Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Norman Leliwa - Leniwa zemsta

Mimo że zawód historyka sztuki został do bólu wyeksploatowany najpierw przez Nienackiego, a potem przez jego pogrobowców, autor ukrywający się pod dźwięcznym pseudonimem Leliwa nie zawahał się wysłać muzealnika Marcina Skolimowskiego w półprywatną misję do Londynu. Rok 1977. Pan Marcin szuka a) ikony skradzionej przez 20 laty w Polsce, b) morderców swojego brata, który przy okazji kradzieży ikony stracił życie. Pobyt w Londynie rozpoczyna się z wysokiego C, albowiem angielski przyjaciel Marcina - Nick - zostaje znaleziony martwy w jego hotelowej łazience. Na szczęście historyk jest sprytny, ucieka śledzącym go angielskim policjantom, rozpracowuje gang z piękną, choć zdemoralizowaną kobietą i mimo wielokrotnych pobić rozwiązuje tajemnicę śmierci brata. Rozwiązania fabuły są oczywiście "nadludzkim wysiłkiem", polska milicja dzielnie wspomaga prywatnego mściciela i reaguje na przesyłane przez posłańców wiadomości. Leje się Johnny Walker, pan Marcin przemyka się po angielskich posiadłościach przestępców bez zwracania niczyjej uwagi, rzucając co jakiś czas błyskotliwym zdaniem typu: "Diabelsko ładna dziewczyna, potem widok tego cholernego obrazu i wystarczy, żebym się rozklejał jak buty z Radoskóru".

#42

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 16, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 2


Marek Raczkowski - Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki

Wywiad-rzeka jest kiepskim gatunkiem literackim, ale z Markiem Raczkowskim wytrzymam i wywiad-rzekę. Jest o wielkiej aferze z wtykaniem polskich flag w psie kupy, o rodzinie, żonach i nałożnicach, córkach (których jakimś cudem naliczyłam trzy, chociaż chyba są dwie), świecie prasy i balansie między prywatnością a komercją. I jakkolwiek nie wszystkie poglądy (współ)autora[1] akceptuję, tak z czystym sumieniem życzę przyjemności z korzystania z używek i płatnego pożycia.

[1] Wywiad przeprowadzała Magda Żakowska.

#41

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 10, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, biografia, panowie - Skomentuj


Joseph Heller - Paragraf 22

Panowie (...) Jesteście oficerami Armii Stanów Zjednoczonych. Oficerowie żadnej innej armii na świecie nie mogą tego o sobie powiedzieć. Zastanówcie się nad tym.

Nauczona doświadczeniem, że niekoniecznie to, co opisuje narracja, jest tym, co się zdarzyło naprawdę, każdy kolejny raz rozpoczynania książki Hellera był obarczony pewną podejrzliwością. A może Yossarianowi to się śni? A może to książka o czymś innym? Może dlatego udało mi się ją przeczytać za czwartym podejściem, co może nieco dziwić w kontekście tego, że jestem w stanie przejść przez większość literatury niskich lotów. Ale skończyłam, tak? I, co gorsza, podobało mi się. Co gorsza, bo to przerażająca książka o wojnie, tym bardziej przerażająca, że śmieszna. I czytam, podśmiewając się, notując w głowie kolejne zabawne cytaty, a tak naprawdę nie jest śmiesznie. Bo wojna nie jest śmieszna i wojną cieszyć się może tylko ktoś, kto jest pozbawiony empatii, szalony wyzuty z moralności. Tymczasem to Yossarian chce orzeczenia, że jest szalony, bo wtedy nie będzie musiał latać i bombardować wroga i wszyscy będą mieli mniej okazji, żeby go zabić. Tyle że takiego orzeczenia nie dostanie, bo jeśli twierdzi, że jest szalony i nie chce zostać zabity, to wcale nie jest szalony i może lecieć na kolejną misję.

Za co polubiłam "Paragraf" bezwzględnie? Za język (i pewnie za tłumaczenie, chociaż roi się od niewyłapanych przez korektę literówek), za zabawy słowne w dialogach, za drwinę z wojskowości, za ciągłe przekręcanie kąta kamery i pokazywanie jednocześnie tej samej sceny z różnych ujęć. Za Milo Minderbindera, który kupując jajka na Malcie za 7 centów i sprzedając je na Pianosie za 5, miał z tego zysk (wszyscy mieli udział w zyskach). I za pielęgniarzy w szpitalu, którzy zapobiegawczo malowali wszystkim palce u nóg i dziąsła gencjaną oraz dawali środek na przeczyszczenie. I byłego starszego szeregowego Wintergreena, który samodzielnie ustawiał wojskową hierarchię.

Tylko ta wojna w tle. Nie lubię.

Chociaż praca, jaką wykonujemy, nie jest zbyt ważna, ważne jest, żebyśmy wykonywali jej jak najwięcej [generał Peckem].

