Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Jadwiga Kaflińska - Powikłane ślady

Emerytowana redaktor Kalkowska pośrednio przyczynia się do rozwiązania sprawy niebieskiego taunusa, usiłowania zabójstwa, zabójstwa i bezczelnej próby uwiedzenia w celu uzyskania korzyści. Pośrednio, bo kapitan Kosiński, jedna z gwiazd[1] komendy, zapamiętał audycję radiową, w której Kalkowska opowiadała o swoim pobycie w niemieckim więzieniu podczas okupacji i poznał charakterystyczny przydomek, jakim więźniarki obdarzyły śliczną Sarę Gruber. I tak powieść to właśnie beletryzacja śledztwa pióra Kalkowskiej.

Mecenas Korczyński obawia się o swoje życie i słusznie, bo w drodze do kancelarii zostaje potrącony, cudem przeżywa. Samochód zamachowca ląduje na drzewie, ale przestępcy udaje się uciec. Śledztwo wykazuje, że pojazd został skradziony urzędnikowi PZU, który wprawdzie ma alibi, ale zachowuje się podejrzanie. Kapitan Kosiński rozpytuje o wydarzenia sprzed wypadku i dochodzi do relacji z proszonej kolacji, gdzie mecenas opowiadał historię z czasów wojny o pewnej szmalcowniczce, niejakiej Wiklinie. Traf chce, że niedługo potem zwłoki wspomnianej Wikliny zostają znalezione w jej splądrowanej willi pod Warszawą. Sprawę udaje się wyjaśnić dzięki - poza audycją radiową - pięknej pannie Iglińskiej, która nie dość, że daje kapitanowi do myślenia, to jeszcze pozwala na dość bliskie spoufalanie się[3]. W ramach metod śledczych milicja stosuje też szantaż[4], ale nieskutecznie oraz mistyfikację, tym razem efektywnie.

Się ma: pomoc domową (jeśli się jest mecenasem).

Się nie pracuje zawodowo: jeśli się jest żoną mecenasa.

Się je: smażone jajka, tort (w kawiarni), ogórki i salceson (pod wódkę), kanapki (od sekretarki szefa).

Się pije: kawę, lody i włoski vermouth, wódkę, herbatę.

Się pali: pali Kosiński, ale pojawia się tylko jedna wzmianka, że szef mu pozwala na palenie w gabinecie.

Szowinizm codzienny: - Niezbadane są reakcje kobiet - powiedział sentencjonalnie kapitan.
- Ach, te kobiety! Trzeba będzie jednak jakoś rozsupłać ten węzełek - pomyślał z humorem.

- A można wiedzieć, o czym to piękne panie rozmawiały?
- Jak to kobiety, o wszystkim i o niczym: o kłopotach zaopatrzeniowych, o niesłownych krawcowych, o psujących się stale programach telewizyjnych.

[1] Kapitan Stefan Kosiński cieszył się dużą popularnością na terenie komendy. Pracował cicho, bez zbytniego rozgłosu i szumu, ale przeważnie, jak to mówią, „trafiał w dziesiątkę". Jego miły, spokojny sposób bycia, przyjazne spojrzenie, zachęcający uśmiech - jednały mu przyjaciół zarówno wśród kolegów, jak i podwładnych. (...) Szczupła, zwinna sylwetka, jasne, zaczesane do góry włosy oraz wesołe oczy nadawały mu wygląd raczej młodziutkiego sportowca niż dojrzałego mężczyzny, mającego już za sobą kilkadziesiąt rozwikłanych zagadek kryminalnych, a także dwie blizny: jedną po bandyckiej kuli, a drugą od noża młodocianego ”gitowca”[2].

[2] Pozdrawiam plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku AD 2023.

[3] Iglińska spojrzała na niego uważniej. Spodobał jej się ten sympatyczny blondyn w dobrze skrojonym ubraniu, spodobała się jego bezpośredniość i szczere spojrzenie błękitnych oczu wpatrzonych w nią teraz jakby z sympatią i jakimś szczególnym oczekiwaniem. No cóż... Wiedziała, że jest ładna, a milicjanci to przecież również mężczyźni - pomyślała z humorem.

- Proszę sobie nie robić żartów z biednego milicjanta. Przecież milicjant też człowiek.
- Ja bym to ujęła nieco inaczej: milicjant też mężczyzna. I to - w naszym przypadku – stuprocentowy. - Nie ocenia mnie pani trochę na kredyt?
Roześmieli się oboje; było im ze sobą dobrze.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zamknął jej usta niespodziewanym pocałunkiem. Oddała mu go z gwałtownością, która ją samą zaskoczyła najbardziej.

