Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Tatuś Muminka był sfrustrowany i przestawał czuć się potrzebny - wszyscy mieli coś roboty, a on nie. Mała Mi stwierdziła, że nie umie wykrzyczeć złości, tylko dusi w sobie. Wtem wpadł na pomysł, żeby cała rodzina wyjechała na maleńką wyspę z latarnią morską, gdzie dzika natura i cały świat do zagospodarowania od nowa; nieważne, że mała kropka na mapie mogła zostać napstrzona przez muchę.
Teraz należało cieszyć się, że zaczynają nowe życie, od samego początku, że Tatuś będzie się starał o wszystko, co im potrzebne, że będzie się nimi opiekował i strzegł ich. Najwidoczniej za dobrze im było. „Dziwne – myślała smętnie Mama Muminka. – Dziwne, że ludzie mogą stać się smutni, a nawet źli, gdy życie staje się zbyt łatwe. Ale tak to już jest. I wtedy najlepiej zacząć od nowa, od drugiego końca”.Na wyspie nie jest tak, jak sobie wszyscy wyobrażali. W latarni nie ma latarnika oraz nie można w ogóle jej rozpalić. Muminek znajduje zaciszny zakątek, ale są tam mrówki; scena, kiedy odkrywa, że Mała Mi zrobiła mrówkocyd, jest bardzo smutna; trochę mniej minorowa jest początkowo straszna historia spotkań z Buką, która podążyła za rodziną, skuszona światłem sztormówki. Mama odkrywa, że tęskni za doliną i czuje się nie na miejscu, a róże nie chcą rosnąć na wodorostach, nie wspominając o braku muszli do ozdabiania rabatek. Do Tatusia dociera, że podjął się czegoś, co go przerasta - wyspa nie odpuszcza ani na krok, nie da się na niej zrobić oswojonej i łagodnej Doliny, ma tajemnice i wcale nie jest przyjazna. Najlepiej, jak zawsze, odnajduje się Mała Mi, ale ona nie potrzebuje nikogo ani niczego do szczęścia. Wtem finał, kiedy wyjaśnia się, kim jest zagubiony rybak, który niczego nie pamięta.
Zaskoczyło mnie, jak krótka jest to historia i jak urwane jest zakończenie. Oczywiście dopowiadam sobie, że później rodzina wraca do Doliny, gdzie czeka na nich listopadowy Homek, Mama Muminka smaży mu naleśniki i przygarnia do rodziny. Ale tak myślę w sierpniu, w listopadzie równie dobrze mogli nie wrócić. I jak to u Jansson - niby to historia dla dzieci, ale jednak zupełnie nie da dzieci.
Inne tej autorki.
#78