Też miewałem takie miejsca - i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że za lat 80 ktoś inny popatrzy na ten dworzec i poczuje dokładnie to samo, po tym jak wyremontują go po raz kolejny.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zbierałam się prawie miesiąc do tej notki, bo mnie samej nie podobało się poczucie straty, jakie poczułam, kiedy zobaczyłam odnowiony Dworzec Letni. Kiedy go odkryłam w piękne letnie popołudnie, zachwyciło mnie piękno pod zniszczeniem, pod resztkami obłażącej farby, pod graffiti.
Teraz jest gładko, jak od linijki, świeża farba, zniknęły zarośla, butelki po śniadaniu pitym w bramie, szary budynek dostał nowy, łososiowy kolor. Tyle że przez to stał się zwykłym kawałkiem zabudowy dworcowej, nijakim i bez wyrazu. Nie wiem, czego się spodziewałam - może ta dzikość otoczenia, trawa, piach i krzaki jaśminu dodawały uroku, którego nie dodaje równa kostka? Ładnie, funkcjonalnie i czysto, ale nie ma duszy. Odchodzi osobowy do Kołobrzegu, ding dong.
Widzicie?