Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Piątek, dzień jesiotra (3)

Piątek był takim dniem, co to zawsze było luźniej, widać nawet sama świadomość weekendu czyni cuda. Poza tym nie było połowy załogi, bo Open'er. Siedzimy sobie rano w kuchni i gwarzymy przy kawie. Że wydalanie jest przyjemne i bez wydalania nie byłoby życia, a do tego udany poranek w łazience[1] gwarantuje dobry początek dnia. Chwilę potem zeszło na naszą-klasę, w ramach anegdotki przytoczyłam wygrzebany przez siwą profil dla "kobiet miesiączkujących regularnie.Tutaj wzajemne porady,doświadczenia dotyczace miesiaczki" (784 osoby). P. (inny P.) błyskotliwie zaproponował, że założy profil dla wypróżniających się regularnie i ma szczere przekonanie, że uda się zgromadzić większą rzeszę fanów, bo czynność nie jest restrykcyjna w sensie płci i wieku. Dzień sobie mijał, po pracy w ramach przeglądu miasta weszłam do malla, gdzie zobaczyłam sklep ogłaszający, że "Jeśli chcesz się wyróżnić, zapraszamy". I jak przeczytałam? Dziękuję, postoję.

Suchy Las ma tę zaletę, że nie ma w pobliżu żadnej oczyszczalni ścieków czy innego cuda, jest za to fabryka herbat owocowych. Dzisiaj wracałam do domu, wdychając miętę i chyba jabłko (droga ma też pola, łąki i różne malownicze nieużytki).

Mięta to chyba tak dla relaksu po próbie zachowania przyzwoitości w autobusie, bo mimo braku po drodze kiosku, który posiadałby bilety MPK na zbyciu (tak, wiem, to fanaberia jest, żeby o 19:30 w centrum Poznania ktoś chciał bilet) uparłam się, że jednak skasuję bilet elektroniczny. Trochę zeszło, zanim przywróciłam konfigurację telefonu pozwalającą na działanie tragicznie napisanej aplikacji Mobiletu, którą to konfigurację pieczołowicie usunęłam po odkryciu, że wysyła mi MMS-y i SMS-y jako pakiety, czardżując mnie po horrendalnej stawce za transfer. Jutro muszę przywrócić ponownie tę właściwą, ale to jak już dojadę na dworzec, bo jednak rozglądanie się w autobusie, czy panowie z plakietkami już po mnie nie idą podczas rozpaczliwych prób przypominania sobie, Gdzie To Się Ustawia, jest dość stresujące.

To, że Poznań sympatycznym miastem jest, to nie ulega frekwencji (uwielbiam to sformułowanie na równi z popadaniem w szezlong). Nie ulega też frekwencji, że jest miastem studenckim. Bo to stąd wywodzą się pogromcy Enigmy (a nie, jak pokazują tendencyjne filmy, od flegmatycznych fajfokloków).

Tu bywają głodni studenci; nie wiem, czy to wyraz zachwytu jadłospisem stołówki "Jowita" w Akumulatorach czy wręcz przeciwnie - na stołówce Politechniki mięso bywało, dość często nawet, aczkolwiek sobotni kurczak zawsze pachniał piątkową rybą.

I tu studenci kończą sesję, bo mam wrażenie, że obuwie na trakcji tramwajowej pojawiło się zdecydowanie w ramach jakiegoś uzewnętrznienia radości.

[1] Wiem, jestem okropna. Trafiłam dzisiaj do łazienki jednocześnie z pewną archetypowo śliczną panną, więc mogłam zdradzić potem kolegom, że koleżanka - mimo że naprawdę ładna - to jednak musi sikać.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 4, 2008

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1

« Marta Gessler - Kwiatostan - Danuta Frey - Osiem ramion bogini Kali »

Komentarze

mikowhy

opowieści relaksacyjnej ciąg dalszy…

Skomentuj