Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Zofia Kaczorowska - Gość z Singapuru

Narratorka, Sława, wraca z pogrzebu swojej przyjaciółki Mai i analizuje szczegóły dziwnej przyjaźni. Lata temu Maja poderwała ukochanego Sławy i się z nim ożeniła, a późniejsza znajomość została odzyskana tylko dzięki Renacie, powolnej, otyłej, tępej umysłowo i pozbawionej sex-appealu wspólnej przyjaciółce. I nagle zaczyna się zastanawiać, czy Mai ktoś nie zamordował. Podejrzenie pada na egzotycznego Radżiwa Khana z Singapuru (posługującego się polszczyzną w stylu pana Mulgaarda), z którym przyjaciółka się ostatnio prowadzała. Zwierza się z podejrzeń pułkownikowi Serwiczowi, znajomemu jej zmarłego męża, ale ten ją zbywa, więc rozpoczyna wraz z Renatą prywatne śledztwo - odwiedza w przebraniu dancing w hotelu (obowiązkowo jest striptiz), obserwuje dom pięknej partnerki Radżiwa, cudem unika napadu, wreszcie zirytowana tym wszystkim udaje się z dawno odkładaną wizytą do krewnej męża w Szwecji, co wcale nie kończy ciągu zaskakujących wydarzeń.

To taka mniej zabawna Chmielewska, z wszechobecną i przyjazną milicją, która nie waha się wystawić na wabia wścibskiej 40-latki, żeby zdobyć dowody na działanie szajki handlarzy narkotyków. Opisy imprezy w hotelu, gdzie przebrane za “dewizówki” panie zostawiają nachalnych Arabów z rachunkiem do zapłacenia, podróży promem, gdzie restauracja i strefa wolnocłowa za walory wymienialne oraz drogie parówki za złotówki, wreszcie wizyta w Szwecji z jej drożyzną i jednocześnie nieskrępowaną bezpretensjonalnością to ewidentnie doświadczenia autorki. Akcja jest dość przewidywalna, bezbłędnie wytypowałam sens podarowania futra z norek i zgadłam osobę mordercy.

W tle intrygi kryminalnej pojawia się temat przyjaźni i pożycia damsko-męskiego. Kobiety nazywające się przyjaciółkami bynajmniej się nie lubią. Maja spotyka się ze Sławą tylko po to, by chwalić się powodzeniem w życiu, futrami i biżuterią. Sława z kolei gardzi Renatą, wprost wyszydzając ją bez skrępowania przy każdej okazji. Zaniedbywana latami przyjaciółka tylko czeka, żeby wyswatać narratorkę z kuzynem. Sława wspomina, że ukochany rzucił ją dla Mai tylko dlatego, że nie chciała iść z nim do łóżka, wspomina potem, że przyjmuje tylko platoniczną adorację panów, bo "sparzyła się" na gorących uczuciach. Wiem, to kryminał i w PRL-u sprawy "kobiece" były traktowane jako bzdurne - szmatki, gierki, fryzjer i kwiatki, ale i tak nieustająco mnie to rozczarowuje.

Się nie pali: narratorka!

Się je: fistaszki i daktyle (na przyjęciu); słone paluszki; udziec barani z zieloną sałatą (najtańszy na dancingu), szynkę, polędwicę, sałatkę i śledzie (tu już zagraniczni fundują); jajecznicę na boczku z bułką paryską i kiełbasę (na śniadanie, gospodarz domu); szwajcarską czekoladę z orzechami, bulion, stek, kompot, krem z bitej śmietany, mrożonego ananasa z puszki (?!), kurczaka z frytkami (na promie); gotową zupkę, szynkę z puszki, desery z kremem i cytrusy (w Szwecji); wędliny, łosoś, sałaty, szyjki rakowe, kremy z czekoladą, wielosmakowe lody (w Szwecji, ale na przyjęciu); karpia, kurczaka, główkę sałaty, kilogram keksu, pasztet w puszce (na Boże Narodzenie).

Się zachwyca w Szwecji: windami, zsypami bez insektów i pojemnikami na surowce wtórne.

Się kupuje: mięso na kartki.

Się pije: kawę i koniak, Cinzano (podczas remanentu stanu posiadania denatki), czerwone wino, armeńską brandy “Ararat”, pieniące się niskoprocentowe wino (w Szwecji), wino bułgarskie, wytrawną “Sophię”.

