Więcej o
Czytam
Ogromnym zaskoczeniem dla mnie było, że Nunez okazała się OMC synową Sontag. Zaczynała jako asystentka pisarki, dzięki czemu trafiła do jej pełnego książek mieszkania, po czym przez dłuższy czas była w związku z synem Susan (zawsze Susan, nigdy pani Sontag, stąd tytuł), Davidem. Kiedy się rozeszli, to właśnie Susan najbardziej było żal, bo uwielbiała ten dziwny trójkąt. Nunez opowiada o pisarce, kontrowersjach z nią związanych, dzieli się anegdotami, raczej życzliwie, acz czasem zauważa, jak dziwnie zachowywała się jej mentorka i jak dziwne miała zwyczaje, zwłaszcza pod koniec życia. Sporą część zajmuje czas choroby nowotworowej Sontag, co daje sporo do myślenia w zestawieniu z inną książką Nunez - Pełnią miłości. Tu narratorka opowiada o umowie z terminalnie chorą przyjaciółką, której ma dotrzymać towarzystwa, zanim ta zdecyduje się na odejście. Ile w obu jest fikcji, ile prawdy - nie wiadomo.
Inne tej autorki tutaj.
#27
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 29, 2025
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2025, autobiografia, biografia, panie
- Skomentuj
Lata 90. Narratorka ma 19 lat, właśnie zdaje maturę i po zaistnieniu kompletu - alkoholu, imprezy, braku rozwagi, na teście ciążowym pojawia się druga kreska. Wie, że z tym Grzegorzem to nie na poważnie, tym bardziej, że jego interesują studia na politechnice, a nie bycie ojcem, załatwi od ojca pieniądze na zabieg. Jaką decyzję podejmie dziewczyna, która właśnie straciła ukochaną matkę, a ojca nie znała, bo ten zwiał na wieść o tym, że ciąża? Patrząc na historię swojej matki, na jej wybory i życiowe opcje, zastanawiając się po wielokroć, czy nie lepiej by dla wszystkich było, gdyby się nie urodziła, wybiera aborcję. I zostaje sama ze swoimi myślami, bez możliwości upewnienia się, czy była to dobra decyzja. Na to nakłada się historia jej przyjaciółki/kochanki, Milenki, której świat się rozsypał w efekcie przemocy. Narkotyki, beznadzieja, przypadkowe znajomości, okres przełomu między nagle zakończonym dzieciństwem, a jeszcze niepełną dorosłością.
To trochę historia rozrachunkowa z epoki, trochę osobista - jak radzić sobie z życiowymi wyborami bez wsparcia, jakie znaczenie dla kobiety ma aborcja, zaufanie do siebie i świata, zrozumienie, jak nieodwracalna jest decyzja, czy lekarz jej nie skrzywdzi, czy ktoś się dowie i co wtedy? Nie jest to opowieść łatwa - jest gwałt, depresja, strata i poczucie, że może jakby podjęła inną decyzję, to nie byłoby łatwiej. To chyba pierwsza książka Dzido, jeszcze nie do końca tak bogata semantycznie jak kolejne, ale ważna. Zaistniała jako głos w dyskusji o aborcji, jako monodram z Marią Seweryn; nie daje recept, tylko zadaje pytania.
Inne tej autorki.
#26
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 29, 2025
Link permanentny -
Tagi:
2025, panie, beletrystyka -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Bezimienna bohaterka, czasem kiedyś Lamentacją, ale nie wiem, czy to żartobliwe, czy złośliwe, ucieka z naprędce spakowanymi podstawowymi narzędziami - nożem, kocami, cynowym kubkiem i skradzionymi zmarłemu na ospę synowi szlachcica butami; miejsce, w którym się znalazła, nie jest bezpieczne. Dziewczyna jest sierotą, z przytułku zabrała ją dobra pani na służbę, do opieki nad swoją opóźnioną intelektualnie córeczką, niewiele młodszą od dziewczyny. I wszystko układało się dobrze do czasu, kiedy drugi mąż dobrej pani, pastor, dla odmiany niezbyt dobry, nie wpadł na pomysł wyjazdu do Ameryki. Rzecz się dzieje przed triumfalnym przyjazdem Mayflower, emigranci trafiają w skrajnie niesprzyjające warunki, statki z zapasami zatonęły, tubylcy - Powatanie - niekoniecznie są pozytywnie nastawieni, ostra zima i choroby zbierają srogie żniwo. W trakcie dramatycznej ucieczki dziewczyny, która widzi, że pozostając w coraz gorszych warunkach w osadzie, nie przeżyje, dowiadujemy się o wszystkich okropnych wydarzeniach, w jakich przypadkiem uczestniczyła. Nie ma tu bohaterstwa, nie ma chwały, jest survival - robaki do jedzenia, jątrzące się rany, niebezpieczne zwierzęta i ludzie, jeszcze bardziej bezwzględni. Dziewczyna próbuje dostać się do osad Francuzów, gdzieś w górę mapy, który kiedyś kątem oka widziała.
