Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
W warstwie fabularnej to przygody rudowłosej, ambitnej dzieweczki na uniwersytecie w Redmond - nauka, nauka, jeszcze raz nauka oraz życie towarzyskie. Pierwsze oświadczyny, kolejne, wreszcie odrzucenie wiernego Gilberta, pojawienie się księcia z bajki i wreszcie zrozumienie, że jednak Gilbert.
Ale. Jestem skłonna zrozumieć, że były takie czasy, że się topiło kocięta (Phil/Iza, ciotka Jamesina/Kubcia), a stare psy się wieszało w stodole (pan Harrison), ale nijak w poetyce romantycznej powieści dla dziewcząt nie mieści mi się, że Ania zdecydowała się uśpić chloroformem Rusty'ego, kota-znajdę, który ją pokochał. Na szczęście się nie udało, ale ten kawałek dość mi całość zbrzydził.
Inne tej autorki tutaj.
#78