Się wychodzi za mąż: za dwa razy starszego ekonomistę, którego największą zaletą było mieszkanie i słabe zdrowie (szybko umarł).

Się leczy: kroplami walerianowymi, kwasem bornym, rumiankiem.

Się posługuje stereotypami: “czarni” brudzą jak świnie, rozrzucając niedopałki, zaś krzykliwie ubrani Cyganie szczypią kobiety w wypukłości.

Się całuje: z dubeltówki.

Się przywozi promem ze Szwecji: stare lodówki, pralki, telewizory, video, zmywaki Svinte (do żelazka).

Się ogląda: "W kamiennym kręgu".

Się dostaje w prezencie: perfumy od Chanela (sic!).

Inne tej autorki.

#77/#13

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 2, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, prl - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 3

W tle pobrzmiewają echa kolonizacji - mniej lub bardziej bohaterscy wojacy wracają z Indii, gdzie walczyli z buntującymi się “dzikusami”, wojna burska. Pierwszymi podejrzanymi są zwykle “Cyganie”, chociaż - jak na razie - nigdzie nie zawinili. Nie czytam opowiadań chronologicznie, więc Watson raz jest już po ślubie i nie mieszka na Baker Street 221B, a Sherlocka odwiedza towarzysko, raz w dalszym ciągu służy za tło i opowiadacza historii. Chyba tylko w jednej sam Sherlock relacjonuje swoją przygodę.

Spanikowany bankier przybiega do detektywa, bo ktoś nadłamał cenny ”Diadem z berylami”, który dostał w zastaw pod pożyczkę od pewnej znanej osobistości. Bankier oskarża syna-lekkoducha, którego zdybał nad uszkodzonym diademem, tymczasem Holmes odnajduje oderwany kawałek i wyjaśnia klientowi, w jakim błędzie był.

”Plany Bruce-Partington” to ściśle strzeżona dokumentacja łodzi podwodnej, więc kiedy te dokumenty znaleziono w kieszeni zamordowanego pracownika ministerstwa, wiadomo, że chodzi o szpiegostwo. Holmes odpytuje brata, Mycrofta, o aktywnych szpiegów w Londynie, sprawdza ich adresy domowe (informacja publiczna) i odkrywa, jak ciało dzielnego młodego człowieka znalazło się przy torach metra. Się pije: curacao.

Tytułowy ”Garbus” okazuje się cennym świadkiem tragicznych wydarzeń - mąż pewnej damy zostaje znaleziony martwy po kłótni z nią. Dama zapada na ostre zapalenie opon mózgowych po szoku (sic!), śledztwo idzie jak po sznurku, wystarcza odpytać znajomą wdowy, potwierdzić, że spotkała “garbusa” oraz odpytać wspomnianego mężczyznę, co się stało. Po sekcji wychodzi, że denat padł na apopleksję na widok człowieka z garbem, którego haniebnie oszukał w Indiach.

”Greckiego tłumacza” przyprowadza do Sherlocka Mycroft, jeszcze bardziej spostrzegawczy niż brat, tylko znacznie bardziej leniwy. Tłumaczowi kazano w nieznanym miejscu skomunikować się z nieznanym mężczyzną, Grekiem; mimo kontroli udało mu się dostać odpowiedzi na różne pytania. Detektyw odpytuje w ambasadzie oraz daje ogłoszenie do prasy, uzyskując lokalizację tajemniczego dworu. Chodzi o wiano pewnej greckiej panny, tłumacza finalnie udaje się uratować.

”Nakrapiana przepaska niesie śmierć” to historia tajemniczej śmierci siostry bliźniaczki klientki detektywa. Dziewczyna umarła sama w swoim zamkniętym pokoju tuż przed planowanym zamążpójściem, które pozbawiłoby ojczyma sporej części odziedziczonego majątku. Nieudane tłumaczenie sugeruje udział Cyganów, którzy noszą “przepaski”, a ja chyba z jakiegoś serialu pamiętam nietypowe narzędzie zbrodni.

”Złote binokle” zostają znalezione na miejscu zbrodni - w bibliotece pewnego starego profesora ginie jego asystent, zaprawiony nożem w tętnicę szyjną. Holmes sporządza portret pamięciowy na podstawie binokli, a potem reszta już wyjaśnia się sama podczas wizji lokalnej, przy okazji której detektyw wypala mnóstwo świetnego tytoniu oraz analizuje dietę profesora.

