Więcej o
kryminal
Minęły ponad dwa lata od wydarzeń w górach, kiedy to z psychiatryka uciekł psychopatyczny przestępca. I nie został złapany. Tym razem znerwicowany i zmęczony Servaz wraca do miasteczka, w którym studiował przed laty, a w którym aktualnie studiuje jego córka. Ktoś brutalnie zamordował atrakcyjną nauczycielkę, na miejscu zbrodni znalazł się niespecjalnie świadomy syn ukochanej Servaza sprzed lat, 17-letni Hugo. Servaz usiłuje znaleźć mordercę, oczyścić syna niegdysiejszej dziewczyny z zarzutów, nie dopuścić, by jego córce coś się stało (a córka nie pomaga, bo ciągle ładuje się w kłopoty), naprawić traumę z dzieciństwa i - wreszcie - złapać psychopatę, którego ślady napotyka w ciągu śledztwa.
Niby wszystko gra, ale nie lubię takich książek. Policjant jest bezmyślny, niby współpracuje z resztą zespołu, ale zawsze pcha się na plan pierwszy - kiedy ma przejrzeć nagrania monitoringu z banku, idzie szukać, kto spowodował w pustym banku hałas, o mało co nie ginąc (co się dzieje z nagraniami, które mogły wyjaśnić tajemnicę już po kilku dniach, łatwo się domyślić), upiera się, że zanurkuje w jeziorze w poszukiwaniu dowodów, mimo że nie ma doświadczenia, przez co traci wzrok i ląduje w szpitalu. Noga mi się kołysze, żeby go kopnąć w tyłek. Czytając Larssona narzekałam na wpisywanie w książkę listy zakupów z Ikei, tu narzekam na przepisywanie playlist młodszych policjantów i córki - a to Vincent zachwyca się Kasabianem czy innym Kings of Leon, a to córka cytuje Marylin Mansona, którym się i zachwyca, i ją odrzuca. Jest i włam komputerowy - wystarczy przebrać trojana ("Zeusa") za pdf-a, dołączyć do maila, pozwolić, żeby delikwent kliknął, a potem jego komputer już sam wysyła wszystkie pliki w świat. A, wcześniej nie można być newbie i trzeba się łączyć przez anonimowe proxy.
Ale przede wszystkim nie podobało mi się ze względu na interludia, w których autor z przedziwnym upodobaniem opisuje, jak psychopata gwałci i krzywdzi kobietę. W poprzednim tomie były detalicznie opisywane gwałty, tutaj jest jeszcze gorzej. Gdzie są wyrafinowane kradzieże, oszustwa, morderstwa z przyczyn majątkowych czy politycznych?
Inne tego autora tu.
#98
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 30, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 1
Rzecz się dzieje, jak się łatwo domyślić, zimą, w Pirenejach. Gorąco podzielam niechęć głównego detektywa, Martina Servaza, do gór i wysokości, ale ja na szczęście nie muszę, a on i owszem. Najpierw ktoś na szczycie kolejki linowej przy starej elektrowni powiesił konia, potem zaczęły się morderstwa ludzi. Sprawa się o tyle skomplikowała, że koń należał do znanego miejscowego bogacza, Lombarda i zewsząd schodziło ciśnienie, żeby sprawę konia (no, a przy okazji zamordowanych ludzi) wyjaśnić. Dodatkowo tuż obok mieścił się zakład psychiatryczny, w którym byli przetrzymywani przestępcy o niestabilnej psychice, faszerowani, pun intended, końskimi dawkami leków, poddawani elektrowstrząsom i - jak się łatwo domyślić - niespecjalnie mądrze zarządzani. W dwóch kolejnych miejscach zbrodni ekipa znajduje ślady DNA największego zwyrola ostatnich lat, prokuratora z Genewy, któremu udowodniono bestialskie zabicie żony i jej kochanka, ale posądzano go o gwałty i morderstwa na kilkudziesięciu zaginionych kobietach. Śledztwo idzie dwutorowo - w instytucie psychiatrycznym prowadzi je nowa pani psycholog, a poza instytutem - żandarmeria z piękną Irene, która jeździ motorem oraz pilotuje helikopter oraz policyjna ekipa Servaza - egzotyczna choć brzydka Samira oraz metroseksualny (choć żonaty i z drugim dzieckiem w drodze) Vincent.