[4]

- A co zrobicie ze mną? - spytał cicho Markowski.
- Na razie nic. Dopóki nic nie podważa pańskiego alibi, dla milicji jest pan niewinny, ale wyobraża pan sobie, jak będą na to patrzeć pańscy koledzy, znajomi? W oczy będą współczuli, a za oczami... zresztą pan bardzo dobrze wie, jak wygląda taka szeptana propaganda i do czego może doprowadzić; kto wie, czy nie będzie pan musiał nawet zmienić pracy. Prawo jest prawem, ale opinia publiczna bywa nieubłagana. Podobno najcięższy wyrok - to uniewinnienie z braku dowodów.

Inne z tej serii, inne tej autorki:

#102

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 25, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, prl, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Informacja zwrotna

Wtem nowy serial w oparciu o prozę Żulczyka, więc jeśli nie chce Wam się czytać książki, to jest to legitna opcja. Serial jest bardzo kameralny, ale grający główną rolę Jakubik jest fantastyczny i wiarygodny zarówno w bólu dziecka DDA, ojca, którego syn zaginął, jak i w brutalności osoby niepoczytalnej z powodu mózgu zepsutego alkoholem. A jak już obejrzycie serial, to jednak rozważcie, czy nie wziąć książki do ręki, bo mimo wszystkich zalet serial jest płytszy. Wprawdzie sporo historii zza kamery opowiada voiceover głównego bohatera, ale znika spora część jego życiowych rozkmin, radzenia sobie z byciem oszukanym i skrzywdzonym przez chyba każdego, kogo napotkał w życiu, manii prześladowczej i racjonalizacji własnego krzywdzenia i traktowania przedmiotowo innych, bo już nie ma w głowie żadnych hamulców.

Mimo że czytałam książkę raptem 2 lata temu, przeczytałam sobie ponownie, bo kto bogatemu zabroni.

#101

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday November 21, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Skomentuj


Grzegorz Sobaszek - Wszystkojedność

Barbara, zwana Pyszczydełkiem, jest ładna, ma dobrą pracę, mieszkanie w stolicy, pieniądze, ale nie ma po co żyć - jej ukochany mąż zginął w wypadku (spokojnie, informacja o tym pojawia się na stronie 11). Buja się tak w tytułowej wszystkojedności przez kilka lat, łyka kolejne nie działające leki, wreszcie po półtora roku oczekiwania trafia na Podlasie do “Prałdy”, nietypowego ośrodka dla kobiet. A tu jest dziwnie. Nie ma terapii jako takiej, jest za to praca w kuchni, w ogrodzie, w pralni, codzienne, męczące czynności, każdy, na zmianę. Z rzadka z “pustelni” schodzi gura (feminatyw od “guru”), 18-letnia córka założycielki i mówi rzeczy z jednej strony oczywiste, tu wstaw przewracanie oczami, Barbie już słyszała to setki razy w swojej nieprzepracowanej ciągle żałobie, z drugiej strony - patrząc na wszystkie pokiereszowane życiowo kobiety i jednego geja, którym tradycyjna medycyna nie pomaga, może jest w tym metoda. W leczeniu jednak przeszkadza to, co dzieje się dookoła ośrodka, który - mimo że pośrodku niczego - jest solą w oku lokalnych mieszkańców, bo wcale nie chcą ośrodka u siebie. Nie będą lizbijki pluły im w twarza, więc zdarzają różne szykany, a podczas pierwszej nocy Barbie w ośrodku ktoś podpala przed bramą ludzkie zwłoki. Nie żeby lokalesi narzekali na brak wrogów - tuż obok mieszka Jerzy Majer, aktywista-ekolog, który ma takie hobby, żeby nie wycinać Puszczy Białowieskiej, za nim ciągnie się całe stado wspierających go wolontariuszy oraz nienawidząca go żona i córka. Kolejne zwłoki, z Białegostoku przybywa całkiem niegłupi podkomisarz Ćwik i zaczyna rozplątywać problemy dookoła lokalnych układów.

Już nawet nie będę się egzaltować zbiegiem okoliczności miejsca akcji[1], ale jaka to jest pyszna książka. Napisana świetnym, bezpretensjonalnie ironicznym językiem, a mimo że autor jest mężczyzną, fantastycznie oddaje perspektywę kobiecą na wiele spraw - miłość, rodzinę, odpowiedzialność, cel w życiu. Nawet zniekształcona perspektywa wiecznie pijanego Majera, który chce dobrze, ale wychodzi jak zwykle, doskonale pasuje do dezorganizacji środowisk ekologicznych, które walczą o słuszną sprawę, ale niekoniecznie sensownymi metodami. Oraz o nierówności stron, bo nikt nie obiecywał, że druga strona nie użyje przemocy, kłamstwa czy oszustwa. Idźcie czytać, nie rozczarujecie się.