#40

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 2, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 9


Jacek Hugo-Bader - Dzienniki kołymskie

Świat współczesnej Kołymy w dziennikach Hugo-Badera to świat nawet nie nad przepaścią, tylko już w przepaści. On się skończył, teraz trwa szabrowanie resztek tego, co zostało z lodowato zimnej krainy i czekanie na naturalną erozję. W tle wyprawy autostopem, bogato zakrapianej różnej jakości wódką, są historie ludzi, których zesłanie do obozu pracy dotknęło bezpośrednio (byli więźniami) lub pośrednio (dziećmi więźniów). To opowieści o miastach, które niszczeją przypadkiem bądź celowo, opuszczane przez ludzi. Dziennik nie jest nawet smutny per se, tragedie są ukryte pod opowiadaną historią. On jest tylko zupełnie bez nadziei.

Inne tego autora

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 29, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, reportaz - Komentarzy: 3


Terry Pratchett - Spryciarz z Londynu

Londyn z czasów Sweeneya Toda, Karola Dickensa, Roberta Peela, Bena Disraeliego i młodej królowej Wiktorii. Pod miastem znajduje się drugie miasto - kanalizacja, powoli używana nie tylko do odprowadzania brudnej wody, ale i do odbierania z domostw fekaliów oraz stanowi miejsce pracy dla zbieraczy. Jednym z najlepszych jest Dodger, który sprawnie pozyskuje monety, drobną biżuterię i inne walory. I którejś ciemnej o burzliwej nocy pozyskuje wyrzuconą z powozu pobitą dziewczynę zaraz po tym, jak spuszcza łomot jej dręczycielom. Dziewczyna mówi z nieco zagranicznym akcentem, ma na palcu pierścień i szybko się okazuje, że jest przyczyną sporego konfliktu dyplomatycznego oraz celem kilku płatnych morderców. Dodger w porozumieniu z Karolem Dickensem oraz swoim mentorem żydowskiego pochodzenia, Salem Cohenem, usiłuje uratować życie dziewczyny, nie zważając na wiele konwenansów. I politykę. Muszę, naprawdę muszę wspomnieć o tym, że Dodger i Sal opiekują się śmierdzącym psem o dźwięcznym imieniu Onan.

I jak z poprzednimi książkami Pratchetta, niezwiązanymi z cyklem o Świecie Dysku, mam poczucie, że szkoda czasu i ręki Pratchetta na nie. Historia z tej książki świetnie mogłaby się zdarzyć w sztafażu dyskowym, z dyskową Nocną Strażą i wszyscy byliby zachwyceni. Osadzając ją w XIX wieku zapewne świetnie spełnił postulat "bawiąc-uczyć", co zresztą jawnie opisuje w posłowiu, licząc na to, że historia londyńskiej biedoty nie zniknie zapomniana. Tyle że ja chcę Vimesa, trolle i Vetinariego. Oczywiście nawet bez Świata Dysku jest to książka dobrze napisana, płynną a cyniczną pratchettowską frazą; tłumaczenie też wydaje mi się niezłe, mimo że nie tłumaczył PWC.

Inne tego autora tu.

#38

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 21, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, sf-f - Komentarzy: 1


Camilla Läckberg - Księżniczka z lodu

Fjällacka, małe szwedzkie miasteczko letniskowe, koło 1000 mieszkańców. Zimą się nic nie dzieje, nie licząc znalezienia zwłok 35-letniej kobiety, która jako dziecko wychowywała się we Fjällbacce. Erika, pisarka-biografka, porządkuje rzeczy w domu, który otrzymała w spadku po nagłej śmierci rodziców i zupełnie przypadkiem wplątuje się w sprawę. Potencjalna samobójczyni, Alex, która szybko okazuje się zamordowaną, jest jej przyjaciółką ze szkoły, z którą nagle się urwał kontakt. Nie dość, że rodzice Alex uważają ją za godną zaufania i proszą o napisanie artykułu wspomnieniowego o córce, to jeszcze na posterunku w miasteczku obok spotyka zakochanego w niej w czasach szkolnych Patrika. I tak im się udaje sprawnie połączyć romans ze śledztwem.

Niby wszystko jak trzeba, ale pozostawia niedosyt. Erica, wtrącająca się w śledztwo, jest dość irytująca (nie tak, jak Chmielewska w najlepszym okresie, ale jednak). Dodatkowo jest to kryminał typowo "babski", z narzekaniem na wagę, opisami bielizny i kulinariów (co pewnie jest zaletą, skoro autorka opublikowała książkę kucharską z Fjällbacki). Chętnie pożyczę kolejne, ale nie chce mi się kolekcjonować na półce.

O tym, że autorka niespecjalnie korzysta w opisach z sielskiego uroku miasteczka, pisała na swoim blogu Theli.

Inne tej autorki:

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 18, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panie - Komentarzy: 4