Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Khaled Hosseini - Chłopiec z latawcem

Zacznę od tego, że to nie jest jednak powieść z twistem, tylko taka, w której z czasem narrator (a przy tym czytelnik) dowiaduje się pewnych rzeczy, które zmieniają narrację. Tutaj są to rzeczy dość oczywiste, ale nie one stanowią o wartości książki.

1975. 12-letni Amir mieszka w Kabulu z wpływowym ojcem, sunnitą ze szlachetnego plemenia Pasztunów. W domku w ogrodzie mieszka służący Ali, szyita z plemienia Hazarów, z rok młodszym od Amira synem, Hasanem. Chłopcy są nierozłączni, Hasan uwielbia Amira i zrobiłby dla niego wszystko, jednak Amir ma należne mu z urodzenia i statusu poczucie wyższości; przyjmuje uczucie i zaangażowanie Hasana za pewnik, chociaż oczywiście go bardzo lubi. Co ciekawe, to ojciec, człowiek szanowany, popycha Amira w stronę dziwnej przyjaźni z synem służącego, absurdalnie też Amir ma wrażenie, że zasmuca ojca. Punktem zwrotnym jest turniej latawców, który Amir chce wygrać, żeby zasłużyć na szacunek ojca. Wygrywa z ogromną pomocą (czy raczej dzięki poświęceniu) Hasana, ale to gorzkie zwycięstwo, bo właśnie wtedy zawodzi, udając, że nie widzi brutalnej napaści młodych zwyrodnialców na Hasana. Od tej chwili już nic nie jest takie, jakie było, a po jakimś czasie Ali z Hasanem odjeżdżają. Na sferę osobistą nakłada się wielka polityka - napaść Sowietów na Afganistan, co zmusza ojca Amira do emigracji do Stanów. Amir dorasta, zostaje pisarzem, żeni się, osiada również mentalnie w Kalifornii, ale jak zadra siedzi w nim przeszłość. Po śmierci ojca jego spokój burzy telefon z Peszawaru, skąd dzwoni dawny przyjaciel rodziny i prosi o powrót, aby naprawić przeszłość.

Losy Amira, mimo że stanowią właściwą oś powieści, to tło dla prawdziwego dramatu - losów Afganistanu, szarpanego wieloletnią okupacją przez Związek Radziecki i wojną domową, z drastycznym zniszczeniem przez Talibów. Amir wraca do Kabulu, widzi szczątki świata, który znał, patrzy na codzienną śmierć, tę nagłą, ale i powolną, z głodu i załamania. Nie jest to powieść historyczna czy wojenna, ale mimo skupienia na jednej postaci, nie jest to łatwa lektura.

#100

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 11, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Liane Moriarty - Moja wina, twoja wina

Sąsiedzi (Vid i Tiffany) spontanicznie zapraszają Ericę i Olivera na podwórkowego grilla. Ponieważ Erica była umówiona już wcześniej na ważną rozmowę z przyjaciółką z dzieciństwa, Clementine i jej mężem, Samem, ci ostatni również pojawiają się na przyjacielskim grillu. Narracja rozdziela się na przed i po; wiadomo, że na grillu stało się coś dramatycznie złego, z czym nikt z trzech par i ich dzieci nie potrafi sobie poradzić. Jeden wątek powoli odsłania chronologiczne wydarzenia, w drugim widać, jakie reperkusje są dwa miesiące później (co oczywiście sprawia, że czytelniczka obgryza pazury z niecierpliwości). Erica nie może sobie przypomnieć części wieczoru, przez co ma poczucie, że umyka jej coś ważnego. Dakota, 10-letnia córka Vida i Tiffany, przeżywa coś ciężkiego, izolując się od rodziców. Clementine i Sam nie sypiają w jednym łóżku, kontakty między nimi można oględnie nazwać jako niechętne, a ich 6-letnia córka sprawia problemy wychowawcze w przedszkolu. Wreszcie Clementine i Erica, przyjaciółki "od zawsze", unikają się, każda z listą pretensji. A, nie ma też upierdliwego staruszka Harry'ego, sąsiada Vida i Tiffany, który wiecznie miał pretensje i nawet zdarzyło mu się kopnąć ich psa.

