Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Ewa wzywa 07 106-107

Danuta Frey - Hotel „Kormoran” #106

Spis osób:

  • Zdzisław Piotrowski - taksówkarz, krępy o ciemnych, kręconych włosach i śniadych, muskularnych rękach
  • Jan Gadkowski - właściciel cukierni-lodziarni , obrzękła, obwisła twarz, worki pod oczami, alkoholik
  • Jerzy Skoczek - recepcjonista, młody, trochę kudłaty, z brodą i w okularach
  • Wiesław Dworak - dyrektor hotelu, tęgawy, niewysoki, z paskiem wrzynającym się w brzuch
  • Pani Jadzia - księgowa, wyblakła, anemiczna,niemodnie ubrana, nieumalowana, siwe odrosty spod źle ufarbowanych włosów
  • Basia - recepcjonistka, odrobinę przesadnie umalowana, modne dżinsy i bluzka z kwadratowym dekoltem, świeża cera
  • Heniek Gadkowski - syn cukiernika, niewysoki blondyn o dziecinnym, trochę naiwnym wyrazie twarzy, mięsiste czerwone wilgotne usta i grube uda
  • porucznik Andrzej Hołubiec - ciemnoblond, przylizane włosy, wąsik, jasne, niemal bezbarwne brwi i wystająca grdyka
  • Ewa Romanowicz - drobna blondynka, leczona w szpitalu neuropsychiatrycznym w Garwolinie
  • Edyta Zaręba - bufetowa, ruda, wysoka, młoda, płaska, za bardzo upudrowana twarz z brudami wokół uszminkowanych ust
  • Gadkowska - żona cukiernika, siedzi na kasie w cukierni, żółte światło nadaje jej cerze chorobliwy wygląd
  • Teresa Dworak - żona Dworaka, odgrzewa mężowi obiad, bo sam tego nie lubi robić
  • sierżant Sadowski

(Fikcyjne) Ujsołty nad jeziorem Bokwałd. Seria dziwnych zdarzeń zaczyna się w hotelu “Kormoran”. W wypadku ginie kierowca taksówki, jadący z hotelu, tego samego dnia znika recepcjonista. Jest podejrzenie, że panowie pili razem, a wypadek spowodował właśnie alkohol, ale z sekcji wynika, że kierowca był trzeźwy. Ktoś napada na panią Jadzię, kiedy wścibska księgowa idzie zbadać źródło dziwnego dźwięku. Porucznik Hołubiec rozpoczyna śledztwo, ale z wody pobliskiego jeziora wyciąga wcale nie zwłoki Skoczka, a nastoletniej blondynki, nagiej, zawiniętej w folię i niebieski wełniany koc; inwentaryzacja koców - odrzutów z eksportu - w “Kormoranie” przyczyni się do rozwiązania zagadki. Jest pożar, w którym o mało co nie ginie jeden z podejrzanych, ale ofiarny Hołubiec wyciąga go z ognia. Nietypowo, już po oskarżeniu mordercy, jest finał w postaci sprawy sądowej, a nawet dwóch.

Się pali: marlboro, sporty.
Się pije: wódkę.
Się ma: żonę księgową (Hołubiec).

Inne tej autorki tutaj.

Jadwiga Kaflińska - Magiczny papierek #107

Spis osób:

