Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

PRL (1/4) Kazimierz Korkozowicz - Biały płaszcz w brązową kratę

Kilkuwątkowa opowieść o śledztwie w sprawie kradzieży pieniędzy na wypłaty w pewnym dużym przedsiębiorstwie (objaśnienie dla młodszych: kiedyś ludzie nie mieli kont w bankach, a wypłatę dostawali w kopercie w kasie w nieznaczonych banknotach). Po kradzieży zaczynają ginąć ludzie związani z niektórymi pracownikami fabryki. Jednocześnie kochliwy dziennikarz zaprasza przygodnie poznaną pannę do mieszkania narzeczonej kolegi, odbywa z nią upojną noc, po czym ślad po pannie (jak również po tytułowym płaszczu w kratę oraz czerwonej torebce) ginie. Kolega zaczyna prowadzić śledztwo w celu odzyskania płaszcza i torby, bo zdaje sobie sprawę z problemów z zaopatrzeniem w damską garderobę i spodziewa się, że narzeczona po powrocie z zagranicznych wojaży zrobi mu z odwłoku jesień średniowiecza. Łatwo się domyślić, że oba śledztwa się ze sobą wiążą.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 3, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Marcin Świetlicki - Dwanaście

Można iść po linii najmniejszego oporu i napisać, że to kryminał o Krakówku. Ale to za mało, na co ten kryminał(?) zasługuje, bo czyta się bardzo. Wiecznie podpity Mistrz, który się w dzieciństwie dobrze zapowiadał, ale posiwiał, spuchł i postarzał się, zaczyna obserwować wokół siebie serię dziwnych zdarzeń. A to ktoś z jego otoczenia ginie w dziwnych okolicznościach, ktoś go straszy czy ostrzega, kręcą się podejrzani ludzie i świat zachowuje się, jakby pędził w kierunku spektakularnej katastrofy. Mistrz mimo oparów alkoholu próbuje prowadzić śledztwo, bo kto jak nie on, skoro się tak dobrze zapowiadał. Przypomina mi trochę film "Memento", tyle że tu to nie problemy z pamięcią krótkoterminową, a cowieczorne sesje przy alkoholu. Ciężko mi cały czas traktować to jako kryminał, bo przez te deliryczno-oparowe klimaty nie wiadomo, co się dzieje naprawdę, a co się Mistrzowi w głowie wykluło.

Do tego wszystkiego Świetlicki ładnie pisze, plastycznie, przewrotnie i autoironicznie. Celne są uwagi o krakowskich turystach, dziennikarzynach z Warszawy, złotej młodzieży i problemach komunikacyjnych między trzeźwymi a tymi mniej. Podobało mi się, czekają dwa następne tomy ("Jedenaście" i "Trzynaście"), aczkolwiek może nie teraz-zaraz, bo może być za dużo w hurcie.

Inne tego autora:

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 2, 2009

Link permanentny - Tagi: 2009, kryminał, panowie - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Jerzy Edigey - Zbrodnia w południe

Rzecz się dzieje dookoła placu Grunwaldzkiego w Szczecinie (co już jest nietypowe jak na kryminał, bo zwykle jest to Warszawa i Pałac Mostowskich). W jednej ze starych kamienic podczas kradzieży (i to niebagatelnej, bo pieniędzy ze sprzedaży volkswagena) zostaje zamordowana matka właścicielki, która przyszła jej zrobić zakupy. Milicja, mimo posiadania tzw. nowoczesnego aparatu, zabiera się do śledztwa jak pies do jeża i bez pomocy pewnej uczynnej studentki medycyny niewiele osiąga. Szczęśliwie studentka jest chętna i mimo wielokrotnego obrażania jej inteligencji przez porucznika (co oczywiście owocuje gorącym uczuciem w myśl przysłowia, że kto się lubi itd.), dodaje do śledztwa elementu kobiecego. Mężczyźni są zbyt prości, żeby wpaść na to, że kobieta po przyjściu z zakupów wypakowuje masło i mrożonego kurczaka do lodówki, a nie malowniczo rozkłada to na stole, czekając, aż kurczak zacznie chodzić, co w znaczący sposób zmienia tor śledztwa.

Cytat dnia:

(...) Przedtem i potem spełniał już ściśle rozkazy przełożonej (...).
- Przełożonej?
- Jak pan woli, może pan ją nazwać żoną. To właściwie nieistotna różnica. W każdym dobrym małżeństwie żona jest przełożoną swojego męża.
- No, wie pani! - obruszył się porucznik.
- Poznać, że pan jest kawalerem i pewnym spraw zupełnie nie rozumie.