Węszę spisek wszechświata, bo tuż po przeczytaniu trudnej, posępnej książki o upadku cywilizacji, dla odprężenia wzięłam do ręki historię o prywatnym końcu świata w XVII-wiecznej Ameryce. Autorka nie oszczędza czytelniczki, serwując ponurą, traumatyczną opowieść o ostatecznej podróży na skraju zagłodzenia, w gorączce, pełną fizjologii i zupełnie bez nadziei. To nie jest kawałek historii, który Amerykanie świętują i się nim chwalą, to jest owszem, land of free, ale tylko w kwestii wyboru swojego końca. Jak najbardziej jest to książka czytalna, mimo makabry, ale raczej nie dla przyjemności.
Inne tej autorki tutaj.
#25
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 28, 2025
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2025, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 1
Nie pisałam, bo byłam na wakacjach. Zważywszy, że pojechałam do Andaluzji, to był doskonały pomysł na kwiecień, bo już mam zaliczony kawałek lata, opalone stopy i ogólnie bardzo zadowolona, tym bardziej, że dziś za oknem 9 stopni (a wyjeżdżałam przy 25!). Ale do brzegu. Nie pisałam, za to czytałam.
Anna Blume spisuje swoją historię w formie listu? pamiętnika? kierowanego do bliżej niesprecyzowanego przyjaciela. Nie wiadomo, czy adresat go kiedykolwiek dostanie, bo Anna jest odcięta od świata w bliżej nieokreślonym państwie, w którym nastąpił koniec cywilizacji. Trafiła tu, żeby znaleźć brata, reportera, który miał relacjonować kolaps systemu, ale komunikacja zamarła. Nie jest to dziwne, bo na miejscu dziewczyna znalazła głód, przemoc wspieraną systemowo, morderczą rywalizację o resztki zasobów, niedobitki ludzkości podzielone na kasty i celową, choć niewyjaśnioną, rezygnację z bycia częścią świata. Mnóstwo śmierci, sama Anna czuje, że zatraca swoje człowieczeństwo, ale z uporem kolekcjonuje przejawy humanizmu - Izabelę z jej etyką, Sama, który usiłuje napisać książkę czy wreszcie fundację Woburna, która próbuje skromnymi zasobami uratować kilka osób.
Austera wyciągnęłam z półki trochę losowo, bo mam dużo nieprzeczytanego Austera; zaczynałam dwa razy, bo chociaż świetnie się czyta, to dziwna i trudna emocjonalnie powieść o tym, jak odchodzą kolejne kawałki znanego świata. Brutalna, brudna, beznadziejna, nieprzyjemna, naturalistyczna. Nie do końca rozumiem jej przesłanie, jeśli jest głębsze niż to, że z utratą cywilizacji ubożeją emocje i język, bo z braku obiektów desygnat traci rację bytu i trzeba kogoś obcego jak Anna, żeby mimo wyczerpania i braku perspektyw czuć jeszcze coś i mieć wolę życia.
Inne tego autora.
#24
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 25, 2025
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2025, panowie, sf-f
- Skomentuj
Koniec XIX wieku. Zbliżają się 50. urodziny Henry’ego Jamesa, absolutnie realnego pisarza, aktualnie w dołku - książki mu się nie sprzedają, pisanie na scenę nie idzie, umarła jego ukochana siostra, nie może dojść do ładu z swoją seksualnością, decyduje się więc na ostateczną kąpiel w Sekwanie. Wtem zaczepia go sam Sherlock Holmes, sam powątpiewający w swoją realność, od słowa do słowa niedoszły samobójca zgadza się pomóc detektywowi w odkryciu, czy Clover Adams, żona znanego amerykańskiego historyka, rzeczywiście targnęła się na swoje życie. Tak rozpoczyna się epicka opowieść, w której autor ciągnie obu bohaterów przez pół świata, każe im siadać do stołu z Twainem czy Rooseveltem, prowadzić niekończące się rozmowy, obserwować światowy establishment, śledzić zdradzieckiego Moriarty’ego, podziwiać Wystawę Światową w Chicago, żeby w finale zapobiec zamachowi na porządek świata.