  • profesor Wielowieyski - uczynny dyrektor zakładu dla nerwowo chorych
  • Krystyna Zawidzka - atrakcyjna[1] pacjentka po załamaniu nerwowym, malarka czy coś takiego
  • Janusz Zawidzki - mąż Krystyny, redaktor, nie znosi dzieci
  • Irena Urbańska - siostra Krystyny, twarz ma niezbyt piękną, ale miłą i inteligentną
  • kapitan Marcin Roszczyk - nie waha się zostać po godzinach
  • porucznik Aleksander Kowalski - zastępca Roszczyka, pisze na maszynie używając dziesięciu palców
  • gospodyni domu Zawidzkich - chuda, żylasta, ale schludna
  • Lilka Krzycka[2] - eks-przyjaciółka Krystyny, kochanka Zawidzkiego, kierowniczka zakładu kosmetycznego Afrodyta
  • Zygmunt Krzycki - przyjaciel Zawidzkiego z lat dziecinnych, zażywny i elegancki mężczyzna
  • porucznik Alek Kowalski - z wielką przyjemnością wypytuje ładne panie
  • M. Kawecka - sąsiadka Zawidzkich, krawcowa, starsza, starannie ubrana i umalowana
  • inżynier Urbański - dobroduszny olbrzym o serdecznie uśmiechniętej twarzy
  • Lucyna - dziewczyna Roszczyka, zaopatruje mu lodówkę i dba o garderobę[4]
  • sierżant Borek - udaje montera
  • sierżant Grabowski - inwigiluje Krzyckich
  • porucznik Sikora - rozpytuje w wydawnictwie o Zawidzkiego
  • profesor Ireneusz Zamorski - od Zawidzkiego zależał jego wyjazd do RFN
  • Grażyna Marciszewska - sekretarz redakcji[5]
  • dyrektor Małecki - od miesiąca na emeryturze, bardzo miły i kulturalny pan.
  • sekretarka - straszny plociuch, ale to cenne[3]

Mąż nie pojawia się, żeby odebrać żonę ze szpitala dla nerwowo chorych w Klimowie, więc zirytowana pani Zawidzka wraca sama do domu, gdzie znajduje męża zamordowanego. Uczynny ordynator powiadamia milicję, a damę w szoku odwozi z powrotem do szpitala. Na biurku zabitego walają się rozsypane dokumenty i notatki, ale kosztowne precjoza są na miejscu. Na broni, z której zastrzelono Zawidzkiego, milicja znajduje odciski palców żony, ale mimo tego, że żona przyznaje się, że strzelała do męża, nie zostaje aresztowana. W śledztwie okazuje się, że pan redaktor nie był zbyt wierny, a dodatkowo zdarzało mu się szantażować otoczenie (np. potencjalnym plagiatem czy wyciąganiem incydentów z przeszłości).

Milicja stosuje metody nieortodoksyjne - zaczyna od udawania krewnego, a kiedy przesłuchiwana osoba się nie nabiera, dopiero wtedy macha legitymacją. W celu pobrania odcisków od podejrzanych, wysłany zostaje wywiadowca w przebraniu konserwatora z Urzędu Telekomunikacji. Autorka każdej pani ocienia oczy rzęsami, a funkcjonariuszy bardzo uwrażliwia na piękno kobiece (oraz twierdzi, że rozpoznają po zapachu Soir de Paris). Miarą zamożności jest posiadanie kolorowego telewizora.

Się je: jajecznicę z kiełbasą oraz szklanką herbaty.
Się pali: tak, ale nie wszyscy.
Szowinizm codzienny:

- Często przebywała poza domem?
- Dosyć często. Pracownię wynajęła w Alejach Jerozolimskich, to chodzi tam malować. Nieraz i zanocuje tam, jak ma dużo roboty. A chyba coś ze dwa razy wyjeżdżała na jakieś targi za granicę i do Poznania, to nie było jej po dwa tygodnie.
- A mąż pozwalał jej, nie denerwował się?
- Tego to ja już nie wiem, ale tak po mojemu chyba nie, bo zawsze był bardzo wesoły.
Poszłam do niego [do kochanka] jak zwykle około godziny siedemnastej. (...) Janusz nie jadł jeszcze obiadu, ja również, więc upitrasiłam coś naprędce. Następnie poszłam do kuchni pozmywać, a on w tym czasie załatwiał jakieś telefony. Chciałam zaparzyć kawę, ale przeprosił mnie, że tego wieczoru nie będzie miał dla innie czasu, bo umówił się z kimś w domu na wpół do siódmej.
Widzi pan, mój mąż dawno już wyrósł z tego stanu, co to „uważaj, złotko, bo tu błotko”. Dla niego małżeństwo to pewnego rodzaju instytucja, a żona, to mebel, potrzebny w charakterze domowego robota, czasem w charakterze dekoracji. Często powtarza jako dowcip, że mu ze mną „do twarzy”. A czy mnie się już nic od życia nie należy?
Widzi pan, redaktor Zawidzki był moim zwierzchnikiem blisko pięć lat i ten układ stał się dla nas chlebem powszednim. Szanowałam go, wykonywałam jego polecenia, a on z kolei też zachowywał się zawsze fair w stosunku do mnie; może dlatego, że mam ojca na stanowisku? Jednym słowem - pełna kultura obcowania na co dzień.