Jakkolwiek powieść się doskonale czyta w trybie ciągłym, tak stężenie dramatycznych zdarzeń i osób specjalnej troski jest trochę za wysokie. Mamy matkę-hoarderkę, która zniszczyła dzieciństwo córce, a ze szkodliwego wpływu dorosła już kobieta ciągle nie może się wyzwolić mimo lat terapii. Jest rodzic z PTSD, który nie umie odbudować spokoju w sobie po traumatycznym wydarzeniu. Jest inny rodzic po stracie, próbujący dochodzić sprawiedliwości drogą sądową, co eskaluje w nienawiść do otoczenia. Jest kleptomanka, zabierająca "za karę" rzeczy osobie, która ich nie docenia. Jest para, która walczy z bezpłodnością i podejmuje trudne decyzje. Jest córka z niską samooceną, nieustająco walcząca o uwagę i docenienie ze strony matki, bardziej skupionej na szeroko pojętej filantropii. Ba, jest tzw. kobieta z przeszłością w biznesie erotycznym, która aktualnie martwi się reperkusjami tego. W pewnym momencie robi się z tego nieco niestrawny konglomerat, ale finalnie autorce udaje się wyjść obronną ręką. Niestety, książka dryfuje w stronę poradnika samopomocowego ("jeśli tak masz, szukaj terapii") niż literatury wysokiej. Absolutnie #guiltypleasure.

#99

Inne tej autorki tutaj.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 10, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj


André Aciman - Znajdź mnie

“Znajdź mnie” to zbiór nowel, osadzonych kilkanaście-dziesiąt lat po gorącym włoskim lecie Elio i Olivera.

Michael, ojciec Elio, już rozwiedziony, spotyka w pociągu Florencja-Rzym Mirandę, dwukrotnie młodszą od siebie dziewczynę. Błyskawicznie odczuwają wspólnotę doświadczeń, po wizycie u ojca Mirandy spędzają razem noc, czując, że znają się od zawsze i doskonale się rozumieją. Chcą mieć dziecko.

Jakieś dwa-trzy lata później. Elio na koncercie muzyki kameralnej spotyka dwukrotnie starszego od niego (widzicie wzorzec?) Michela, tutaj pójście do łóżka zajmuje im całe dwa dni, bo obaj się wahają. Michel częstuje Elio singlemaltem oraz pokazuje zabytkową partyturę po ojcu (a konkretnie po przyjacielu ojca); pół nowelki to śledztwo, jaka jest wymowa zapisanej muzyki, kto był jej autorem i kim był dla ojca. Michael i Miranda mają półtorarocznego syna, Olliego.

Oliver wydaje pożegnalne przyjęcie w Nowym Jorku przed przeniesieniem się do New Hampshire. Zaprasza poznaną na jodze Erykę oraz kolegę z wydziału Paula, bo oboje mu się erotycznie podobają. Wyobraża sobie trójkąt z nimi, ale tak naprawdę myśli o Elio.

Syn Michaela i Mirandy jest już kilkulatkiem, była żona (matka Elio) jest nie do końca sprawna, wszyscy - wraz z Elio i Oliverem - mieszkają we włoskiej willi z pierwszej części opowieści. Chłopaki się na początku na siebie nieco boczą, ale błyskawicznie się odnajdują w pościeli, jakby nie minęło 20 lat. Śniadania, wyprawa do Aleksandrii, zrozumienie i szczęście, wybaczmy sobie ostatnie 20 lat oddzielnie.

Więc to nie jest zła książka - dużo mądrych dialogów o byciu razem czy utrzymaniu tego czegoś, co sprawia, że chce się żyć. Że na poznanie kogoś jest dobry czas w każdym momencie życia, nawet jak ma się poczucie uczuciowego bankructwa. Tyle że jednocześnie jest tak boleśnie naiwna i wybiórcza, że krzywiłam się podczas czytania. Nie wiem, czy ma sens jako samodzielna pozycja, raczej ukłon dla fanów.

Drobna niedoróbka redakcyjna - zacytowane przez autora angielskie tłumaczenie wiersza Kawafisa (autorstwa starszego Durrella) jest niekompletne, co widać przez porównanie z polskim przekładem.

Inne tego autora tutaj.