Obiektywnie to bardzo dobrze napisana książka, wielowarstwowa, postmodernistyczna, z ukradkowymi mrugnięciami, jakie autor przemyca w narracji do czytelnika, na przykład ubawiłam się podczas sarkastycznych obserwacji Jamesa o niskiej jakości historyjek o Sherlocku Holmesie; można się bawić w rozpoznawanie, co się wydarzyło naprawdę, a co autor radośnie zmyślił. Ale ja jestem plot junkie i męczyłam się tygodniami, czytając opisy obiadów, zwyczajów towarzyskich, rozplątując powiązania między postaciami i podążając za szczegółową trasą bohaterów. Więc przyznaję, Simmons umie pisać, ale chyba nie jest to mój ulubiony typ literatury.
Ciekawostka - końcowa część akcji dzieje się na początku kwietnia, co korelowało z realnym czasem czytania, lubię takie przypadkowe zbieżności. Miałam kiedyś pomysł, żeby zrobić kalendarz akcji książek, żeby wybierać sobie na przykład zimą zimowe, a latem letnie, ale pomysł zarzuciłam.
#23
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 13, 2025
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2025, beletrystyka, kryminal, panowie
- Komentarzy: 7
Bobby Jones, eks-marynarz, mieszka z ojcem-pastorem na plebanii w walijskim miasteczku Marchbolt. Podczas gry w golfa znajduje niespodziewanie ciało mężczyzny, który spadł z klifu we mgle, jego przyjaciel lekarz smutno konstatuje, że człowiek tak połamany nie ma szans na życie, ale biegnie po wsparcie. Bobby zostaje z rannym, mężczyzna tuż przed śmiercią zadaje tytułowe pytanie i rzeczywiście umiera. W kieszeni zmarłego Bobby dostrzega zdjęcie pięknej kobiety o smutnych oczach, które potem zostaje użyte w prasie jako element ogłoszenia, żeby zidentyfikować ofiarę. Ponieważ ojciec Bobby’ego jest dość stanowczy, a było obiecane, że Bobby zagra na organach do mszy, chłopak biegnie do kościoła, zostawiając pilnowanie zwłok przypadkowemu przechodniowi, niejakiemu Bassingtonowi-ffrenchowi (sic!). Zgłasza się dama ze zdjęcia, rozpoznaje swojego brata, koroner orzeka nieszczęśliwy wypadek, koniec tematu. Tyle że nie dla Bobby’ego, bo zamiast pięknej, eterycznej i młodej kobiety ze zdjęcia, siostrą okazuje się wulgarna i znacznie starsza kobieta. Kiedy Bobby wyznaje siostrze, co denat powiedział przed śmiercią, następuje seria dziwnych wydarzeń - Bobby dostaje propozycję pracy w Ameryce Południowej, a kiedy ją odrzuca, ktoś go truje ogromną dawką morfiny, jednak cudem przeżywa. To daje powód do śledztwa, które młody człowiek prowadzi ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, lady Frankie. W finale odkrywają, kim była Evans oraz że od samego początku rozwiązanie mieli tuż pod nosem, ale nie byli w stanie skleić faktów ze sobą.
To nie jest zła książka, dość przyzwoita kryminalna przygodówka z sympatycznymi bohaterami, których Christie oczywiście w finale ze sobą swata (mimo że to mezalians, bogata lady i biedny syn pastora!). Niestety sposób postrzegania świata autorki mocno się zestarzał, nie żeby to była nowość - postaci drugoplanowe są opisywane w sposób co najmniej stronniczy (tępa kucharka ma wdzięk krowy, pani na poczcie ma wścibski nos, jąkający się absolwent Oxfordu na pewno jest głupkiem), osobom z pochodzeniem szlacheckim wolno wszystko, a służba jest postrzegana jak meble.
Inne tej autorki.
#22/#8
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 11, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2025, kryminal, panie
- Skomentuj