”Żołnierz o bladym obliczu” jedna z nielicznych historii bez zbrodni, za to z happy-endem. Wojak odznaczony w wojnach burskich znika, jego przyjaciel chce go odnaleźć. Sherlock rozgląda się w posiadłości rodziców zaginionego, nie daje się zbyć bajeczką o samotnej spontanicznej podróży dookoła świata i wyjaśnia dziwną bladość na twarzy zaginionego.

”Przedsiębiorca budowlany z Norwood” niespodziewanie ginie w pożarze tuż po tym, jak spisał testament na korzyść młodego prawnika. Prawnik oczywiście jest poszukiwany, a detektyw jest jego jedyną szansą na udowodnienie, że jest niewinny. Sherlock robi wizję lokalną i sięga w przeszłość denata, żeby odkryć, że zamiłowanie do kiepskich żartów nigdy go nie opuściło.

”Skandal w Bohemii” jest o tyle nietypowy, że Sherlock przegrywa pojedynek. Jego przeciwniczką jest Irena Adler, śpiewaczka Filharmonii Warszawskiej o wątpliwej przeszłości, znana awanturnica. Posiada ona zdjęcie kompromitujące przyszłego króla Czech (sic!), swojego byłego kochanka. Detektyw zgadza się zdjęcie odzyskać, ale mimo różnych forteli dama robi go w konia, a na pocieszenie dostaje jej portretowe zdjęcie, do którego może wzdychać. Żadnych momentów.

Inne z tego autora.

#76/#12

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 1, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 2

Sherlocka wzywa stroskany mąż, którego piękna żona (częsty motyw) zaczęła dostawać dziwne listy, zawierające rysuneczki ludzików, tytułowe ”Tańczące sylwetki”. Detektyw odkrywa, że to prosty alfabet, odszyfrowuje wiadomości od przemocowego partnera sprzed lat, ale spóźnia się i mąż ginie w ramionach kochającej żony, która próbuje się zabić, ale nie udaje się jej.

W ”Zniknięciu młodego lorda” ze szkoły dla chłopców znika nastolatek i jeden z nauczycieli. Na prośbę dyrektora szkoły detektyw szuka po śladach zaginionych, znajduje nauczyciela zamordowanego, wbrew woli samego lorda odkrywa też, gdzie jest chłopiec. Intryga zawiera syna z nieprawego łoża, udatne szukanie śladów na bagnach i konia przebranego za krowę.

”Charles Augustus Milverton” to podły szantażysta, którego Sherlock nienawidzi. Przychodzi do niego młoda dama z prośbą o negocjowanie, bo Milverton ma jej krępujące listy miłosne. Oczywiście cwaniak wyśmiewa detektywa, ale ten zaręcza się incognito z jego służącą (cóż, cel uświęca środki, biedna dziewczyna, trudno) i odkrywa, gdzie są dokumenty. Tyle że kto inny wymierza sprawiedliwość, a Sherlock odwraca wzrok i nie donosi policji.

Lokaj ukradkiem czyta ”Rytuał Musgrave’ów”, rodzinną pamiątkę; lord się wścieka i go zwalnia, ale zanim kończy się czas wymówienia, lokaj znika. Znika też jedna z pokojówek, była kochanka lokaja. Sherlock odkrywa, że wiersz w dokumencie był wskazówką do odnalezienia skarbu, co pozwala znaleźć i lokaja.

W historii ”O trzech panach Garrideb” do Holmesa zgłasza się naukowiec o tym nazwisku, który otrzymał propozycję znalezienia jeszcze jednej osoby tak samo się nazywającej, żeby we trzech odebrać spadek od tajemniczego krewnego z Ameryki. Spadku oczywiście nie ma, a chodzi o włam do domu delikwenta.

W historii ”Srebrnego Płomienia” Sherlock używa Watsona jako gumowej kaczuszki - opowiada mu historię zaginięcia konia i zabicia jego trenera. Po analizie śladów doprowadza zaginionego konia na wyścigi oraz wskazuje winnego, nieco tylko obrażając właściciela konia.

W ”Domu pod trzema daszkami” mieszka szacowna wdowa, której syn niedawno umarł. Prosi Holmesa o radę w sprawie oferty sprzedaży domu - ktoś zaoferował dużo pieniędzy nie tylko za dom, ale i za wszystkie rzeczy w nim, również osobiste. Detektyw odkrywa w kufrze po zmarłym synu ostatnią stronę rękopisu powieści, oczerniającego pewną wpływową damę.

