Kupiłam perfumy, książki, płyty. Z fajnych rzeczy - dostałam obiektyw 55-300.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Najpierw logistyka. Co komu by, co w poprzednich latach i przy innych okazjach, co się podobało, co nie, a może o czymś wspominał w rozmowie? A może zapytać i nie usłyszeć "a ja nie wiem". Trudny kawałek.
Potem polowanie. Gdzie znaleźć, niekoniecznie wypruwając dno z portfela. Ten etap lubię. Coś z odwiecznego instynktu łowcy, który wraca do jaskini z mamutem w garści.
Wreszcie pakowanie. Krew, pot i łzy. Papier się drze. Taśma klejąca okleja wszystko, tylko nie paczkę. Kokardka bynajmniej nie jest ładna, zgrabna i z równymi końcówkami.
A potem samo sedno. Nawet u dorosłych ten moment wyczekiwania, chociaż czasem zakończony słabo skrywaną myślą "co, znowu ciepłe skarpetki?".
A Wy, co kupiliście albo dostaliście fajnego?
(Notkę sponsoruje motto: Święta, święta i po świętach).