#88

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 14, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marcin Kącki - Fak maj lajf

Sensacyjny szmatławiec "Tylko życie" ma duży budżet zarówno na procesy sądowe, jak i pozowane zdjęcia, na których dzięki zdeterminowanym statystom (Norze, która się chce przebić z pozycji małomiasteczkowej piękności do wielkiego świata, gejowi Fifi, nie wahającemu się sprzedać szczegółów alkowy kogoś znanego, który publicznie jest oczywiście hetero) czy sprzedajnym celebrytom, którzy za podbicie rankingu nie mają problemu z wystawieniem kochanki czy żony na żer gawiedzi. “Dziennikarze” nie mają problemów, żeby zarobić kosztem nieszczęścia ludzi, których dzieci zginęły w tragicznym wypadku also zaszantażować polityka jego prywatnością w celu uzyskania korzyści (finansowej czy politycznej). Wtem ktoś uruchamia stronę upolujgnoja.pl, gdzie zbiera zdjęcia naczelnego gazety w kompromitujących sytuacjach i informuje o nagrodzie za każde kolejne zdjęcie, co nakręca spiralę nienawiści.

Dużo wątków - zarządzanie wizerunkiem w polityce, oddolny ruch społeczny rozpoczęty przez cwanego dealera narkotyków, zarabianie ciałem u obu płci, popularność jako wyznacznik sukcesu, brutalne porachunki przestępcze, zemsta - łączy się ze sobą w finale, ale nie jest to wiarygodne rozwiązanie fabularne.

Są takie książki, które zaczynasz czytać i z każdą stroną wiesz, że powinnaś przestać, bo nie będzie lepiej. To właśnie taka książka. Brutalna, pokazująca świat pełen brzydoty, układy, w których nikt nie wygrywa, nie ma przypadku, tylko jest ustawiona scenka, z której ktoś może czerpać korzyść. Autor wiele wątków czerpał z (okrutnej) rzeczywistości, co nie sprawiło, że odłożyłam książkę z ulgą, bo wystarczy otworzyć dowolną gazetę, żeby w taki świat trafić z powrotem (wywłaszczanie lokatorów; bandytyzm, w tym stadionowy; przemoc wobec słabszych - dzieci, kobiet, homoseksualistów, bezdomnych; wielkie nadużycia w polityce; układy).

Inne tego autora tutaj.

#86

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 12, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, panowie, 2019 - Skomentuj


Jane Austen - Duma i uprzedzenie

Zacznę od tego, że jeśli uwielbiacie tę książkę i uważacie ją za arcydzieło, to proponuję przejść gdzie indziej, tu tylko się zirytujecie. Chyba mam absolutnie ślepą plamkę na literaturę romantyczną, bo nie widzę w powieści wartości innej niż historyczna (cieszmy się, że czasy mainstreamowych idiotek w falbankach minęły), bohaterki są wszystkie - również ta jakże swawolna i inteligentna Elżbieta (Lizzie) - gęsiami, a wszystko obraca się wokół plotki i pieniądza.

Pan Bennet ma głupią żonę (która używa swoich “słabych nerwów” jako sposobu na uzyskanie tego, co chce, więc może mimo tego, że ciągle gada głupoty, to jednak jest całkiem sprytna) oraz 5 córek; niektóre są ładne, niektóre mniej, a jedna jest podobno inteligentna. Podstawowym zmartwieniem pani Bennet jest wydanie córek za mąż, najlepiej za bogatych panów, więc nieustająco marudzi mężowi, że muszą bywać. Kiedy pojawia się więc zamożny kawaler, pan Bingley, matce jest wszystko jedno, która córka; kiedy podoba mu się najstarsza, Jane, wysyła ją z wizytą sprytnie po popołudniu w deszcz bez opcji na powrót, dramatyczne przeziębienie zatrzymuje ją w domu pana Bingleya, a jak wiadomo, częsta ekspozycja wzmacnia pragnienie. Lizzie, ta niby najinteligentniejsza (bo czyta książki i nie ogląda się za regimentem wojska), zostaje podczas pierwszego balu obrażona przez przyjaciela pana Bingleya, niejakiego Darcy’ego, uznała go więc za gbura bez względu na jego wielki majątek. Dla ułatwienia dodam, że gburowatość Darcy’ego polega na tym, że nie wchodzi w układy i układziki towarzyskie, nie lubi tańczyć ani poznawać nowych panien, o Elżbiecie powiedział, że nieciekawa na pierwszy rzut oka oraz nie mówi populistycznych głupot jak “sympatyczny” Bingley. Nie żeby był człowiekiem idealnym, bo jego [spoiler alert] oświadczyny, w których wyjaśnia Lizzie, że chciałby ją *mimo* jej ubóstwa i żenującej rodziny, to majstersztyk bucówy. Nie przeszkadza to oczywiście w niczym, bo wystarczy, że dla odmiany od wyniosłego milczenia wyjaśnił przyczyny swojego postępowania, żeby panna Bennet stopniała jak masło na patelni.[spoiler alert]