W “Abbey Grange” dochodzi do tajemniczego napadu - lord zostaje zabity, lady odnaleziono przywiązaną do krzesła i pobitą, zaś z kredensu zniknęły srebra. Holmes bynajmniej nie wierzy w zeznania lady i służby, że to trójka znanych złoczyńców, a gdy odkrywa szczegóły związku państwa lordostwa (patrz: przemoc małżeńska, alkoholizm), wielkodusznie wybacza zabójcy lorda.

W miejscowości uniwersyteckiej, gdzie akurat nasza para bohaterów przebywa, dochodzi do próby oszustwa - ktoś korzysta z okazji i podgląda treść egzaminu do prestiżowego stypendium. Podejrzani są ”Trzej studenci” mieszkający w tym skrzydle. Detektyw bada wnikliwie ślady i na podstawie rękawiczek wskazuje potencjalnego oszusta. Tu obstawiałam na bardziej pokrętną aferę.

Inne z tego autora.

#73/#11

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 20, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 1

Opowiadania są z różnych zbiorów, wspólny mianownik to dostępność w formie audiobooka (lub słuchowiska). W większości geniusz Sherlocka objawia się przy obserwacji, a sprawa wyjaśnia się sama. Watson jest raczej takim kwiatkiem przy kożuchu, testerem teorii Holmesa i dowodem na to, że nawet wyrabiająca się pod wpływem kontaktu z detektywem spostrzegawczość nie wystarcza.

W Kciuku inżyniera młody inżynier przyjeżdża do Eyford, żeby za sowitym wynagrodzeniem zdiagnozować problem z prasą hydrauliczną, używaną podobno do prasowania ziemi foluszniczej w cegły. Na miejscu okazuje się, że niekoniecznie chodzi o cegły, a podczas ucieczki traci tytułowy kciuk. Watson opatruje mu rękę, najpierw oczywiście prowadząc długą i bezładną rozmowę, mimo że pacjent ledwo trzyma się na nogach, a Sherlock odkrywa, gdzie mieścił się budynek z prasą.

Przygoda w Copper Beeches spotkała młodą guwernantkę, która znęcona 120 funtami rocznie, zgodziła się na dziwne warunki - ubieranie w suknie wybrane przez pracodawcę, siedzenie w wybranym miejscu przy oknie i ścięcie pięknych, długich włosów. Sherlock przybywa do Copper Beeches, kiedy dziewczyna odkrywa zamknięty pokój, w którym - co oczywiste - była trzymana osoba, którą nieświadoma guwernantka miała udawać i jego chyba jedynym odkryciem jest zrozumienie, czemu 6-letni podopieczny dziewczyny ma podły charakter.

Gloria Scott była okrętem, na którym w przeszłości znalazł się ojciec przyjaciela Sherlocka. Starszego już mężczyznę odwiedził pewnego dnia zniszczony życiem marynarz i ewidentnie go czymś szantażował, po czym wyjechał do ich wspólnego znajomego. Gdy senior otrzymał tajemniczy list, umarł ze strachu, a w pożegnalnym liście wyjaśnia synowi tajemnicę sprzed lat. Sherlock dzieli się z Watsonem swoimi obserwacjami na temat przeszłości gospodarza - tatuaż, ręce, ciężka laska.

W Przypadku szalonego profesora ponad 60-letni profesor zakochuje się z wzajemnością w młodej dziewczynie, czego jednak nie popiera syn amanta, bo panna jest “zbyt gwałtowna i bezpośrednia” (sic!). Profesor wyjeżdża do Pragi, skąd wraca zmieniony - bardziej gwałtowny, czasem chodzący na czterech kończynach i nagle znienawidzony przez własnego psa. Sherlock dodaje dwa do dwóch i znajduje tajemniczy lek odmładzający, który spowodował przemianę.

Młody nauczyciel ginie na plaży, jego plecy są poznaczone krwawymi szramami. Podejrzany jest jego konkurent do ręki pięknej panny oraz rodzina panny, zirytowania przedłużającym się brakiem oświadczyn. Gdy kolejny nauczyciel po wizycie w zatoczce doznaje takich samych obrażeń i powtarza słowa ”Lwia Grzywa”, Sherlock już wie, co spowodowało śmierć.

