Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ciepły, miły i sympatyczny film o pogodnej starości. Po przepracowaniu kilkudziesięciu lat Pepa rezygnuje z pracy w szkole, bo z coraz bardziej krnąbrną młodzieżą, co to piękna czeskiej i nie tylko poezji nie docenia, nie bardzo mu idzie. Z drugiej strony nie chce mu się też siedzieć w domu ze starzejącą się i wiecznie narzekającą żoną (zapewne incydent z czajnikiem nie pomógł na atmosferę), więc szuka pracy. Dynamicznej i z ludźmi. Najpierw zostaje kurierem rowerowym, potem trafia do lokalnego spożywczaka, gdzie przyjmuje butelki. Ma czas, żeby porozmawiać z ludźmi, popatrzyć na nogi pięknych prażanek w promieniach zachodzącego słońca i pozmieniać to w życiu innych ludzi, co im się nie bardzo udało.
Mottem filmu mogłaby być piosenka "Wesołe jest życie staruszka", zwłaszcza że i Praga piękna, ludzie raczej uśmiechnięci i życzliwi, sny o seksownie rozebranych konduktorkach w przedziale osobowego, który przez dłuższy czas się nie będzie na żadnej stacji zatrzymywał, powtarzają się często, a nawet wtedy, kiedy butelki zwrotne zacznie przyjmować automat, zawsze można znaleźć inną nieśpieszną pracę, pozwalającą co jakiś czas wrócić do domu i powiedzieć "Kochanie, wróciłem".
EDIT: Tak, wiem. 65 lat to nie staruszek. Ale mi cytat pasował.