Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Z kuchni

W niedzielę padało (google przepowiedziało, że w sobotę słońce, a w niedzielę mżawa/deszcz i rację miało). Przed rekreacyjną (bo po sobotnim skakaniu z kanału na kanał nogi bolą, kondycja jednak nie ta) wizytą w Instytucie Techniki NEMO[1] poszliśmy na śniadanie na Westerstraat. To, że w Amsterdamie mają obłędną kawę, to wiadomo. Ale oprócz kawy mają też obłędne kanapki - ciężko wybrać, kiedy jest łosoś z twarożkiem, sałatka tuńczykowa, Old Amsterdam i inne dobra. Dlatego zdecydowałam się na inne dobra: częściowo roztopiony kozi ser (na brzegach płynny, a w środku krucho-twarożkowy), ciemna zgrillowana bułka, orzechy włoskie i miód.

Obok kawiarenki była pizzeria, zamknięta jeszcze w niedzielny poranek. Na stole siedział i spał (jednocześnie, koty umieją) piękny szaro-biały kot. Na widok dziwolągów za szybą się ożwawił i stwierdził, że będzie rozkoszny i chce się z nami podotykać. Nie przeszkadzała mu w tym szyba. Nam trochę tak, bo kota się nie da głaskać przez szybę.

[1] NEMO to budynek w kształcie łodzi koło Centraal Station. W środku poza wrzeszczącym holenderskim przychówkiem w liczbie milion znajduje się instytut naukowy, pokazujący w jedynie słuszny, bo przez doświadczenia, jak działa świat. Skąd się biorą bańki mydlane (i czy można zrobić takie duże, żeby w środku zmieścił się człowiek [2]), co to siła odśrodkowa, czy można zrobić z wody prąd, skąd się biorą dzieci (o, holenderski przychówek jest naprawdę dobrze wyedukowany) i czy myszy legną się ze zgniłych liściów[3]. Więc ja się pytam - czemu tak nie można w polskiej szkole? Czemu nie można pokazać procesu łańcuchowego (i dać wersji demo Incredible Machines)? Czemu nie uczyć ekologii i fizyki?

[2] Można, po części też, że człowiek był mały.

[3] Nie. Od czasów Sapkowskiego okazało się, że jednak potrzebne są myszy i myszowe.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 27, 2008

Link permanentny - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: amsterdam, holandia - Komentarzy: 10

« Wesołe miasto Amsterdam - O szyby deszcz dzwoni »

Komentarze

wonderwoman

nie da się w polsce z jednego powodu: trzeba byłoby chcieć cos takiego zrobić. a nauczycielom się nie chce (odbębnić i do chaty), politykom też nie (bardziej ich zajmują samoloty), a na tego, komu się chce- patrzy się jak na wariata.

autumn

ale smaaaaaczna kanapka!!! robisz takie zdjęcia, że czuje zapach koziego sera ;-))

a co do tego co się da w polsce … przykre, że sie nie da, a nawaet jak by było to obawia się że za moment by rozkradli, zdewastowali :( Jak byłam w Toronto to odwiedziła jako 10latka tego typu muzeum i oniemiała bo mogłam wszystko dotykać, eksperymentować ... wiecej sie nauczyłam będąc w tym uzeum niz na lekcjach w szkole

KAnusia

U nas się nie da, bo póki co nie ma gdzie. Zapotrzebowanie jest – co roku w Wawie są organizowane pikniki naukowe, gdzie pokazują proste eksperymenty i jest ogólny fun dla każdego wieku – tłumy są zawsze. Ale idzie ku lepszemu – budują nam Centrum Nauki Kopernik, gdzie właśnie tak to ma funkcjonować (bawiąc – uczyć. Nawet jeszcze nie zbudowane, już od jakiegoś czasu działa i organizuje różne pokazy weekendowo i gościnnie.

@wonderwoman: nie wiem, jak jest teraz, ale za moich czasów podstawówkowych ciągle nas ciągali po muzeach, kinach, galeriach… W LO trochę mniej, ale też. A zatem całkiem sporej grupie osób się chciało i się dało.

wonderwoman

> KAnusia no za moich czasów również. ale widocznie to było przed dinozaurami, bo moi siostrzeńcy (13 i 15lat) już są ciągani jedynie do kina (multipleks+pepsi+popcorn) na harego potera itp.

Boska

i nie poczekaliscie grzecznie przy szybie do otwarcia pizzerii zeby miachnac kota bezposrednio? podle, podle dziwolagi. a kotek sie staral!

i tak, tez jestem glodna.

Zuzanka

Chciałam! Ale otwierali dużo później.

JoP

@ instytut naukowy

Takie coś jest w Krakowie w Muzeum Inżynierii Miejskiej. Na wielokrążkach się huśtać i gigantyczne bańki robić zdarzyło mi się osobiście. („Interaktywna wystawa „Zabawy z nauką” przeznaczona jest głównie dla dzieci i młodzieży szkolnej.” He he.)

Komuś się chciało, jak dotąd nikt nikt nie zdewastował i nie rozkradł. (To tak w temacie „a w Polsce to nie ma, bo…”)

Zuzanka

JoP, trouble is, że o tym w Krakowie nikt nie słyszy. A AMS się reklamuje.

JoP

@ ASM się reklamuje

A gdyby MIM się nie reklamowało, to zrobiłoby puff i przestałoby istnieć? :->>

(Niereklamowanie się w sumie nie nie jest prawdą, w Krakowie to dość popularne miejsce i nie znam nikogo z dziećmi w wieku szkolnym, kto by nie był.)

Zuzanka

No, zważywszy, że szybciej usłyszałam o NEMO w AMS niż MiM w Krakowie, to jednak stawiam, że więcej się mówi o pierwszym. Tak, wiem, w prężnych kręgach krakowskiej inteligencji… ;->

Skomentuj