Więcej o
kryminal
Mimo że zawód historyka sztuki został do bólu wyeksploatowany najpierw przez Nienackiego, a potem przez jego pogrobowców, autor ukrywający się pod dźwięcznym pseudonimem Leliwa nie zawahał się wysłać muzealnika Marcina Skolimowskiego w półprywatną misję do Londynu. Rok 1977. Pan Marcin szuka a) ikony skradzionej przez 20 laty w Polsce, b) morderców swojego brata, który przy okazji kradzieży ikony stracił życie. Pobyt w Londynie rozpoczyna się z wysokiego C, albowiem angielski przyjaciel Marcina - Nick - zostaje znaleziony martwy w jego hotelowej łazience. Na szczęście historyk jest sprytny, ucieka śledzącym go angielskim policjantom, rozpracowuje gang z piękną, choć zdemoralizowaną kobietą i mimo wielokrotnych pobić rozwiązuje tajemnicę śmierci brata. Rozwiązania fabuły są oczywiście "nadludzkim wysiłkiem", polska milicja dzielnie wspomaga prywatnego mściciela i reaguje na przesyłane przez posłańców wiadomości. Leje się Johnny Walker, pan Marcin przemyka się po angielskich posiadłościach przestępców bez zwracania niczyjej uwagi, rzucając co jakiś czas błyskotliwym zdaniem typu: "Diabelsko ładna dziewczyna, potem widok tego cholernego obrazu i wystarczy, żebym się rozklejał jak buty z Radoskóru".
#42
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday June 16, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie, prl
- Komentarzy: 2
Fjällacka, małe szwedzkie miasteczko letniskowe, koło 1000 mieszkańców. Zimą się nic nie dzieje, nie licząc znalezienia zwłok 35-letniej kobiety, która jako dziecko wychowywała się we Fjällbacce. Erika, pisarka-biografka, porządkuje rzeczy w domu, który otrzymała w spadku po nagłej śmierci rodziców i zupełnie przypadkiem wplątuje się w sprawę. Potencjalna samobójczyni, Alex, która szybko okazuje się zamordowaną, jest jej przyjaciółką ze szkoły, z którą nagle się urwał kontakt. Nie dość, że rodzice Alex uważają ją za godną zaufania i proszą o napisanie artykułu wspomnieniowego o córce, to jeszcze na posterunku w miasteczku obok spotyka zakochanego w niej w czasach szkolnych Patrika. I tak im się udaje sprawnie połączyć romans ze śledztwem.
Niby wszystko jak trzeba, ale pozostawia niedosyt. Erica, wtrącająca się w śledztwo, jest dość irytująca (nie tak, jak Chmielewska w najlepszym okresie, ale jednak). Dodatkowo jest to kryminał typowo "babski", z narzekaniem na wagę, opisami bielizny i kulinariów (co pewnie jest zaletą, skoro autorka opublikowała książkę kucharską z Fjällbacki). Chętnie pożyczę kolejne, ale nie chce mi się kolekcjonować na półce.
O tym, że autorka niespecjalnie korzysta w opisach z sielskiego uroku miasteczka, pisała na swoim blogu Theli.
Inne tej autorki:
#37
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 18, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panie
- Komentarzy: 4
Kathryn Dance, specjalistka od kinezyki, pojechała na urlop, śledzić muzykę folkową tworzoną przez emigrantów z Meksyku. Była umówiona ze znajomą, piosenkarką country Kayleigh Towne i nagle znalazła się w samym środku sprawy kryminalnej. Upierdliwy, choć grzeczny stalker, najpierw jedna, potem druga i trzecia zbrodnia, wszystkie zapowiedziane wersetem z piosenki Kayleigh. Policja z Fresno najpierw robi Kathryn wbrew, bo rzecz nie podlega jurysdykcji CBI, ale szybko dochodzą do wniosku, że w starciu ze sprytnym stalkerem przegrywają sromotnie. Kathryn prywatnie miota się między uczuciem do poznanego w poprzednim tomie speca od komputerów i partnera z CBI, Michaela, który - korzystny zbieg okoliczności - właśnie się rozwodzi. Dla fanów Lincolna Rhyme'a i rudowłosej Amelii z reumatyzmem jest smaczny kąsek - zupełnym przypadkiem analityk przylatuje z Nowego Jorku do Kalifornii i ma czas przejrzeć dowody oraz przygotować zajmujące 1/4 książki tablice z zebranymi na miejscach zbrodni danymi.