[1] Była dość wysoka, smukła, długonoga, ciemne, lśniące włosy spadały jej na ramiona, błękitne oczy ocienione długimi, podwiniętymi rzęsami patrzyły na świat zachłannie i z nadzieją. Ubrana była w zgrabny, wiosenny płaszcz popielatego koloru oraz w filuterną malinową czapeczkę. (...) To wszystko rzuciło się w oczy Roszczykowi, zanim jeszcze spojrzał jej w twarz; bo wtedy poczuł skurcz w gardle. To chyba najpiękniejsza, a zarazem najsmutniejsza twarz, jaką widziałem w życiu - pomyślał.

[2] Na szczęście kolor ten [różowy] harmonizował świetnie z jasnymi włosami i fiołkowymi oczami pani kierownik, ubranej dla kontrastu w elegancko skrojony fartuch koloru lila. Liliowa przepaska utrzymywała w porządku falujące włosy. Oczy podłużne, ocienione długimi rzęsami, zgrabny nosek i pięknie wykrojone usta w łagodnym owalu twarzy tworzyły obrazek, przypominający Roszczykowi wisiorek z kameą. Gdy wstała na jego widok, ze znawstwem ocenił piękne nogi i zgrabną figurę pani kierownik.

[3] W tym momencie do pokoju weszła młoda dziewczyna, niosąca na tacy dwie szklanki herbaty; postawiła je na konferencyjnym stoliku. To była chyba seksbomba wydawnictw. Wyobraź sobie - platynowe loki spadające w puklach na ramiona, szarozielone oczy ocienione sztywnymi od tuszu, długimi, podwiniętymi rzęsami, lekko zadarty nosek, który zdawał się węszyć dookoła, usta pomalowane perłową szminką, uśmiechające się zachęcająco w lalkowatej twarzy. Miała wysokie, proste nogi, na których poruszała się szybko i zręcznie kręcąc okrągłym kuperkiem. Ubrana była w spódniczkę midi koloru szarego i granatową bluzkę bez rękawów. Zapytała lekko schrypniętym głosem (...) a mnie wpadło do głowy, że takie osóbki, jak ta ślicznotka, bywają nieocenionym źródłem różnych informacji i ploteczek biurowych.

[4] Czekała już w jego kawalerce śliczna i zgrabna, w świetnie skrojonej sukience z barwnego tergalu. Na krześle wisiała jego najlepsza, świeżo uprasowana koszula.

[5] No i wyobraź sobie, za chwilę do pokoju wmaszerowała zamaszyście postawna brunetka około trzydziestki, uczesana na pazia, w sportowych półbutach, szerokiej spódnicy „midi” koloru miodu i w brązowym golfie, opinającym kształtne piersi. Twarzy nie miała może pięknej, ale regularne rysy, wyraziste, podłużne, szare oczy i skórę do uśmiechu usta. Jednym słowem całość miła dla oka.

Inne tej autorki.

Inne z tego cyklu tutaj.

#1 (przeczytałam też po raz kolejny EW108).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 3, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panie, panowie, prl, 2021, kryminał - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom III)