[1] Otóż rzecz się dzieje tuż obok miejscowości Zwierzyniec i Teremiski, kilka kilometrów od miejsca, gdzie swoje dzieciństwo przeżyła moja matka.

Inne tego autora.

#100

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday November 20, 2023

Link permanentny - Tagi: kryminal, panowie, 2023 - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Jakub Małecki - Sąsiednie kolory

Dwudziestolecie międzywojenne. Zaczątkiem wydarzeń jest pojawienie się w lesie pod Kołem Diabła, wysokiego, mrukliwego, długowłosego mężczyzny, który spędza czas tylko ze swoim psem, któremu nadal imię Bóg. A może rzecz zaczęła się od samobójczej śmierci Lolka, wuja Krystiana Dzierzby, lokalnego stolarza ze specjalizacją w trumnach. Chyba że jednak to pojawienie się u stolarza dziennikarza Graczyka, którego żona umarła z tęsknoty. A może być i tak, że dla każdego początek był inny - dla małej Poli Dzierzby, która dla swojej ukochanych rodziców, pragnących syna, poszła prosić o to samego Diabła; dla Mikołaja Steina - brzemienne w skutki spotkanie na łące, gdzie był świadkiem dramatycznego wydarzenia; dla policji - zignorowanie skargi tępej Weroniki. A może nie ważne, jak się się zaczęło, ważne, że każdy z bohaterów - może poza Reginą Dzierzbą - ma jakiś brak, nieprzepracowaną traumę, tragedię, tęsknotę, powidoki wojny. A potem to już rzeczy się dzieją same z siebie.

To bardzo czuła, wnikliwa książka o życiu i niewielkim wpływie, jaki ludzie zwykle mają na to, co się wydarza. Małecki umie w nieoceniające portrety, w wyjęcie na wierzch tego, co z pozoru nieskomplikowani ludzie mają zwinięte w splątany kłębek. Jedyna wada to niedopowiedzenia i wątki zawieszone w powietrzu, raczej dłuższa nowela niż pełnoprawna powieść.

Inne książki tego autora.

#99

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 16, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marilynne Robinson - Gilead

USA, lata 50. XX wieku. John Ames, prawie 80-letni pastor stracił w młodości pierwszą żonę i dziecko, stosunkowo niedawno się ponownie ożenił i został ojcem. Wie, że nie pożyje już długo, bo ma problemy z sercem, zapisuje więc swoje przemyślenia w formie listów do syna w przyszłości, aktualnie 7-latka. Swoją młodą żonę, w której jest zakochany, tytułuje “twoją matką” i martwi się, że kiedy go zabraknie, ktoś będzie musiał go zastąpić w roli ojca i jednak dobrze byłoby, żeby nie był to syn jego przyjaciela, jego imiennik John Ames, zwany Jackiem. I to tyle, dodatkowo obudowane licznymi dygresjami o dziadku pastora, pastorze Johnie Amesie, jego ojcu, pastorze Johnie Amesie, ruchu abolicjonistycznym i “podziemnej kolei”, w której całym rodem uczestniczyli (tu anegdotka o zapadniętym tunelu, do którego wpadł koń i całe miasteczko ukrywało fakt przemytu), przyjaźni z ojcem Jacka, pastorem Boughtonem i obserwacje dynamiki jego rodziny.

Nie zainteresowało Was? Bo mnie zupełnie nie. Przemęczyłam tę książkę, przedzierając się przez wewnętrzne zmagania pastora z jego śmiertelnością, próbą odnalezienia w Biblii poparcia dla swojego humanizmu, walki ze sobą, żeby nie odrzucić Jacka jako zła wcielonego, mimo że tak czuje. Owszem, są tu niezmiennie ogólnoludzkie przemyślenia, co będzie, kiedy ktoś odejdzie, czy jego miejsce zostanie wypełnione, czy będzie stanowić wieczną pustkę zwłaszcza w życiu małego dziecka. Ale to trochę za mało, dziwi mnie nagroda Pulitzera tutaj, ale może po prostu nie lubię takich egzystencjalnych snujów o niczym. Dees się dla odmiany podobało.

#98

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 9, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj