Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

W połowie drogi

Jest kilka takich miejsc, w których zawsze chcę się zatrzymać. Gotycko wyglądająca kamienica i Strzelno, miasteczko, które utknęło w 3/4 ubiegłego stulecia. Pałac w Kobylnikach. Oczywiście Gniezno, do którego mam jednocześnie za blisko i za daleko. Mogilno i zaraz obok Wylatowo, które kusi strefą zero.

I wreszcie kruszwicka kawiarnia "Pod Malwami". Jakoś tak się składa, że każdym razem jedziemy w deszczu, tym razem też nie było inaczej. Maj zawinszował sobie herbaty, my kawy. Na ścianach malwy i ptaki, porcelanowe filiżanki i podobno można dostać śniadanie, jak się je sobie zamówi wcześniej telefonicznie. Domowo bardzo; z kuchni wyjrzała starsza pani i zapytała kelnerki, czy wstawić już ziemniaki. Zupełnie przypadkiem wybrane miejsce, okazuje się, że to centrum życia kulturalnego - bywają poeci, muzycy i inni, którzy coś umieją. W sobotnie przedpołudnie akurat jedyną atrakcją był Maj, ale myślę, że wieczorami więcej się dzieje. Dobre miejsce na przystanek w drodze.

Lubię jechać, nawet w deszczu. Z tylnej kanapy posapuje Maj, w radiu wieczorna Trójka (są tam ludzie, którzy znajdą "Mad Season"!) albo składanka Best of Foo Fighters, która nagle okazuje się być składanką znanych nie wiem skąd mi fajnych piosenek. Ciemność, światło, ciemność, światło. Ważne, żeby co jakiś czas na siebie patrzeć.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 11, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: kruszwica, polska, kujawy - Komentarzy: 5


Little things

Ciągnę sobie w tle epopeję tragiczną pt. "Odszkodowanie za samochód". Wszyscy są niesamowicie mili, a ja mam sytuację patową. Policja rozpoczęła śledztwo, wysłała mi zawiadomienie o tym fakcie, a sympatyczny pan sierżant wybuchnął śmiechem, kiedy zapytałam go, czy może już mój samochód znaleźli. I że oczywiście o przełomie w sprawie by mnie poinformował. Ale ja nie o tym. Zgłosiłam szkodę w PZU. Sympatyczny pan wyekwipował mnie w listę koniecznych dokumentów i kazał m.in. wyrejestrować samochód. Aby wyrejestrować samochód, należy pofatygować się do sympatycznych pracowników starostwa powiatowego w moim przypadku i okazać im zaświadczenie o zgłoszeniu kradzieży. W starostwie dowiedziałam się, że otrzymane z policji zawiadomienie nie jest - z przyczyn oczywistych - zaświadczeniem, ponieważ zawiadamia, a nie zaświadcza. I że dopóki, to oni nie. PZU objaśniło, że skoro starostwo nie, to oni też nie. A policja wyjaśniła, że druczki mają ustandaryzowane i nie urodzą mi innego, a te zawsze wystarczały. Po kilkudziesięciu minutach na słuchawce, podczas których każdy rozmówca był pomocny i współczujący, uzyskałam obietnicę, że mogę się pofatygować w poniedziałek na komisariat, skąd z panem sierżantem zadzwonimy do starostwa, żeby pan sierżant mógł im objaśnić, że zawiadomienie jest tak samo świetne jak zaświadczenie, a pan ze starostwa wyjaśni, że jednak nie. I tak o.

Tymczasem idę w kolor. Zdobywam sobie pozytywne punkty, przynosząc tulipany i żonkile, siejąc z Majem rzeżuchę i kupując w Lidlu urocze motylki, na których można coś powiesić do czasu, kiedy Maj ich nie zauważy i nie zażąda oddania wszystkich, bo tak. Nauczyłam się zaczepiać ludzi z małymi pieskami; strasznie miło pogłaskać małego terriera albo buldoga francuskiego. Dziś listonosz przyniósł kopertę z ładnym stempelkiem. TŻ kupił mi Best of Foo Fighters i sztruksy z wycofanej ze sprzedaży linii, która uwzględniała fakt posiadania przez kobietę bioder i talii. I słońce świeci (przez co świetnie widać, że okna mam brudne jak biurko, a biurko mam brudne bardzo).

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 9, 2012

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 4


11 lat

Umownie, bo znajdka, a datę 8. marca wybraliśmy na podstawie przybliżonego wieku, kiedy do nas trafiła (ze śp. kotem Herą), mając chyba 6 tygodni. Ale chyba jej u nas dobrze, zwłaszcza że jest ukochanym kotem Majuta, który zaprasza kotka łagodnymi słowy na łóżko, głaszcze pod brodą i mówi, że jest pięknym kotećkiem.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 8, 2012

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+ - Komentarzy: 8


Szpital Świętej Rodziny II

Musiało minąć ponad dwa i pół roku, zanim świadomie wróciłam w okolice miejsca urodzenia mojej córki. Nie będę opowiadać o traumusiach szpitalnych, nie jestem z frakcji obrzydzania przyszłym matkom tego, co i tak będzie. Wolę patrzeć na szpital Świętej Rodziny jak na miejsce, z którego wróciłam ze zdrową, ciekawą wszystkiego, inteligentną i łobuzerską Mają. Wyjątkowo zamiast postępującego zniszczenia - świeża farba, remont i powrót do okresu świetności.


(i półprodukt w wersji szamańsko-niebiańskiej)

Wyznam też, tak na marginesie, że wysłałam dziś do TŻ MMS-a ze zdjęciem żółtego sera (w opakowaniu, żeby nie było), a on (TŻ, nie ser) się ucieszył. Wzbudziłam też śmiech, opowiadając o jednym z moich fantastycznych pomysłów, żeby znaleźć kawiarenkę i napić się kawy w okolicach rynku Łazarskiego.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 7, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 4


Zakaz wjazdu w Marcelińską, objazd Polną

Z dużą przyjemnością odnajduję u siebie te kawałki układanki, o których już prawie zapomniałam. Działa ten, który jest odpowiedzialny za zatrzymywanie się na dźwięk ptasiego śpiewu. Obudził się ten, który od pół roku planował, żeby stanąć opodal Bukowskiej i poczekać na nisko przelatujący samolot z 70-300 w ręku. Jest kolejny, który znalazł sałatkę grecką ze świetnym winegretem w restauracyjce w mallu we wsi (albowiem we wsi mamy malla z prawdziwego zdarzenia i mogłabym[1] - prawie nie ubierając się - przejść się w płaszczu narzuconym na piżamę[2] po zakupy).

Mam też Plany. Przez duże P. Krótko i długoterminowe. Że posiejemy z Majem rzeżuchę. Że zjem śniadanie w miłym towarzystwie. Że spotkam kobietę mojego życia, której nie widziałam od trzech lat. Że wreszcie wrócę do Berlina, skoro zrobili mi autostradę pod nosem. Że zobaczę Paryż (i nie wiem, czy nie spróbować wyeskalować tego jeszcze na jakąś Grecję). Że rozpocznę nowy rozdział w życiu. Że przestanę zazdrości ^eri najpiękniejszego mieszkania w kamienicy, jakie widziałam. Nie robię listy jednak. Nie chcę skreślać i patrzyć, co nie skreślone. Nie chcę planować szczegółów (poza Paryżem, bo Paryż chcę zaplanowany; oglądamy z Majem zdjęcia i czytamy przewodnik dla dzieci), wolę poczekać, aż się zacznie.


(misia i podłogi użyczyła ^eri).

Ale oczywiście i tak najchętniej bym spała pół dnia.

[1] Jakbym była rano chętna do czegokolwiek więcej niż do spania.

[2] Piżamę mam, trencza model ekshibicjonista niestety nie.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 3, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+ - Skomentuj


Freudowskie skojarzenia

Ja w szafirkach (Muscari Mill.) widzę mackę przedwiecznego, TŻ - trzpień frezarski stożkowy kulisty.

Tyle miłej wiosny w domu; bardzo dobrze zainwestowane 7,5 zł.

Czytam (trzy recenzje do tyłu), oglądam (kolejnych siedem), śpię (to by dopiero był fascynujący tekst, opisać, jak dobrze mi się śpi) i wcale-nie-jestem-uzależniona od GoT, mogę przestać w każdej chwili. Having a blast. A jutro poniedziałek.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 26, 2012

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 5