Tom trzeci wspomnień Karla Ove to dzieciństwo na wyspie Tromøya, gdzie rodzice przeprowadzili się z Oslo do nowo wybudowanego osiedla oraz za pracą - ojciec nauczyciel w lokalnym gimnazjum, matka pielęgniarka w sanatorium dla nerwowo chorych. Poza okazjonalnymi wizytami u rodziny, Knausgardowie byli odcięci od dotychczasowego życia; matka miała swoje grono koleżanek, ojciec - raczej samotnik - miewał kolegów z pracy. Yngve, starszy brat narratora, ma swój świat, z rzadka zazębiający się ze światem młodszego brata, a przynajmniej tak sugeruje pamięć autora, dla którego najważniejsze są oczywiście jego własne przeżycia. Niespecjalnie lubiany przez rówieśników, pretensjonalny, zarozumiały, skupiony na sobie i swoim wyglądzie, przechodzi z dzieciństwa do okresu nastoletniego; z dziecka, które chce zawsze być najlepsze, do chłopca, którego głównie interesuje piłka nożna i dziewczęta. Niektóre elementy mocno rażą - te poświęcone defekacji (i nie jest to jedna historia, tylko dość stały temat) lub te pokazujące molestowanie rówieśniczek, powszechne w latach siedemdziesiątych; nie sugeruję, że warto by to drugie pominąć (bo pierwsze zdecydowanie można), ale beznamiętna relacja bez słowa komentarza brzmi dziwnie z perspektywy czasu.

To, co jednak sprawia, że to trudna lektura, to opisy ojca Karla Ove - psychopaty, terroryzującego swoje dzieci, na zewnątrz eleganckiego, przystojnego młodego trzydziestoparolatka, w domu kata, który w imię “porządku” i “wychowania”, a czasem po prostu nagle stawał się wściekły i bił, poniżał czy upokarzał obu synów. Opisy szarpania za uszy, rzucania o ścianę, wymierzanych na zimno razów, strachu i nasłuchiwania, czy ojciec jest w domu, są przerażające. To norweska wersja “Gnoju”, opowieści o przerażeniu, ukrywaniu, przemilczaniu, nieustającej ucieczce przed katem, który śpi w tym samym domu, aż do momentu, kiedy Karl Ove dorasta na tyle, żeby przestać się bać, a małżeństwo ojca i matki się powoli rozsypuje. Zadawałam sobie pytania, oczywiście, gdzie była matka, określana jako ciepła, kochająca, utrzymująca w domu miłą atmosferę, krzywdziciel wszak nie żyje w próżni, autor jednak w ogóle w to nie wnika, nie skarży się, jest jak jest. Sceny, kiedy ojciec przychodzi zagrać z synem po przyjacielsku w karty, dobry kumpel, nowa gra “pozbieraj 52 karty” i wychodzi, kara za zjedzenie dwóch jabłek zamiast przysługującego jednego dziennie czy zmuszenie do zapakowania przedwcześnie rozpakowanego prezentu urodzinowego, bo przecież prezent można - nawet jeśli kupowany wspólnie i znany - rozpakować dopiero po zjedzeniu tortu, pozostają w głowie przez swoje niczemu niepotrzebne okrucieństwo. Zupełnie innej wymowy nabierają wcześniejsze tomy, gdzie Knausgard jest raczej oschły w kontaktach z ojcem, ale nie wiadomo, jaka jest tego geneza.

Inne tego autora tutaj.

#154

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 26, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie, biografia - Skomentuj


Ewa wzywa 07 103

Maciej Z. Bordowicz - Off side #103

Spis osób:

  • Zdzisław Kaczmarek - rasowa twarz, leciutka siwizna na skroniach, bujna czupryna, a w ogóle to siła i prężność, mógłby reklamować asortyment w ilustrowanych tygodnikach
  • James Norton - nie tyle niski, ale jakby krótki, silnie rozwinięte barki i potężna łysina, sztucznie białe zęby
  • lokaj Nortona - w białym, niemal operetkowym uniformie
  • Florence Norton - młoda żona Jamesa, niebieskie oczy ze strzałkami kierunkowymi, prowadzącymi do sypialni
  • Mecenas Tubolicz - przyjaciel Nortona w czasach pobytu w Polsce
  • Helena Walstein - ówczesna sympatia Nortona
  • Jasio Karpat - przysadzisty mężczyzna w poplamionym smarami kombinezonie
  • Kazio Grzonka - rosły blondyn o fizjonomii Misia Yogi, unerwionej małymi, rozbieganymi oczkami
  • Maniek Kubisz - niewysoki, z wyraźną nadwagą, autor poczytnych kryminałów
  • kapitan Olecki - przypala papierosa od papierosa, fan piłki nożnej
  • plutonowy Zbigniew Ciech - wysoki i jakby trochę niezdarny
  • porucznik Iza Ogalska - posiada dar gromadzenia danych szybciej niż komputer, charakterystyczny, skośny wykrój oczu
  • Anna Seciak - przystojna pięćdziesiąciolatka o bezbłędnym makijażu i równie efektownej fryzurze
  • Marek Tubolicz - syn mecenasa, wysoki i przystojny, porusza się miękko i nonszalancko
  • pani Stenia - efektowna pani po pięćdziesiątce, na jej twarzy zacierają się już ostatnie ślady dawnej, nieprzeciętnej urody
  • Johnny Padewsky - całkiem dobrze mówi po polsku
  • wywiadowca Krawczyk - w celu inwigilacji udaje zawianego
  • pułkownik Gawecki - zwalisty i wysoki 60-latek
  • Nowakowa - dozorczyni w bloku Anny Seciak, chętna na współpracę z milicją

Kalifornia. Kaczmarek czuje się tu jak ryba w wodzie, nawet z językiem sobie świetnie radzi. Szantażuje biznesmena Nortona zyskownymi, choć do nie końca legalnymi interesami na darach UNRRY dla powojennej Polski. Jakiś czas później, już w Warszawie, Kaczmarek okazuje się być prawą ręką niejakiego Dziadka, szefa lokalnej grupy przestępczej. Zirytowany Karpat, szantażowany przez Kaczmarka, idzie na poważną rozmowę, ale wybiega zakrwawiony i z pomocą wiecznie pijanego Grzonki pozoruje wypadek w celu uzyskania alibi. Kapitan Olecki, oderwany od meczu, traktuje sprawę osobiście, bo zamordowanego Kaczmarka - jak się okazuje Dziadka - usiłuje złapać na gorącym uczynku już od dawna. Karpata wkopuje Anna, flama Kaczmarka, rozpoznając zapach smaru i benzyny, dodatkowo Olecki wyciąga z niego wyznanie za pomocą blefu na temat zeznań Grzonki. Poczucie kapitana, że tu coś śmierdzi (i nie jest to smar) potwierdza się, kiedy okazuje się, że Kaczmarek został zastrzelony z colta, a nie parabellum, którym dysponował Karpat. Ekipa milicyjna co jakiś czas udziela sobie “opeerów”, ale śledztwo posuwa się do przodu aż do dramatycznego finału na zewnętrznej klatce schodowej. Ślad prowadzi w przeszłość, a dodatkowo jedna z osób okazuje się być powojennym szpiegiem.

Się pije: zimną whisky, dry martiny (pisownia oryginału) z kropelką vodka Smirnoff, żytniówkę (w warsztacie), jugosłowiańską śliwowicę (pod mecz), pełne królewskie (na rybach).
Się pali: sporty.

Inne tego autora tu.

Inne z tego cyklu tutaj.

#152 (przeczytałam też po raz kolejny EW104 i EW105)

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 20, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminał, panowie, prl - Skomentuj


Terry Pratchett - Muzyka duszy

Bard Imp z Llamedos na rozstajach wybiera drogę do Ankh Morpork (zamiast do Quirmu), gdzie z krasnoludem Buogiem (oczywiście, że pojawia się fraza o misji od Buoga) i trollem Liasem zakładają zespół (wyk)rokowy. Podczas pierwszego koncertu w Załatanym Bębnie dzieje się coś dziwnego - Imp, zwany niebawem Buddym Hollym, na gitarze kupionej w magicznym sklepiku doprowadza publiczność - w tym statecznych magów - do szaleństwa. Cudem unika tragicznego końca, co obserwuje Susan, wnuczka Antopomorficznej Personifikacji oraz córka Morta i Ysabell, mająca odebrać duszę Impa; w klepsydrze barda zamiast piasku jest błękitne światło. Skąd się wzięła Susan, pytacie zapewne. Wzięła się z pensji dla panien w Quirmie, gdzie pewnej nocy obudził ją mocno zirytowany Śmierć Szczurów i zawlókł do stajni, gdzie czekał już na nią Pimpuś, po drodze wyjaśniając - za pomocą mówiącego kruka - że teraz ona ma przeprowadzać dusze do wieczności. Nie tylko Susan szuka dziadka, ze Śmiercią chcą rozmawiać także magowie, którzy w sile muzyki węszą niebezpieczeństwo (i obrazę dla uniwersyteckiej moralności).

