Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Puszczykowo

Wiele rzeczy kojarzy mi się z muzyką. Pewnie każdemu. Ale ja mam takie na sztywno przypisane skojarzenia, coś jak "grają naszą piosenkę". Idąc latem przez rozgrzane ulice słyszę w głowie "Summer in the City" Cockera. Na widok żółto pomalowanych kostek bruku włącza mi się piosenka z Czarnoksiężnika w Krainie Oz. Na placu Mickiewicza słyszę, że "Przy placu obok dwóch krzyży pędzą szemrane auta" Piżamy Porno. Dzisiejsza podróż do Puszczykowa[1] (no, duże słowo "podróż", 16 minut z Poznania, ale ze względu na stresujące warunki[2] pozostanę przy tym określeniu) sponsorował mój ulubiony podróżny Grechuta:

lecz kiedy pociąg nadjechał
i stał na peronie zdyszany,
ktoś spytał: „więc dokąd jedziemy”,
usłyszał: „na razie wsiadamy”

[1] Ja to nawet do Puszczykowa nie umiem pojechać. Bo w zasadzie to powinnam była do Lubonia (gdzie czekała na mnie W.), ale ponieważ w rozmowie padło Puszczykowo, to nie dość, że pojechałam dalej, to jeszcze wysiadłam nie na tej stacji, bo są dwie. Po co takiemu Puszczykowu dwie stacje? Na korzyść zwiedzania - stacja naprawdę ładna, tylko nie ma gdzie usiąść.

[2] Pociągi osobowe powinni zostać zakazane przez Unię. Podobnie jak paplająca idiotka, która całe 16 minut trąbiła na zmianę średnio zainteresowanej (uwaga dla panów: ładnej - piegowatej i z fajnymi okularami) koleżance i chyba równie średnio zainteresowanym abonentom telefonii komórkowej, że: nie zdała egzaminu, bo głupi wykładowca powiedział, że chociaż zastanawiał się, czy jej nie dać wpisu, to jednak nie dał, w związku z czym jest wściekła, ale ta największa wściekłość już jej przeszła, ale i tak widać, że jest wściekła, prawda? Dobrze, że podróż trwała 16 minut, bo po półgodzinie bym ją udusiła.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 5, 2008

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+, Moje miasto - Tagi: puszczykowo, polska - Komentarzy: 9

« Danuta Frey - Osiem ramion bogini Kali - Czasem się nie rozumiem »

Komentarze

wonderwoman

dowiedziałam się od D.: pierwsza stacja to puszczykowo, a druga to puszczykówko. tak więc mea culpa- to ja źle powiedziałam

Zuzanka

E, luz – zawsze jakiś kawałek świata zobaczyłam :-)

Diablica

Ładnie to tak krytykować kogoś? Ja na twoim miejscu zaczeła bym od wyskubania sobie brwi! :) Internet to piękan rzecz!

Zuzanka

Ja bym zaczęła od podpisania się. Btw, wielki szacun za użycie emotikona – że niby taki żart, jakby się ktoś przyczepił.

mikowhy

na jednej ze stacji – ale nie tej ze zdjęcia jest buda z lodami. Jako, że nie jadam ze smakiem takowości ufam gminnym legendom – zacne ponoć i dobro-smaczne.

Przed budą tą zawsze tłumek sporawy w peerelowskich kolejeczkach się tłoczy. W środku panienek około 3 tłum sprzedawczyń lody serwuje, a nad wszystkim pieczę trzyma kobiecinka o aparycji niegroźnej lecz sercu złowrogim i kieszeni zamkniętej.

Pani owa szefową jakąś jest tam i będąc tam jest zawsze karcąc młode panienki, że za długo czynnością ludzko ponapojowych się oddają.

Tak napisałem bo mi się zawsze i nieodłącznie z Puszczykowem jakoś tak koligaci…

iskanna

To są najlepsze lody jakie jadłam :)

Zuzanka

Zdradzę Wam w sekrecie, że W. właśnie tam mnie na lody zabrała. Straszną panią zza lady widziałam, wygląda na niezłego smoka.

Zuzanka

A lody włoskie jak w dzieciństwie. Traumę mam w związku z tym, bo lody włoskie koło babci kosztowały 15 zł, a ja miałam 14 zł. I mi nie starczyło i chodziłam z 14 złotówkami w garści, bo się wstydziłam poprosić, żeby pani mi trochę mniej za 14 sprzedała…

mikowhy

ja myślę, że tej pani bałabyś się jeszcze okrutniej gdyby CI zł brakowało… tu nie ma zlituj

Skomentuj