Psychiatra wyjaśnia policjantowi funkcjonowanie świata w "Wehikule czasu" Wellsa, osadzony naczelny przestępca słucha Mahlera, który przypadkiem jest też ulubionym wykonawcą Servaza, wszyscy mają jakieś traumy z przeszłości. Servaz uparcie prowadzi śledztwo sam, ale wystarczy, że dostanie obiad, a chętnie opowiada o wszystkim chętnym słuchaczom. Pani psycholog wpycha palce między drzwi i łazi po mrocznych piwnicach instytutu. W samej policji jest dużo polityki i liczne przepychanki na stołkach, co nieco utrudnia śledztwo. I ze względu na klimat jest bardzo mrocznie. Groza wypełza zza lodowca.
Inne tego autora:
#97
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 28, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 1
Ciężko wybrać to, co można o książce napisać bez psucia przyjemności z czytania serii, bo akcja jest podjęta dokładnie w tym miejscu, gdzie kończy się pierwszy tom - kiedy Sebastian (arogancki choć błyskotliwy psycholog) poznaje matkę swojego dziecka, co ma niebagatelne konsekwencje dla całej ekipy śledczej. W skrócie - matka poukładała sobie życie, a Sebastian ma się trzymać od nich z daleka. Oczywiście przez ten i następny tom nie trzyma się.
Pojawia się seryjny morderca, który gwałci, a potem zabija kobiety w ich domach. Problem w tym, że taka sama seria zbrodni już miała miejsce w latach 90., a sprawca - Edward Hilde - przebywa dożywotnio w zakładzie penitencjarnym, wsadzony tam m. in. za sprawą Sebastiana. Ekipa niechętnie więc przyjmuje psychologa w skład, ponieważ tradycyjne metody (przesłuchania, ślady, komputer) zawodzą. Splot zdarzeń się zacieśnia, kiedy okazuje się, że z każdą z pań sypiał rozpustny psycholog. Wpada na pomysł ostrzeżenia tych dam, o których pamiętał, między innymi matki swojego dziecka. Planuje też z wyrzuconym z policji detektywem wyszukanie dowodów mogących pogrążyć przybranego ojca swojego dziecka. Obie sprawy się splatają, Sebastian musi ukrywać swoją wiedzę na temat mordercy, co odbija się na śledztwie.
Z tła - osadzenie tępego acz ambitnego policjanta (który spaprał śledztwo w poprzednim tomie) w roli dyrektora więzienia nie pomaga. Może nie każdy więzień jest arcymistrzem zbrodni, ale opowiadanie o swojej żonie oraz dostarczanie niby niewinnych przedmiotów przestępcy, który ma być szczegółowo monitorowy, nie jest szczególnie mądre. Ubawiła mnie też niesamowicie idea firewalla na więziennym komputerze, który pozwala skazanym na dostęp do internetu w trybie read-only.
Inne tych autorów tu.
#93
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 21, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2
Do portu w Rejkiawiku wpływa luksusowy jacht, przejęty od islandzkiej celebrytki i jej męża z powodu zadłużenia. W zasadzie nie wpływa, tylko rozbija się o nabrzeże, albowiem na pokładzie nie ma żywej duszy, chociaż powinna być dwuosobowa załoga oraz rodzina pracownika firmy likwidacyjnej - ojciec, matka i dwie ośmioletnie córki bliźniaczki. Do Thory zgłaszają się dziadkowie zaginionych dziewczynek, opiekujący się trzecim dzieckiem zaginionej pary, 2-letnią córką. Thora ma odkryć, co się stało z rodzicami ocalałej dziewczynki, a w najgorszym razie udowodnić firmie ubezpieczeniowej, że nie żyją. Dwutorowa narracja przecina śledztwo Thory, pokazując kolejne odsłony zdarzeń podczas rejsu, wyjaśniające, co się stało z załogą. Cały czas zastanawiałam się, czy jednak autorka nie wciśnie elementu nadprzyrodzonego, ale jednak nie, co nie zmienia faktu, że zakończenie mi się NIE PODOBAŁO. Bardzo mi się nie podobało.
Ale odkładając na bok intrygę, która mrozi krew rozwiązaniem, zostałam zirytowana w zasadzie od pierwszego akapitu. Thora zatrudnia w kancelarii Bellę - leniwą, antypatyczną, nieposłuszną Bellę, która zaczyna akcję z grubej rury - wymiotując podczas imprezy do ksera i nie przyznając się do tego (a potem przez całe śledztwo wszyscy biegają kserować do punktu, bo ich maszyna jest w naprawie). Nie odbiera telefonów, bo korzysta ze służbowego internetu do celów prywatnych, nie chce wykonywać poleceń. Co robi więc Thora w celu zdyscyplinowania pracownika? Otóż nic nie robi. Czasem rzuci jakiś docinek, zapyta o woreczki do stomii czy wyśle ją za karę do sądu. Naprawdę, podpierałam czoło często i z wielkim namaszczeniem. Nieco mniej mnie zdziwiła niezborność islandzkiej policji, która trzaska testami DNA na lewo i prawo, ale potrafiła przeoczyć na jachcie zwłoki.
Inne tej autorki tu.
#91
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 12, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panie
- Komentarzy: 3
Smuci mnie nader, że są dni (czasem kilka z rzędu), z których najcenniejszą wiedzą jest to, że jak coś jest fajne, to się mówi "czoko". Wyznam więc zamiast, że najnowszy Harry Hole nie powalił mnie na kolana. To bardzo przyzwoity tom, znacznie lepszy niż absurdalny poprzedni, kiedy nadludzkim wysiłkiem, mimo że nie miał szans i tak kilka razy. Ktoś zaczyna mordować policjantów, inscenizując ich śmierć w miejscach, w których przed laty zostały popełnione niewyjaśnione zbrodnie. Śledztwo po tym, jak kilka razy utyka w martwym punkcie, bezlitośnie wskazuje, że zawsze były w tych sprawach zaniedbania ze strony policji i że - choć to niespecjalnie medialne - psychopata jest w szeregach. Mimo że wiadomo, że Harry nie wróci, ekipa złożona z dawnego zespołu Harry'ego ciągle o nim mówi i bardzo potrzebuje go do rozwiązania sprawy. W tle ciągnie się dalej sprawa kartelu narkotykowego i jego powiązań z komisarzem policji, gładkolicym Bellmanem i z radą miasta w osobie seksownej pani radnej; wnioskuję, że będzie trzeci tom, żeby wszystkie sprawy wyszły na jaw.
Co mi się nie podobało - tak jak w poprzednim tomie autor szmacił Hole'a, tak tutaj bez większych problemów dopuszcza się zabicia osoby ważnej dla akcji. Zapewne ma to popchnąć śledztwo mocno do przodu, dokładając element zaangażowania osobistego, ale TAK SIĘ NIE ROBI. Druga wada - zwroty akcji i niedomówienia. Może dla świeżego czytelnika, który nigdy nie miał w ręku np. Deavera, to jest jakieś zaskoczenie, kiedy osoba leżąca w śpiączce, której imienia nikt nie wymienia, jednak okazuje się być kimś innym niż to niedomówienie sugeruje. Że nie każdy, kto dzwoni do drzwi, jest właśnie mordercą-zwyrodnialcem. Że śledztwo czasem wskazuje na podstawie fałszywych śladów na kozła ofiarnego i nie ma co w 2/3 książki wyciągać szampana, bo, koledzy policjanci i wy, konie, mamy go. Że autor wie więcej niż czytelnik i celowo trzyma czytelnika za brudną szybą, pokazując tylko wycinek rzeczywistości. A już scena w kościele - meh.
Inne tego autora tu.
#90
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 7, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2
Tym razem przestępca jest znany od samego początku, a są nim Stany Zjednoczone. Przeciwnik ustroju, Amerykanin, gardłujący na swoim blogu, że USA i jego polityka w kierunku państw Ameryki Południowej jest, delikatnie mówiąc, niesympatyczna oraz szkodliwa, zostaje zastrzelony. Rhymes i Sachs, mimo nietypowości zlecenia (miejsce zabójstwa znajduje się na Bahamach, a lokalna policja w zasadzie nie jest zainteresowana wyjaśnieniem, więc zwyczajnie nic nie robi, gubi dowody, a do sprawy przydziela żółtodzioba, który wcześniej był inspektorem bezpieczeństwa obiektów turystycznych), wykrywają, że delikwent zginął zestrzelony za pomocą drony (drona?). Do apartamentu analityka wprowadza się pani prokurator z grubo nałożonym makijażem, która usiłuje zgromadzić dowody pozwalające na aresztowanie i oskarżenie szefa komórki bezpieczeństwa. Irytuje Amelię, która jej zwyczajnie nie lubi. Oprócz snajpera obsługującego dronę jest też czyściciel, który torturuje ostrym nożem potencjalnych świadków, zanim i tak ich zabije. Poza tym jest smakoszem, świetnym kucharzem oraz spryciarzem, bo tylko niesamowity zbieg okoliczności (a w zasadzie kilka zbiegów) sprawia, że nie udaje mu się zabić Amelii, Rhyme'a i pani prokurator. Rhyme udaje się na wycieczkę, a na końcu jest operacja, jak już się uda wyjaśnić, kto i czemu zabijał.
Zdecydowanie wolę sprawy kryminalne niż polityczne.
Inne tego autora tu.
#87
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 29, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Skomentuj