie odwiedzane miejsce w bliższej lub dalszej okolicy. Że będę chodzić codziennie 10 tysięcy kroków. Że nowy kraj na wakacje albo i dwa (w tym roku padło na Słowenię i Chorwację, padło, po czym się malowniczo obfajdało). Oraz, co mnie rozbawiło najbardziej, że będę częściej chodzić do nowych restauracji. A potem bum, pandemia. I tak uważam, że mimo wszystkich obostrzeń, lockdownu i social distancingu udało mi się wyjść z domu absurdalnie dużą liczbę razy. Niezaprzeczalnym królem wszystkich wyjść jest oczywiście Nocny Targ Towarzyski, gdzie co najmniej raz w tygodniu wbijaliśmy na rodzinne frytki z sosami oraz Mykonos, bo najlepsze greckie w Poznaniu. Dwukrotnie wyszłam z przyjaciółką wieczorem - odwiedziłam Orzo, w którym kiedyś byłam, ale niespecjalnie mi się podobało oraz Szczaw i mirabelki, gdzie dla odmiany pysznie i wegańsko. Trafiłam do Grill i Wino, bo blisko, ale wypłoszyła mnie głośna muzyka, więc - mimo że jedzenie było smaczne - raczej nie wrócę, bo jednak nie ten klimat. Znacznie bardziej przypadł mi do gustu Fyrtel smaków, gdzie można bardzo przyzwoicie na wynos. I to, dla odmiany, był modus operandi w 2020, zwłaszcza że od marca pracuję w domu. Najlepszymi nawynosami są Taj India i Niezły Meksyk, gdzie jednym zamówieniem ze spokojem opędzałam dwa dni obiadów. Bez wstydu przyznam sie też, że najlepsze awaryjne obiadowe to spaghetti z Picollo, nikt nie narzeka. Raz czy dwa podjęliśmy z TŻ-em próby nawynosów z Tapasty, Świętej Krowy czy Pyrabaru, ale dania z tych miejsc nawet po krótkiej podróży nie są już tak dobre jak na miejscu (oraz pani kierowniczka kręci nosem, najwyżej zje frytkę). Oraz słodkie: wiem, dieta sreta, ale pandemia wrzuciła mnie w absolutnie ciemne miejsce, z którego dopiero - mam nadzieję - zaczynam wychodzić, więc pączki i kawa z Pączusia i Kawusi, torcik pralinowy z Sowy (i letnie owocowe z galaretką) czy wreszcie kawa z ciachem w Karpicku, gdzie czekałam czasem na panią kierowniczkę podczas jej zajęć pozalekcyjnych, to wszystko mi znacznie poprawiało humor. A jak Wasze pandemiczne kulinarne odkrycia?
- Tawerna Mykonos - plac Wolności 14
- Taj India - Wiankowa 3
- Niezły Meksyk - Różana 15
- Tapasta - Kwiatowa 3/3
- Nocny Targ Towarzyski - Kolejowa 23
- Święta Krowa - Kwiatowa 1
- Spaghetti Bar Picollo - Jaworowa 66
- Pyrabar - Strzelecka 13
- Grill i Wino, Burgerownia Dębiecka - Opolska 16
-
Fyrtel Smaków - Kołłątaja 47 - przeniesiona do innej lokalizacji pod Poznań
- Szczaw i mirabelki - Jaroczyńskiego 22a
- Orzo - Garbary 67a
- Cukiernia Sowa - Górecka 30
- Pączuś i Kawusia - rynek Łazarski 8
- Cukiernia Karpicko - Dąbrowskiego 33
PS Nie piekłam chleba. Oraz najbardziej tęsknię za śniadaniami w Republice Róż.
Cukiernia Sowa
Pączuś i Kawusia
Mykonos
Nocny Targ Towarzyski
Święta Krowa
Fryty z NTT
Nocny Targ Towarzyski / Szczaw i mirabelki
Karpicko
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 28, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 1
[20.09.2020]
Czasem jest tak, że nie bywa się w jakichś miejscach, mimo że wiesz, że tam ładnie i miło. Albo przestajesz robić zdjęcia, wszak nic się nie zmieniło od ostatniego razu. A szkoda, zwłaszcza w okolicach tak uroczych jak Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan, Wzgórze Św. Wojciecha i na samej ulicy Święty Wojciech (nie "Wojciecha", por. Św. Marcin).
