Kawałki Poznania, odcinek 6
Co roku jak kania dżdżu (zawsze się zastanawiałam, czy chodzi o ptaka, czy o grzyb oraz po co temu ptaku deszcz) wyglądam za zmianą czasu. Żeby dzień był dłuższy, żeby było dłużej jasno i żeby dziewczynce wolno było na spacer po pracy. I żeby na gołe nogi, bo wtedy znacznie przyjemniej w mieście. I jak rok ZOZO zablokował wszystkich w kwietniu w domu, tak rok ZOZI nie, ale za to pogoda od miesiąca jest - oględnie mówiąc - do niczego. Albo pada i ciemno jak w tej chwili, doskonały pierwszy dzień maja, albo zimno, ale to tak zimno, że tulipany od dwóch tygodni mam w pączkach. Serio, to nie jest zabawne. W ogóle. Na pocieszenie (własne) trochę kontrastów między starym - Ostrowem Tumskim a nowym - nieco graffiti, symulacja przebiegu murów palatium z bladozielonego szkła oraz Rzeźba Piastowska w kształcie dawnych murów obronnych Poznania. Za 12 dni mam umówioną pierwszą dawkę szczepionki, a niedługo później będzie można bez maseczek na świeżym powietrzu.