Jakkolwiek trudno się od książki oderwać (ale od którego Deavera się da?), to fabuła jest tak słaba, że aż się przeciera na zgięciach. Mylenie tropów czytelnikowi polega na tym, że jest podejrzany, znajdują się dowody, podejrzany zostaje zastrzelony przy próbie ucieczki, wszyscy tańczą taniec zwycięstwa, po czym się okazuje, że tak naprawdę podejrzany nie miał specjalnie powodów, a kilka śladów wskazuje na kolejną osobę. I tak cztery razy. Młoda piosenkarka bez żenady wymyka się swojemu ochroniarzowi i spotyka się z ciągle podejrzewanym o morderstwa stalkerem, którego się oczywiście ogromnie boi. Oczywiście ma też Bolesną Tajemnicę z Przeszłości, która mocno utrudnia śledztwo. Finał jest zaskoczeniem chyba nawet dla samego autora, który wyciąga kolejne dramatis personæ jak z rękawa i umieszcza je w dogodnych dla siebie miejscach.
Inne tego autora tu.
#35
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday May 13, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2
Stratford Upon Avon, turystyka śladami Szekspira. Pub "Pod Zawianym Kaczorem" gromadzi publiczność wychodzącą po spektaklach. Grupa Amerykanów przyjeżdża z objazdową wycieczką, po czym po kolei zaczynają znikają poszczególni członkowie podróżujący z biurem podróży Honeysuckle Tours. Najpierw zostają znalezione zwłoki starszej wścibskiej panny, potem znika 10-letni syn bogacza z Południa, potem ktoś morduje jego córkę. Przy zamordowanych paniach znajdują się cytaty z wiersza z epoki szekspirowskiej. Richard Jury wprawdzie przyjeżdża, żeby mieć pretekst do odwiedzin u poznanej w poprzednim tomie Jenny Kennington, ale szybko wciąga się w śledztwo (mimo niechęci jego zwierzchnika, Racera, który uważa, że lokalni sobie świetnie ze sprawą poradzą). Jest też Melrose Plant - przyjeżdża wraz z ciotką Agathą, żeby odciągnąć jej krewnych z Ameryki od posiadłości Ardry End. I dodatkowo pojawia się Vivian Rivington z włoskim narzeczonym, co irytuje zarówno Planta, jak i Jury'ego, który jednak coś tam do Vivian czuje.
Jak niespecjalnie widzę sens pokazywać okładki książek, tak ta ma na okładce kota, który bierze udział w akcji. Lubię też, że w każdym tomie pojawia się jakiś rezolutny dzieciak, który znacznie posuwa śledztwo do przodu. Tutaj to zaginiony 10-latek, który sprytnie sobie radzi z porywaczami.
Zajazd "Jerozolima" pod Newcastle to znana w okolicy mordownia, w której lokalni grają w bilard, a że rzecz się dzieje chwilę przed Bożym Narodzeniem, w knajpie stoi uboga szopka, co okaże się sporym ułatwieniem w rozwiązaniu sprawy (nie wspominając o kilkuletniej, pyskatej i spostrzegawczej córce właścicielki). Jury przyjeżdża do starego Washington przy okazji wizyty u kuzynki i na cmentarzu poznaje uroczą Helen Minton. Spędzają miłe popołudnie, piją kawę, umawiają się na kolację. Niestety, kiedy Jury wraca kilka dni później, Helen nie żyje. Szybko wychodzi, że nie umarła z przyczyn naturalnych. Do kompletu w okolicy pojawia się Melrose wraz z Vivian i cioteczką Agathą; przyjeżdżają zaproszeni przez znanego marszanda sztuki do dworu w Spinney Abbey, zaraz obok Washington. W dworze gości od jakiegoś czasu poszukiwany przez Jury'ego kuzyn zamordowanej, znany malarz. I chwilę później pojawiają się kolejne zwłoki, tym razem z raną postrzałową.
Zmiana tłumacza nie wyszła na dobre temu tomowi (wspominałam już skądinąd, że użycie frazy "piczka zasadniczka" przez eks-lorda Melrose'a Planta(!) w stosunku do jego wieloletniej flamy, Vivian(!) jest tak nie na miejscu jak zachowanie komisarza Racera). Za to okładka ładna, nawet bez kota.
Inne tej autorki: tu.
#33-34
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 11, 2013
Link permanentny -
Tagi:
2013, kryminal, panie -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
W Littlebourne najpierw znaleziono ludzki palec, potem resztę zwłok. Zwłoki należały do młodej kobiety, której nikt w miasteczku podobno nie znał. Oprócz zwłok spora grupa mieszkańców miasteczka otrzymała anonimy, dopasowane nieco treścią do adresatów, acz niespecjalnie precyzyjne, tyle że napisane kolorowymi kredkami. I wprawdzie, korzystając ze złotego angielskiego września, nadinspektor Jury miał się udać do Ardry End z wizytą, ale jego zwierzchnik - komisarz Racer - wysłał go w celu śledztwa. Melrose przyjechał więc do Littlebourne, udając ad hoc kupca na posiadłość niegdyś bogatej wdowy.