Okolice w 2010: Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan i Święty Wojciech.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday November 25, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tagi:
cmentarz, murale
- Skomentuj
Trzy wyprawy - dwie rodzinne na obiad do restauracji greckiej (o czym niebawem, bo szykuję kawałek o jedzeniu w czasie pandemii), trzecia - samotna, żeby się spotkać ze znajomą. Okolice placu Cyryla Ratajskiego, zwanego Cyrylem, a wcześniej Pigalakiem, to kilka kwartałów starych kamienic, przetykanych okazjonalnymi plombami - Nowowiejskiego, 3 Maja, Marcinkowskiego. Na samym placu co jakiś czas zmieniają się wystawione rzeźby studentów pobliskiego Uniwersytetu Artystycznego.
Al. Marcinkowskiego, w głębi
pl. Cyryla Ratajskiego
Al. Marcinkowskiego
Nowowiejskiego / 23 Lutego
Mielżyńskiego
3 Maja
pl. Cyryla Ratajskiego
Al. Marcinkowskiego
Marcinkowskiego, w bramie
Marcinkowskiego / 27 Grudnia
Mielżyńskiego
Okolica 2010-2014: U Cyryla, 3 Maja, Nowowiejskiego, Młyńska i Nowowiejskiego.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Friday November 20, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Aktualnie mam taką fazę, że żałuję. Tych wszystkich wczesnych poranków, popołudni, wieczorów i weekendów, kiedy nie obłożona pracą mogłam iść w jasny świat, wejść do otwartej restauracji czy kawiarni czy po prostu pocieszyć się miastem. Bo miasto mam piękne, z urodziwymi kamieniczkami i zakamarkami, nic tylko chodzić #pieszopomoście. Oczywiście wtedy miałam mnóstwo wymówek - a to w lockdownie mogą mnie wylegitymować i dać mandat, teraz się bym tym nie przejęła, wtedy - z gruntu legalistyczna - nie chciałam utrudniać; a to zmęczenie po pracy albo rano jednak nie chciało mi się ruszyć z łóżka. Nie bądźcie jak Zuzanka, chodźcie po swoich miastach i je podziwiajcie. W dzisiejszym odcinku kawałek Ratajczaka, Taczaka, Garncarska i Święty Marcin w sierpniowe popołudnie. Chyba byłam u fryzjera.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 12, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Jeśli zdarza się Wam jechać na Dębiec tramwajem, na pewno kojarzycie długi ciąg kamienic, aktualnie w kolorze bladozielonym. Nie spodziewacie się jednak, tak jak i ja się nie spodziewałam, że za ciągiem budynków znajduje się osiedle spółdzielni kolejarskiej. Ceglane szeregowce, wyglądające jak w brytyjskich czy holenderskich prowincjonalnych miasteczkach, domki wolnostojące z ogrodami, niskie jednopiętrowe kamieniczki z zaułkami. Nie znalazłam informacji, kto był architektem założenia, czasem pojawia się tu nazwisko Poelziga (związanego z pobliskim Luboniem czy - o czym niebawem - Wrocławiem). W przeciwieństwie do ruchliwej ulicy, tuż za półokrągłą, łukową bramą jest zupełnie inny, cichy i sielski świat. Dobra wiadomość jest taka, że można osiedle obejrzeć bez specjalnych szykan, wchodząc przez bramę od strony ulicy 28 czerwca 1956 r. albo od Wspólnej.
Catspotting: 1 (szukaj w galerii), oldtimerspotting: 1.
GALERIA ZDJĘĆ.
Poprzednie epizody: Kolonia mieszkaniowa przy ul. Wspólnej * Baraki dla Polaków * Osiedle dla bezdomnych i bezrobotnych.
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday October 12, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
debiec
- Komentarzy: 5
[25.08.2020]
W zasadzie to chciałam w uroczy wtorkowy wieczór iść zupełnie gdzie indziej, ale w końcu trafiłam na którąś tam, kto-by-to-liczył, rocznicę ślubu na kawę z pianką do Patio Prowansja. Restauracja mieści się na dachu hotelu Kolegiackiego, trzeba rezerwować, albo - tak jak ja - wbić się i liczyć na wolny stolik bądź leżak. I ten widok, niebo od zachodu prosto z katalogu. Chwilowo okolica jest jednym wielkim rozkopem, ale podobno już za chwilę oddadzą plac Kolegiacki przechodniom.
Adres: Pl. Kolegiacki 5.
PS Jedno ze zdjęć powyżej zaliczyło porcyjkę sławy na Insta, zrepostowane przez @thecultureloverz, @moja_polska, @poznaninpixels, @polandphotos i @bestcitybreaks (5 slajd).
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday September 22, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 1