Tytułowy Klejnot Mazarina został skradziony Koronie Angielskiej, Sherlock wie, kim jest złodziej, ale nie ma dowodów, więc za pomocą przebieranek zwabia przestępców do swojego gabinetu, daje im ultimatum - więzienie albo zwrot kamienia i pozwala im się bezpiecznie naradzić. Sam oddala do sypialni, gdzie gra na skrzypcach. Tyle że muzyka pochodzi z adaptera, a Holmes sprytnie udaje własną woskową figurę, więc wszystko słyszy.

Praktyka doktora Trevelyana została dofinansowana przez tajemniczego mężczyznę, który został jego Stałym pacjentem. Po odwiedzinach dziwnego duetu - rosyjskiego hrabiego i jego syna, siłacza - pacjent popełnia samobójstwo, ale Sherlock w to nie wierzy i z dowodów dedukuje, że pacjent został zamordowany, a potem okazuje się, że był przestępcą.

Emerytowany kapitan zwany Czarnym Piotrem zostaje zamordowany - ktoś przybił go harpunem do ściany jego męskiej szopy (patrz: mancave). Podejrzany jest młodzieniec, którego ojciec prawdopodobnie został okradziony przez kapitana, ale czujny detektyw odkrywa, że inicjały na kapciuchu z tytoniem pasują nie tylko do zamordowanego.

Traktat Morski został skradziony z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie przepisywał go zaufany siostrzeniec jednego z ministrów. Trochę tajemnica zamkniętego pokoju, trochę trust no-one.

Tajemnicza lokatorka ma straszliwie pokaleczoną twarz i przed nadchodzącą śmiercią wyznaje Sherlockowi swoją tajemnicę: pracowała z mężem w cyrku, mąż zginął w wyniku ataku lwa, a ona została z uszkodzeniami. Okazuje się, że był jeszcze trzeci świadek tego dramatu. Sherlock jest orędownikiem myśli, że pokora w cierpieniu najważniejszą wartością.

Inne z tego autora.

#72/#10

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 17, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Zofia Kaczorowska - urlop z mordercą

Ida Czerska w Powstaniu Warszawskim straciła ukochanego, pozostała po nim nieślubna córka, Monika. Po dłuższej tułaczce w odium wstydu i nieudanym małżeństwie, wypalona i skupiona tylko na tym, żeby nie było gorzej, odrzucając propozycje związków i zmian, pracuje jako księgowa w jednym z warszawskich przedsiębiorstw, a jej dorosła już córka kończy studiować anglistykę. Wtem dostaje od zwierzchniczki propozycję wyjazdu na urlop do Bułgarii. Waha się, że decyduje się na wyjazd, a dodatkowo do tej pory nie lubiąca jej szefowa pożycza jej kilka kolorowych zagranicznych szmatek na wyjazd, w tym niebieskie ponczo. Wakacje są cudowne, chociaż dziwi Idę snujący się za nią Niemiec, który chce się z nią spotkać. Są cudowne do ostatniego dnia, kiedy Ida dowiaduje się, że jej współlokatorkę, której pożyczyła na ostatni dancing feralne niebieskie ponczo, zamordowano. Wraca i zaczynają się dziać dziwne rzeczy - znika Teresa, szefowa, jej były mąż okazuje się być mężem Teresy i prosi o zwrot rzeczy po niej, ktoś ją śledzi, wreszcie jej córka poznaje dziwnego Amerykanina i się w nim zakochuje. Jednocześnie narracja przechodzi na inne osoby, w których czytelniczka domyśla się byłego męża i jego partnerki, którzy snują jakąś karkołomną intrygę.

Się pali: mentolowe.

Się pije: koniak, lokalne wino, szampan, czarną kawę.

Się je: sałatkę z ogórka, pomidora i papryki (w Bułgarii), pierogi ze śliwkami (ciotka Barbara), melbę (w kawiarni), kremówki (w Bristolu), brzoskwinie ze straganu.

Się smaruje: nogi oliwą w celu równomiernego opalania.

Się ratuje: ofiarę stukniętą w głowę za pomocą tabletki cardiamidu.

