Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Koty

O kotach i muralach

Na Ostrowie Tumskim i Śródce interesują mnie zawsze dwie rzeczy. Czy może tym razem pojawiło się coś nowego, co pozwoli mieć nadzieję, że Śródka stanie się wreszcie ośrodkiem turystycznym z małymi sklepikami, klimatem i czy dalej po Ostrowie hula jurny czaro-biało kocur, zostawiając tony podobnych kociąt. Żeby nie pozostawać wszystkich w niepewności, od razu dodam, że populacja czarno-białych kotów ma się świetnie (jeden szedł wzdłuż rzeczki, jeden w księżym ogrodzie, dwa - z czego jeden mały - w przydomowym ogródku, kolejny w parku przykatedralnym i jeszcze jeden przyjacielski na murku), acz pojawiła się pewna przeciwwaga, bo widziałam dwa szaraki pręgowane.

Po kwietniowej akcji "Sprawa krótka - czysta Śródka" [2022 - link nieaktualny] murale, które wtedy powstały, dalej trochę rozpraszają szarość kamienic. Vine Bridge ma się świetnie, wypuścił nawet mackę na drugą stronę uliczki - można napić się i zjeść na drewnianym podeście z widokiem na tramwaje. I parking. I można wchodzić na każdy schodek i pukać do każdych drzwi. I liczyć kłódki na moście (ręka do góry, kto jeszcze przeszedł górą, gdy przęsła mostu były jeszcze częścią mostu Rocha?).

I przed katedrą z ekumenicznym azjatycko-perskim przepychem można usiąść na poduszkach pod powiewającymi chorągiewkami-plakatami (trochę czuję się jak punk w dowcipie, co to nie widział wanny, bo nie chodził do kościoła, bo nie wiem, co to). I popatrzeć na ludzi wychodzących z katedry już razem (czy TŻ zasugerował Majutowi, żeby podbiegł do tego pana w garniturze i krzyknął "Tata!"? Ależ).

(Część zdjęć jest z kwietnia; więcej tu).

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek czerwca 8, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tagi: murale, ostrow-tumski, srodka - Komentarzy: 5


Jednoosobowa komisja losująca

... w osobie Burszyka się nie spisała, albowiem po obwąchaniu karteczek z nickami odwróciła się tyłem i poszła spać. Jako że nie było określone, kto zastąpi kota Burszyka, zaprosiłam do pomocy Maja. Losowania nadzorował niezależny, choć spokrewniony, TŻ. I tak - żeby nie trzymać dłużej w niepewności - zapraszam Olgę do wysłania e-maila na adres redakcji ( zuzanka @ kofeina . net ) w celu dokonania wymiany adresu pocztowego na przesyłkę. Dane oczywiście nie zostaną udostępnione nikomu.

A komentarze mnie miło zaskoczyły. Dziękuję, zwłaszcza że części osób nie znałam i cieszę się, że się odezwały.

@mac, studiowaliśmy razem? (i czy ja mam jakikolwiek światopogląd?)

@Theli, mamy w domu mnóstwo zasad dla kotów (nie drapiemy krzeseł, nie sikamy poza kuwetą, nie jemy ludzkiego jedzenia, nie wchodzimy na blaty), szkoda tylko, że nie są jakoś specjalnie przestrzegane.

@ida27, nie ma potrzeby dygotu i masochizmu, każdy ma swój sposób. A czy mi mądrzej i lepiej wyjdzie, to się przekonam za kilkanaście lat. A Pratchetta warto, acz niekoniecznie zacząć od ostatniej.

@iluzja, bardzo staram się zachować prywatność, zwłaszcza dziecka. Samo zdecyduje, jak dorośnie.