Inne tego autora:

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 1, 2009

Link permanentny - Tagi: panowie, kryminal, 2009, prl - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 6


Michal Viewegh - Zapisywacze ojcowskiej miłości

K. chichotała trochę ze mnie, że robię w notesiku (w kotki, od siwej) notatki. Bo robię, czasem ewoluują w notki, czasem zawierają listę zakupową i wymiary nowej komody, a czasem nic się z nimi nie dzieje. Bohaterowie "Zapisywaczy" Viewegha kompulsywnie zapisują. Każdy rozdział to kawałek historii opowiadanej na zmianę przez ojca - dawniej socjalistycznego, teraz NATO-wskiego wojskowego po rozwodzie, córkę - 28-letnią Renatę, prowadzącą w telewizji program o dewiantach seksualnych i syna, który głównie siedzi pod stołem, zapisuje wszystko, co dzieje się dookoła (a dodatkowo ma doskonałe możliwości obserwowania tego, co kobiety siedzące przy stole mają pod spódnicami).

Historie opisywane przez syna zostały wydane, co na równi z wizytą w programie siostry przysparza mu mnóstwo fanek, które chętnie zajrzą pod stół i wrzucą ekscentrycznemu literatowi numer telefonu z obietnicą upojnych chwil. Ojciec na prośbę córki spisuje to, co pamięta z jej dzieciństwa, bo po rozwodzie córka została z matką i widywał się z nią tylko w niektóre weekendy i wakacje. Córka opowiada o swoim dojrzewaniu z ojcem, o pierwszych chłopakach, których przyprowadzała do domu i dojrzewaniu do związku z dorosłym mężczyzną po przejściach.

Każdy w rodzinie jest zwichrowany i nie do końca poskładany. Podobnie historia - trzeba sobie poskładać z kawałków (dla mniej spostrzegawczych rozdziały oznaczone są ikonkami, oznaczającymi płeć bohaterów). Czasem nie wiadomo, czy to, co w zapiskach się pojawia, dzieje się naprawdę, czy jest tylko projekcją któregoś z pisarzy (a może i autora? Viewegh lubi opisywać siebie jako jednego z bohaterów).

Inne tego autora: tu.

#5

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 8, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Akif Pirincci - Felidae III. Salve Roma!

Trochę rozczar. Dwa pierwsze tomy zapamiętałam jako odkrywcze, mroczne, brutalne i ciekawe, ten jest takim sobie kryminałem, powleczonym warstewką przewodnika po Rzymie. Nie pomaga, że narratorem jest 16-letni kot Francis, który świat postrzega z kociej perspektywy. Kocia perspektywa była odkrywcza w pierwszym tomie, teraz niewiele wnosi. Francis leci na gapę samolotem do Rzymu i od razu trafia na brutalnie okaleczone kocie zwłoki, którym ktoś wyciął aparat słuchu. Kot-homoseksualista, seksowna kocica, z którą kot uprawia wyrafinowany koci romans w okolicach Forum Romanum, tajemnicze stowarzyszenie, zbierające koty i dobry papież, udzielający dzielnemu kociemu detektywowi błogosławieństwa.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 28, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panowie, sf-f - Skomentuj


Mariusz Szczygieł - Gottland

Był kiedyś taki dowcip o dwóch psach - polski biegł do Czech, żeby się najeść, czeski do Polski, żeby sobie poszczekać. Po kilku historiach spisanych przez Szczygła, dowcip już nie jest taki zabawny i potwierdza moją tezę, że w Polsce nie udało by się wprowadzić zasad "Roku 1984", bo tutaj wszystko dzieje się z przymrużeniem oka i na pół gwizdka, a z materiałów na most ktoś zbuduje daczę. Smutny jest Gottland ze swoim zniewoleniem, które siedzi głęboko w głowach Czechów z czasów socjalistycznych i uczy ich, że na wszelki wypadek lepiej źle o władzy nawet nie myśleć, bo może jednak da się i w głowę zajrzeć. Można było podchodzić do tych czasów w wersji sielankowo-naiwnej (jak Viewegh), można zwariować, jak pisarz Ota Pavel. Jedna z historii opowiada o Kachynie, który przenosił prozę Pavla na ekran (kilka dni temu na "Europa, Europa" były "Złote węgorze"), ale jego największym medialnym sukcesem był benefis, o którym nie wiedział. Pojadę zobaczyć, czy Praga dalej jest smutna.

Inne tego autora tu.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 18, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panowie, reportaz - Komentarzy: 1