Cała intryga opiera się na tym, że Jane “zakochała” się w Bingleyu od razu, a on tak nie do końca, bo dał sobie wyperswadować związek jako nieprzyszłościowy, zaś Lizzie nie zakochała się od razu w panu Darcym, bo była zarówno dumna, jak i uprzedzona, a każdą sytuację analizowała na niekorzyść tego ostatniego. Pomiędzy jest mnóstwo ploteczek, dworskich intryg, pieniędzy w tle każdej akcji, bali i konwenansów. N-U-D-A. Zero emocji. Naprawdę A.D. 2019 to jest dalej świetna książka (abstrahując od obrazków z filmu, jak Colin Firth eksponuje tors)?

Dodatkową wadą była lektorka (no chyba nie myśleliście, że to czytam), która uparcie czytała nazwisko Fitzwilliam jako [fajc-łiljam], a Pemberley jako [pamberlej].

Inne tej autorki tutaj.

#82/#12

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 31, 2019

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Komentarzy: 7


Jonathan Franzen - Korekty

Enid ze wszystkich sił chce, żeby jej trójka dorosłych dzieci - przedsiębiorca Gary, wykładowca uniwersytecki Chip i szefowa kuchni, Denise - przyjechali z rodzinami na święta Bożego Narodzenia. Ma wrażenie, że spotkanie rodzinne całkowicie wszystko zmieni; zniknie to, że nie radzi sobie z za dużym, sypiącym się domem, z mężem z postępującą demencją i Parkinsonem, a jej dzieci wreszcie odpoczną od problemów i będzie “jak kiedyś”, da się wprowadzić do rzeczywistości korektę. Jest jedyną osobą, której na świątecznym spędzie zależy. Alfred, jej mąż, jest coraz bardziej splątany, przestaje panować nad fizjologią, a w chwilach jasności umysłu widać, że cierpi z powodu skomplikowanej przeszłości i niezamkniętych spraw. Gary ukrywa przed żoną depresję i czuje narastającą paranoję, widząc, jak jego trzech synów izoluje się od niego, mimo że nie jest takim srogim i odległym ojcem jak Alfred. Chip, niegdyś duma matki ze względu na osiągnięcia uniwersyteckie, został wyrzucony z pracy z powodu romansu ze studentką, wegetuje pogrążając się w długu u siostry, opętany idee fixe napisania scenariusza filmowego. Wtem przypadkiem wyjeżdża na Litwę, gdzie w przededniu zamieszek próbuje pracować jako PR-owiec szemranej spółki. Wreszcie Denise, po nieudanym małżeństwie, realizuje się jako szefowa kuchni w prestiżowej nowojorskiej restauracji, ale wszystko staje się nieważne, kiedy uwodzi żonę swojego szefa. To historia rozpadu rodziny, której członkowie znajdują swoją siłę, uciekając od siebie (albo idąc w alkohol, narkotyki czy leki na receptę).

Najboleśniejszym wątkiem jest choroba Alfreda, silnego mężczyzny, wynalazcy-hobbysty, rządzącego twardą ręką pracownikami, żoną i dziećmi. Po przedwczesnym odejściu na emeryturę z powodu, jak twierdziła Enid, nadmiernej dumy, zapada się w siebie. Postępująca degradacja jego umysłu, splątanie, brak możliwości decydowania o sobie sprawiają, że jego marzeniem jest zakończenie życia. To jedyny przypadek tutaj, kiedy korekta jest niemożliwa. W pozostałych przypadkach autor pozytywistycznie wskazuje bohaterom drugą szansę, nawet 75-letniej Enid. Jedną z interpretacji tytułu jest sugestia, że życie dzieci jest korektą życia rodziców, nie odebrałam tego jednak w ten sposób.

Inne tego autora tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 16, 2019

Link permanentny - Tagi: 2019, panowie, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Skomentuj