@monika, ja przeraźliwie nie znajduję czasu. I jak mam do wyboru sen albo pisanie, wybieram pisanie. A bycie mamą nie odcina bycia sobą; przytłumia, czasem ogranicza, ale trzeba pielęgnować. Próbuję oraz wychodzę z założenia, że warto uczyć się robić różne rzeczy z dzieckiem, nawet jeśli to trudne.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 27, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 4


Tradycja wybiórcza

Na sześć jajek testowych wyszło pięć ugotowanych na twardo. Na pięć jajek testowych jedno pękło przy farbowaniu. Na cztery niepęknięte trzy pękły podczas ozdabiania flamastrem. Jedno dobre to całkiem niezłe osiągnięcie jak na pierwsze pisanki (większość wzornictwa autorstwa Maja). Dodatkowo chciałam zrobić pisanki z galaretki i żeby jeszcze były w paski, ale w trakcie poszłam się zdrzemnąć i nie zostawiłam dokładnej instrukcji TŻ-owi, który mordował pomioty, więc paski są umowne.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 8, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 2


Urwało mi od pisania

Chciałam tak:

Wyszło tak:



GALERIA ZDJĘĆ.

PS Starostwo powiatowe wygrało z policją, mogę więc spokojnie poczekać na wypłatę odszkodowania, aż śledztwo zostanie umorzone. Praktykuję zen. Chyba że na czynnościach się okaże, że jest przełom w śledztwie i zostanie przedłużone. Wtedy mi zen opadnie.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 13, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+ - Komentarzy: 2


11 lat

Umownie, bo znajdka, a datę 8. marca wybraliśmy na podstawie przybliżonego wieku, kiedy do nas trafiła (ze śp. kotem Herą), mając chyba 6 tygodni. Ale chyba jej u nas dobrze, zwłaszcza że jest ukochanym kotem Majuta, który zaprasza kotka łagodnymi słowy na łóżko, głaszcze pod brodą i mówi, że jest pięknym kotećkiem.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 8, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+ - Komentarzy: 8


FIFe World Cat Show 2011

Najlepsze koty to - poza moimi - oczywiście dachowe, zwane krótkowłosymi europejskimi. Ale jak już do Poznania zjechał mi z całego świata tłum ludzi z tłumem miękkich, puszystych, kolorowych i pięknych kotów, to - mimo dotychczasowej niechęci - poszłam pokazać dziecku kotki (a przynajmniej tak to się oficjalnie nazywa, bo młodzież się znudziła po godzinie, a ja wróciłam następnego dnia). Niechęć trochę mi wystawa przełamała, bo koty wyglądały na znudzone i senne, ale nie zestresowane i w złej formie. Za kratami, ale to kraty dla ich komfortu.

Co fajne: że w Poznaniu. Że niektórzy hodowcy pozwalali głaskać puchate ślicznotki. Że były kocięta, bo zaprawdę kociak bengalski to widok wart wszystkich pieniędzy. Że było dużo ludzi i większość z dziećmi (miasto, zobacz - ludzie chcą wychodzić, zwłaszcza jesienią i zimą!). Że mnóstwo okołokocich gadżetów i karm lepszych niż te na w i k.

Co mniej: cena - przeboleję 20 zł za bilet dla dorosłego, ale trochę nie fair ściągać 15 zł za bilet nawet od kilkumiesięcznego pędraka na ręku. Zepsuty jedyny bankomat przed wejściem, a w środku wszystko za gotówkę; przypadek, ale słabe. Brak szatni - jest koniec października, kurtki i płaszcze, a w środku bardzo ciepło. Brak programu i chociaż orientacyjnej mapy stoisk w ramach biletu (nie domagałabym się wymienienia na mapie każdego kota, ale chociaż krajów i ras).

I pomiędzy: rozumiem chęć zapewnienia kotom bezpiecznego i chociaż nieco wyciszonego schronienia, ale owijanie klatki grubą, półmatową folią słabo się sprawdza, jeśli gawiedź chce kota sfotografować. Siatka, kraty - tak, z tym da się coś optyką zrobić. I flesze. Pierwszym obowiązkowym punktem w instrukcji każdego najmarniejszego telefonu, automatu i aparatu powinna być umiejętność wyłączenia lampy błyskowej. Tak, wiem, wtedy by się okazało, że w słabych warunkach oświetleniowych nie da się zrobić dobrych (czytaj: ostrych i kolorowych) zdjęć czymś mniej wyrafinowanym zrobić w ogóle. Nie, nie podoba mi się zachowanie pani, która błyska w oczy kotu i z chichotem wyjaśnia, że wie, że bez flesza, ale - hihi - nie umie wyłączyć. Pani pokazałam, ale wszystkim nie pokażę.

(Powstrzymam się od opinii na temat hodowli kotów jako takiej).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 30, 2011

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 7