Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O drodze do i z Pragi

[29.04.2017/3.05.2017]

Ponieważ ostatnie majówki (i grudniówki) spędziliśmy w Berlinie, dla zmiany klimatu wybrałam Pragę. Z Poznania do Pragi można na wiele sposobów, każdorazowo jednak oznacza to, że w samochodzie trzeba będzie spędzić co najmniej 5 godzin[1], nie licząc postojów i stania w potencjalnych korkach. Na specjalne życzenie kierowcy ("a weź coś znajdź na sensowny postój, najlepiej nie w Polsce i żeby dobre jedzenie, bo to akurat na obiad można") znalazłam na Liście Miejsc do Odwiedzenia[2], tuż za polską granicą Kromolę (Kromlau) i Mużaków (Bad Muskau[3]). Czemu się znalazły na liście - widok Rakotzbrücke (zwanego też Diabelskim) w Rhododendron Park w Kromlau wszystko chyba wyjaśnia. Pogoda była jeszcze taka, jak w Polsce (zamiast ciepłego kwietnia mokry i zimny październik), azalie w większości jeszcze nie ruszyły, ale dosłownie na półtorej godziny przestało padać. Poza mostem w okolicy jest mały zameczek, kolej parowa, którą można się przejechać i mnóstwo uroczych małomiasteczkowych zakątków. Dodatkowy smaczek[4] - na tablicach są dwujęzyczne napisy, po niemiecku i po łużycku.

[3.05.2017]

W drodze powrotnej miałam wprawdzie w planach raczej powrót przez Jiczyn, ale ze względu na to, że trasa okazała się zupełnie niezakorkowana i przyjazna, zatrzymaliśmy się w pobliskim Mużakowie w celu Parku Mużakowskiego, w którym są dwa zamki i kilka innych sympatycznych zabudowań plus mnóstwo zieleni. W Starym Zamku można za umiarkowaną opłatą (2e od osoby, można kartą od 10e, stąd pocztówki) wspiąć się na wieżę (dużo schodów, bez windy), nawet w pochmurny dzień warto. Oczywiście nie byłabym sobą, jakbym nie zabrała ze sobą aparatu bez karty, zdjęcia tylko telefonem.

GALERIA ZDJĘĆ.

Przydatne:

[1] Mój rekord to chyba była wyprawa autokarowa na służbową integrację, gdzie to wyjechaliśmy o 7 rano, a na Hradczany wjechaliśmy w okolicach 17. Postoje, kierowca się zgubił we Wrocławiu, remontowana obwodnica, te sprawy.

[2] LMdO w centralnej Polsce, głównie uwzględniająca województwo wielkopolskie.

[3] Spaczona angielskim jako pierwszym językiem obcym, mam nieustająco wizję, że przy mieście stoi domina z pejczykiem i karci niesforne miasto: "Bad Muskau, baaad, very bad".

[4] Brakiem smaczku za to jest kontrast graniczny. Między Łęknicą (Polska) a Mużakowem (Niemcy) jest most. Po jednej stronie czysto, domki odremontowane, kwiaty, proste chodniki. Po drugiej stronie blaszane baraki z towarem z Chin, wielkoformatowe plakaty, poza plakatami szaro, a pod nogi trzeba patrzeć, żeby się nie potknąć. Zagadka nietrudna, która strona jest "nasza". Ciągle mam #borderlag.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 3, 2017

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: niemcy, bad-muskau, kromlau, majowka2017 - Komentarzy: 5

« Osobliwy dom pani Peregrine - Hakan Nesser - Nieszczelna sieć »

Komentarze

wonderwoman
o mamuniu. zdjęcia z rhododeron parku - jak z wysokobudżetowego horroru (co to jest to coś sterczące z jeziora?) fotki - jak zwykle bdb (dobry fotograf zrobi dobre foty nawet mikrofalówką)
Zuzanka
Z jeziora wychodzi rzeźba, całość ogólnie jest typowo ozdobna, bez drugiego dna.
de
Super wpis, aż chciałabym się sama wybrać, szkoda, że to tak daleko:D Choć tamte rejony kuszą.
Zuzanka
@de, zawsze można "po drodze" (np. do Drezna) albo przy okazji (z Zielonej Góry czy Wrocławia).
php
w Zgorzelcu/Goerlitz było podobnie :/

Skomentuj