Na drugim planie rozwija się biznes muzyczny, oczywiście za sprawą przedsiębiorczego Gardło Sobie Podrzynam Dibblera, który szybko się orientuje, że może zarabiać na biletach, a dodatkowo pijany muzyką tłum chętnie przyjmie kiełbaski, szczury na patyku i minerały w wygodnej do zjedzenia na koncercie formie, nie kwestionując tego, co w środku. Śmierć szuka zapomnienia w pustelni, w Klatchiańskiej Legii Cudzoziemskiej, w alkoholu czy - finalnie - staje się jednym z niewidocznych żebraków. Pobocznie jest też trochę dywagacji nad sprawiedliwością śmierci (czemu mają umierać młodzi i dobrzy, a przeżywają źli i starzy) i wgląd w pensję dla młodych panien z dobrych rodzin.

Inne tego autora.

#147-148 (przeczytałam w międzyczasie ponownie Kosiarza)

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 8, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Skomentuj


Ewa wzywa 07 101-102

Jan Koprowski - Maskotka #101

Spis osób:

  • kapitan Zenon Górski - z wykształcenia matematyk, umie pracować samodzielnie
  • Andrzej Wirski - sportowa koszula i spodnie z teksasu, kolega ze studiów Górskiego
  • plutonowy Olszewski - Międzyzdroje, najstarszy stopniem, bo [2]
  • doktor Sawicki - patolog
  • Władek Bojarski - stały bywalec “Kolorowej”, robi w samochodach
  • Zdrojewska - zwana babcią, właścicielka “Bogdanki”, wynajmuje wesołym panienkom z Warszawy
  • Basia Namirska - księgowa z Pabianic, nie tylko ładna, wręcz piękna[1]
  • Irena Bojarska - eks-żona Władka, ładna była, ale wyjechała do Paryża i tam została
  • Zbyszek Namirski - mąż Barbary, kierownik sklepu spożywczego, podobno nie zabiłby nawet muchy
  • Jan Zalewski - z Łodzi, świadek nocnych spotkań w pensjonacie “Bogdanka”
  • sierżant Paprocki - z Łodzi, lubi szybkie rozwiązania oraz przebieranki
  • Bojarska - dystyngowana siostra denata
  • Zbyszek Bojarski - siostrzeniec denata, trochę student, bardziej hazardzista
  • Kępski - starszy mechanik, pilnuje interesu po Bojarskim
  • Tomaszewski - młodszy mechanik, skłócony z szefem
  • “Piękna Danka” - marzy o dżinsowym komplecie z komisu
  • Regina - zadaje szyku w dżinsie, irytując Dankę
  • Zuzanna - ciotka Danki, niestety niechętna sponsorowaniu zachcianek modowych siostrzenicy
  • Staszek - student z Warszawy, a tak naprawdę służby incognito
  • Zdzisiek - zawsze mówi prawdę, nawet jak nieco pijany
  • mecenas Waniewski - zaprzyjaźniony z sierżantem, posiadacz walorów w złocie
  • Edward Kowalski - Otwock, robi w zabawkach
  • Wiśniewski - czasem idzie mu w kartach

Fikcyjne Wirciny pod Międzyzdrojami, kapitan Górski spędza urlop ze swoim przyjacielem ze studiów (nic zdrożnego!). Ponieważ przy drodze nad morze wczasowicze znajdują zwłoki, Górski samorzutnie włącza się w ku radości niedoświadczonego plutonowego Olszewskiego. Denat, zamożny właściciel łódzkiego zakładu samochodowego, nad morzem spotykał się z mężatką, stąd naturalny kierunek śledztwa, czyli zdradzany mąż (który o sprawie wiedział z anonimów). Mimo nie do końca ciekawej przeszłości męża i jego krętactw na przesłuchaniu, milicja szuka złodzieja złotego sygnetu w Łodzi, a finalnie sprawę wyjaśnia tytułowa maskotka w samochodzie jednego z podejrzanych oraz przebieranka, którą wykonał sierżant Paprocki.