Pal diabli akcja, w toku której pojawiają się jeszcze dwie denatki oraz ktoś nastaje na kolejną osobę płci pięknej, ale jakże smaczne jest tło. Melrose Plant zupełnie nie ma brania (a od razu zakochuje się w lokalnej pisarce kryminałów, Polly Praed), z kolei nadkomisarz Jury i owszem - kocha się w nim wspomniana pisarka z pięknymi oczami (i w paskudnych okularach) oraz przedsiębiorcza 10-latka, hobbystycznie zajmująca się barem w pubie oraz ujeżdżająca konie. Po otaczających wieś lasach chodzą, mimo zagrożenia, że morderca jest na wolności, członkowie stowarzyszenia miłośników ptaków, a w lokalnym dworze mieszka bucowaty arystokrata z równie niesympatyczną rodziną (Polly używa ich jako wprawek do pisania fragmentów o morderstwach, uśmiercając na papierze wszystkich kilkunastokrotnie). Odbywa się jeden kiermasz staroci przy plebanii, kilka gier RPG, a kiedy akcja przenosi się do Londynu, zostaje wprowadzona malownicza rodzina Crippsów - gruba White Ellie, zwana słoniem, jej mąż, Ash (często odwiedzający celę z powodu zachowań obscenicznych w miejscach publicznych) i całe stado dzieci, machających Jury'emu na pożegnanie ("Machaj ręką, Friendly! Ręką!").
Inne tej autorki: tu.
#23
Napisane przez Zuzanka w dniu Friday April 5, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panie
- Skomentuj
Zaczęło się grubo, bo od włoskiej wycieczki pana Roberta[1], który u swojej - bogato zamężnej siostry - usiłował znaleźć tzw. zaczepienie. W Polsce niespecjalnie mu szło, bo był tzw. duszą artystyczną, to znaczy niewiele umiał, ale miał gadane i trochę się kręcił wokół telewizji. Więc pozował na reżysera filmowego, tylko że niespecjalnie mu mówiły cokolwiek takie terminy jak "retrospekcja", więc łatwo nie było. Ale, jak wspomniałam, był obrotny, więc do Warszawy wrócił z obietnicą, że będzie te filmy po włosku kręcił, jak odnajdzie korespondencyjną flamę bogatego włoskiego dżentelmena. Flama była urody wielkiej, a do tego pisała fantastyczne, mądre, pełne erudycji kulturowej listy. Szybko się okazało, że uroda na zdjęciu to sprytnie sfotografowana modelka z gazety, która o sprawie nic nie wie, a listy idą na poste restante.
Jednocześnie pół Warszawy jest złe na Błażeja Reitinga, garbatego kolekcjonera starodruków i lingwistę. Siostrzeniec chce pożyczyć od niego pieniądze, a wuj odmawia. Mąż pięknej i zafascynowanej swoim nauczycielem blondynki chce mu wybić z głowy kontakty. Dawny posiadacz jednego z zabytkowych dokumentów wpada w furię, bo Reiting nie chce mu jego przedwojennej własności sprzedać. I w tym momencie wkracza milicja w osobach majora Downara, sierżanta Pakuły i melomana Walczaka, albowiem ktoś kolekcjonera zabił i to kilkukrotnie (środkami usypiającymi, arszenikiem i sztyletem, dla pewności). Milicja popija kawę i częstuje się obficie "Carmenami", a sprawę rozwiązuje głównie dzięki szukaniu pięknych blondynek. W nagrodę żona Walczaka, Helenka, częstuje kadry służb pyszną, tłuściutką pieczoną gąską, którą nabyła w Hali Mirowskiej.
Nietypowo, książka ma kompozycję - narracja najpierw prowadzona jest z punktu widzenia różnych osób kręcących się dookoła najpierw niedoszłego, potem zupełnego denata. Jest dramat zakochanej kobiety, której mąż zabrania się spotykać z obiektem uczuć. Jest tajemnicza korespondencja międzynarodowa, w której kochankowie mogą się nigdy nie spotkać. Jest cwaniaczek Boner i jego poszukiwania pięknej Julii i wreszcie wątek doliniarsko-gówniarski w postaci szajki drobnych złodziejaszków, do której należy siostrzeniec Reitinga.
[1] Który nosił dumne nazwisko Boner. Ja i moje skojarzenia rodem z Beavisa i Buttheada.
Inne tego autora tu.
#19
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday March 27, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza
- Komentarzy: 2