Szowinizm powszechny: to typowe, że kobiety się nienawidzą, nie ma co dochodzić czemu, tak mają i tyle. Magia zagranicznych strojów działa na każdą kobietę bez względu na poziom intelektualny, to wyznacznik kobiecości. Dodatkowo większość kobiet jest niespostrzegawcza i nie zauważa nic dokoła siebie.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#69/#9

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 5, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Irena Matuszkiewicz - Nie zabijać pająków / Czarna wdowa atakuje

Małe miasteczko, a nawet obrzeża, upalny czerwiec. Obok siebie stoi zapuszczona kamienica, zwana Sejmikiem, z eklektyczną grupą lokatorów oraz dworek. Właścicielka dworku, Korczyńska, remontująca go w celu uruchomienia pensjonatu, również mieszka w Sejmiku wraz z przyjaciółką Adą i jej małym synkiem, Mieszkiem[1]. Utrapieniem kamienicy jest małżeństwo Pająkowskich, byłych funkcjonariuszy - oboje są niemili, przeraźliwie praworządni, inwigilują wszystkich i zgłaszają każdą pierdołę na policję - tupiące koty, defekujace psy, siadanie na ogrodzeniu trawnika, wózek na klatce schodowej. Dlatego, kiedy w lesie opodal zostają znalezione zwłoki Pająkowskiego, nikt się nie dziwi. Do akcji wkracza komisarz Jacek Dyna, wiecznie głodny człowiek z nadwagą, którego żona właśnie odchudza wbrew jego woli. Co ciekawe, żona denata wcale nie jest chętna do współpracy i traktuje policję tak samo źle jak wszystkich innych. Spory wachlarz różnych typów - rodzina pijaczków, atrakcyjna sekretarka, przedsiębiorca-kobieciarz, emerytowana nauczycielka starej daty, pyskata nastolatka z niepełnosprawnością fizyczną - utrudniają śledztwo, bo każdy coś ukrywa, a dodatkowo w lesie feralnego dnia byli prawie wszyscy. Najbardziej mylącą rzeczą są diabelskie rogi, własność synka Ady, które zostają znalezione przy zmarłym.

[1] Uczciwie mieszka, nie że jakieś LGBT-y zatracone. Ada była kiedyś przyjaciółką jej zmarłego w wypadku syna, panie się polubiły, mąż Ady aktualnie jest na trzyletnim kontrakcie w Stanach, a dodatkowo przyjaciółka jest z zawodu hotelarką.

W drugiej części od poprzednich wydarzeń minęło pół roku, pensjonat już funkcjonuje. Dotychczasowa oponentka - wdowa Pająkowa - pracuje jako ochroniarka i chociaż dalej nie jest przemiłą osobą, tak lubi się z małym Mieszkiem. Na Sylwestra ma się pojawić spora grupa pracowników międzynarodowej firmy na huczne zamknięcie roku, w okolicach wigilii przyjeżdża też samotna, schorowana pani Eliza. Impreza sylwestrowa zaczyna się niefortunnie, bo ekipa pojawia się w innym składzie niż planowany - przyjeżdża znienawidzona żona dyrektora, a nie pojawiają się mężowie dwóch pań, do tego suknia balowa dyrektorowej zostaje uszkodzona. Po fajerwerkach podpite towarzystwo się rozprasza, mimo próby kontroli znika dyrektorowa i zostaje znaleziona martwa jakiś czas później. Spanikowani pracownicy zaczynają się kłócić, znika kolejna osoba, również ze skutkiem śmiertelnym, Ada i Korczyńska wraz z Pająkowską zaczynają własne śledztwo. Mniej tutaj Jacka Dyny, mniej też jego komentarzy o typowo kobiecym zachowaniu (z błyskotliwymi uwagami w stylu, że po komplementach kobiety otwierają się jak puszki konserw), śledztwo toczy się nieco w kuluarach, a w finale wszyscy spotykają się na imieninach małego Mieszka, którego nie do końca zrozumiałe obserwacje pozwalają wyjaśnić tajemnicę.

I to są bardzo przyjemne kryminały, nie wybitne, troszkę może odrealnione (jednym z wątków są sprawy spadkowe, gdzie żona po śmierci męża płaciła podatek za odziedziczoną nieruchomość, potem przekazując synowi nieruchomość, syn zapłacił podatek, zaś po śmierci syna matka nie podjęła czynności spadkowych, żeby po raz trzeci nie płacić podatku; to tak nie działa). Dyna bywa nieco irytujący ze swoją żarłocznością, sarkający na żonę, którą martwią jego dramatyczne wyniki badań, ale jednocześnie też jest ludzki ze swoim ukradkowym wyjadaniem kabanosów z lodówki. Intrygi są wiarygodne, śledztwa rzetelne, chętnie zajrzę do innych kryminałów autorki.

#67-68

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 4, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie - Skomentuj