[1]

… musiał przyznać patrząc na jej zgrabny biust i świetnie prezentującą się w letniej sukience sylwetkę. Kształtna głowa, lśniące włosy, nieco rozjaśnione, upięte w kok, piękne zęby ukazujące się przy rozchyleniu namiętnych ust; zdrowa cera i duże, niebieskie oczy, czarne brwi niewątpliwie zwracały uwagę każdego mężczyzny. Słowem babka z seksem, naprawdę warta grzechu - stwierdził Górski w myślach.

[2] Problemy kadrowe w milicji w Międzyzdrojach: komendant w sanatorium, zastępca sierżant Kozioł - chory.

Się je: chrupiące bułeczki z masłem.
Gadżety: plastikowa maskotka chłopczyka, który po zdjęciu spodenek polewa wodą.
Się pije: wermut z wodą sodową, koniak.

Inne tego autora:

Jerzy Edigey - As trefl #102

Spis osób:

  • mecenas Mieczysław Ruszyński - niewierny Tomasz, czego nie dotknie palcem, to nie uwierzy
  • inżynier Koryciński - mimo wykształcenia technicznego zwolennik parapsychologii
  • podpułkownik Krzyżewski - wierzy w przypadek, uroczy gawędziarz
  • (doktor) Boguszewski - wielbiciel pokera
  • sierżant Jan Siatka - lubi zaglądać do kieliszka, więc się stacza
  • Cyganka - wróży z wdzięczności za poczęstunek i bilet na pociąg
  • Stanisław Prochal - przedsiębiorca budowlany ze zwłokami w domu
  • Bronisława Prochalowa - handlarka recyklingiem, nie dość, że z rozbitą głową, to uduszona i utopiona
  • Kazimierz Prochal (23) - syn, ekscytuje się nadchodzącym weselem
  • Zofia Myszka - młoda, przystojna żona Wojciecha
  • Wojciech Myszka - kierowca w Nowej Hucie z biało-niebieskim portfelem, zaginiony
  • Polewnikowa - dozorczyni u Siatki, wdowa
  • Bogusław Polewnik - syn dozorczyni, czuje niepohamowany wstręt do nauki
  • Tadeusz Wiktorek - szatyn z tendencją do łysienia, uwielbia Bogusława

Pensjonat w Zakopanem. Major Krzyżewski nie daje się długo prosić znajomym i opowiada o ciągu łączących się ze sobą spraw. Cyganka, czekając na rzadko kursujący pociąg, wróży na komisariacie, jeden z milicjantów - sierżant Siatka - wyciąga asa trefl, co zwiastuje śmierć. Jako że zadaje się z panienkami i nadużywa alkoholu, odchodzi z milicji. Dopiero 4 lata później, już w cywilu, powraca jako zaginiony; jego rozkładające się zwłoki zostają znalezione w zamkniętym mieszkaniu, a pod stołem leży znamienna karta - as trefl. Niezależnie, zdarzają się dwa przestępstwa, które milicja poszlakowo zaczyna łączyć z zabójstwem Siatki: Prochalowa, handlarka złomem i butelkami (w latach 50. jest to zyskowny interes, nie to, co dzisiaj), zostaje znaleziona zamordowana, a pieniądze i charakterystyczny zegarek, złota Doxa, skradzione. Jakiś czas później znika niejaki Myszka, kierowca z przedsiębiorstwa budowlanego. Jego zwłoki zostają znalezione w piwnicy domu, w którym mieszkał zamordowany Siatka. Podejrzani zostają aresztowani na podstawie powiązań towarzyskich - obaj pili z Siatką, jeden młodzieniec pożyczał pieniądze od Prochalowej i kumplował się z jej synem, drugi pracował jakiś czas z Myszką. Problemem okazuje się być udowodnienie na podstawie skradzionych rzeczy, który z delikwentów dokonał zbrodni. Poszlakowy proces trwa długo, jeden z oskarżonych się nie przyznaje, drugi zrzuca winę na pierwszego, a potem odwołuje zeznania.

