Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Jak zanęcić przechodnia

Staram się specjalnie nie egzaltować, ale rzadko mi się zdarza, że po wejściu do przybytku kulinarnego wpadam w zachwyt, zwłaszcza w Poznaniu. Bywa ładnie, bywa spójnie, bywa ciekawie, ale raczej na pół gwizdka. Tymczasem w Manekinie, mieszczącym się w jednocześnie zaniedbanej i odnowionej pod linijkę okolicy Kwiatowa-Rybaki, gdzie obok siebie stoją odrapana i zabezpieczona siatką ruina oraz kremowa, bielejąca świeżymi drewnianymi szprosami okien świeża kamienica, jest jak we śnie projektanta wnętrz. Trzypoziomowy lokal (niewielka sala na parterze, za to bez schodów), antresola z barem nad białymi rurami nad kuchnią i kilka sal w piwnicy. Wszystko z motywem przewodnim (przy którymś manekinie zaczęło mi świtać, że to może mieć coś wspólnego z nazwą), z ażurami, drewnem, z umiejętnie wprowadzonym kolorem, tam gdzie trzeba. I, jak wspomniałam, miało być bez egzaltacji, ale odkrywając kolejne sale byłam coraz bardziej zachwycona.

Patentem dnia jest dla mnie manekin siedzący z kawą przy oknie. Też chętniej wchodzę do lokali, w których ktoś siedzi, zwabiona popularnością. Tutaj nie trzeba liczyć na stałą klientelę, plastikowa pani zawsze na posterunku.

W menu[1] przeważnie naleśniki, również z ciasta ziemniaczanego, aczkolwiek nazwanie ich naleśnikami jest pewnym nadużyciem semantycznym. To naleśniory, zajmujące duży talerz, mimo że dodatkowo są złożone w gustowny kwadrat. W środku może być wszystko - wege, z mięsem, wytrawne czy słodkie. Owszem, długo się czeka, ale warto. Nie wiem, czy są foteliki dla dziecka, podobno jest kącik z zabawkami, ale tak głęboko nie dotarłam. Ale wrócę, bo - jak w przypadku Pyrabaru - mam ochotę na sprawdzenie, czy wszystko w karcie jest tak dobre jak naleśniki z nadzieniem ruskim z podsmażonym boczkiem.


[1] Są też sałatki, zupy, desery - m.in. organiczne lody z syropem z agawy. TŻ ubolewa, że nie ma hamburgerów; mówi, że będzie lobbował.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 9, 2011

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 13

« Breaking and Entering - La Pivellina »

Komentarze

stardust

Juz chyba czytalam o tej restauracji, prawdopodobnie na blogu Polish Housewife. Nie wiem czy znasz ten blog, jesli nie, to polecam. Pisze go mieszkajaca wlasnie w Poznaniu Amerykanka i tak ladnie pisze o Poznaniu, ze az mnie zarazila. A osobiscie Poznania nie znam, wstyd sie przyznac, ale nigdy nie bylam.

autumn

ale fajne miejsce ;-)

perdo

Przejdziemy sie razem?

Pola

CUDO, chce tam zamieszkac!

Zuzanka

@Stardust, nie znałam, dzięki za namiar. Widzę, że bywa w Sweet Surrender, więc pewnie się o siebie otarłyśmy kiedyś. A do Poznania zapraszam :-)
@perdo, da się zobaczyć. Dam znać, jak będę w okolicy.

wonderwoman

przejeżdżam co jakiś czas ulicą rybaki i zawsze się zastanawiałam czym ten manekin jest. dzięki :) następnym razem się zatrzymam i pójdę na kawę i obadam kącik dziecięcy (wczoraj stałam godzinę na rybakach grr)

agazpoznania

Dzięki. Nie masz pojęcia, jak Twój blog mi się przydaje :)

Zuzanka

@agazpoznania, cieszę się. Jutro będzie o następnej, bo już się zbieram od miesiąca.

asiaque

U nas Manekin jest od paru lat, z podobnym wystrojem, a jako bonus polka bookcrossingowa oraz wieeeeeeelka kniga-rocznik gazety z 1950 chyba roku. Jest to chyba jedyne miejsce w miescie, gdzie mozna tak smacznie i niedrogo sie najesc do wypeku np nalesnikiem z twarozkiem #zajedyne 6 zyla. Zawsze, ale to zawsze jest tam pelno ludzi, osobliwie studentow, co mnie nie dziwi, bo student glodny i pusta kieszen ma.

Zuzanka

@asiaque, okolica też studencka, bo zaraz obok jeden z budynków Politechniki. Byłam w środku tygodnia w okolicy 13 i tłumów może nie było, ale kilkanaście osób się przewinęło.

Lmouse

Zuzanko, dziękuję za Twoje zdjęcia, opisy, nie udaje mi się w takie miejsca dotrzeć, ale jest nadzieja, że może kiedyś...zatopiona w rzeczywistości, problemach codziennych, wspominam, czytam i myślami jestem blisko Was:)

Zuzanka

@Aniu, umówmy się kiedyś na kawę czy obiad, zaprowadzę Cię :-)

Lmouse

Zuzanko, jestem jak najbardziej za:) dzieciaki mi chorują całą jesienio-zimę, że mam ochotę uciec dalej niż na Marsa. Ino samochód niech mi z naprawy wróci..w jednym kawałku. Buziaki dla Was:)

Skomentuj