Jak większość tego typu “opowiadanych” spraw, ta jest dość statyczna i nudna, a narracja po latach odejmuje jakichkolwiek emocji, bo od razu wiadomo, jak się wszystko skończyło.

Inne tego autora tutaj.

Inne z tego cyklu tutaj.

#146 (przeczytałam też po raz kolejny EW100).

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 5, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, kryminał, panowie, prl - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Matt Ruff - Lovecraft County

Jak już pewnie zauważyliście, lubię porównywać ekranizację z książką, jeśli jest tylko taka możliwość. Tu zaczęłam od serialu, przez co automatycznie to dla mnie jest punkt odniesienia (w tym dla nazwisk), chociaż oczywiście nie oznacza to, że serial zawsze jest lepszy.

Atticus Freeman, weteran wojny w Korei, wraca do rodzinnego miasta tylko po to, żeby udać się na poszukiwanie ojca, który - szukając przodków matki - zniknął jakiś czas wcześniej, a teraz wysyła dziwny list ze wskazówkami. Wraz z wujem Georgem, autorem przewodników dla Czarnych oraz przyjaciółką z dzieciństwa, przedsiębiorczą Letitią, trafiają do mrocznej posiadłości Arkham, siedziby mrocznego kultu Adamitów pod przewodnictwem Samuela Braithwaite’a. Atticus, ku swojemu zdziwieniu, okazuje się być potomkiem białego jak śnieg przywódcy, którego przodek był zaskakująco dobry dla swojej czarnej służby; niestety zamiast majątku jego dziedzictwem ma być ofiarowanie w magicznej ceremonii. To początek mrocznych przygód wesołej ekipy, która napotyka na pomykające po lesie potwory, nawiedzony dom z morderczą windą, klątwę, maszynę do przemieszczania się między światami, podmianę ciał czy wreszcie zdrowy, amerykański rasizm. Bo serial - mimo dramatycznych wydarzeń, hektolitrów krwi, brutalnych powidoków masakry w Tulsie oraz niezgodnych z książką śmierci - jest przede wszystkim zabawny i wykorzystuje twórczo popkulturę (wprowadzając chociażby wątki jak z Indiany Jonesa). Nie wiem jednak, czy pozostawienie tonu zgodnie z książką, mniej brutalnego, gdzie poza jednym adwersarzem nie ginie nikt (a w serialu cztery ważne dla fabuły osoby), nie poprawiłoby ekranizacji.

Książka Ruffa jest, niestety, dość płaska w zestawieniu z rozbuchaną fabułą serialu. Przeprowadza przez wydarzenia trochę na zasadzie gry fabularnej, obracając się wokół osoby Atticusa, z rzadka pozwalając na przygody Ruby, siostrze Letitii czy ciotce Hyppolycie, a te wątki w serialu są arcyciekawe. Przemyka się dygresyjnie przez wojnę w Korei, która - wraz z poznaną przez Atticusa Ji-Ah - odgrywa znaczącą rolę w ukształtowaniu postaci bohatera i w finale historii. Znacznie urozmaica też zróżnicowanie płciowe przez zmianę płci syna Braithwaite’a, Caleba, który staje się Christine (co pozwala na swobodniejszą zabawę konwencją przy podmianie ciał przez Ruby) oraz zastąpienie epizodycznego w powieści Horacego, syna George’a i Hyppolyty, przez córkę Dee z nieco szerszą rolą. Twórcy serialu ładnie wychodzą z tych nieścisłości, wprowadzając jako artefakt książkę napisaną przez syna Atticusa, w której zamiast Dee jest Horacy.

TL;DR - bohaterowie są czarni, a biali są źli. Mnie się podobało.

Inne tego autora tutaj.

#143

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 25, 2020

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Komentarzy: 4