Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Sidney Sheldon - Rano, południe, noc

Czytadełko. Zły magnat całe życie zbierał pieniądze i niszczył swoją rodzinę. Kiedy w dziwnych okolicznościach ginie, jego dzieci przyjmują to z pewną radością, chociaż nie tylko ojciec był ich problemem w życiu. Okazuje się, że żadne z nich nie ma kryształowej przeszłości - jeden z synów jest narkomanem, prześladującym żonę, drugi - niby szanowanym sędzią, ale od ojca nauczył się wykorzystywać ludzi do swoich czasem mętnych interesów, córka - znana projektantka mody - jest szantażowana przez kogoś ze swojego otoczenia. Do tego dochodzi nieślubna córka, która pojawia się przy odczytaniu testamentu. Dość przewidywalne.

#45

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 26, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, kryminal - Komentarzy: 1


Reading in travel

Jakoś się złożyło, że wzięłam nieświadomie same książki o podróżowaniu (no. "Mr Vertigo" Austera był o czym innym, ale zostawiłam w samolocie po przeczytaniu kawałka, więc się nie liczy). Na drogę powrotną mam felietony Marian Keyes, żeby przełamać passę.

Paul Auster - Muzyka przypadku

Dziwna książka. Bohatera opuszcza żona, zostawiając mu dziecko. Chwilę po tym dziedziczy on spadek po ojcu, który z nim nie utrzymywał kontaktu. Na odzyskanie żony za późno, córka ma się dobrze w domu jego siostry i Nash nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Za część spadku kupuje saaba i zaczyna, słuchając kaset z muzyką klasyczną, jechać w kierunku mitycznego zachodzącego słońca, przez highwaye i route'y, zatrzymując się tylko po to, żeby się przespać i coś zjeść. I tak jedzie do momentu, kiedy na poboczu znajduje pobitego, niepozornego pokerzystę. Inwestuje resztę pieniędzy w partię pokera z tajemniczymi milionerami, którą jego nowy przyjaciel ma wygrać. Jak się łatwo domyślić, na wielkiej wygranej się książka nie kończy.

To, co fajne jest, to klimat - niepokój, poczucie bezsensu codzienności i bycia obserwowanym. Odcięcie od świata, z którym jedynym kontaktem jest strażnik i muzyka z kaset, sprawia, że wszystko zaczyna być coraz bardziej paranoiczne i nierealne. Pointa książki jest co najmniej nagła. I nie rozwiązuje wielu wątpliwości.

Inne tego autora:

Dave Eggers - My to mamy speeda

Książka jeszcze dziwniejsza. Narracja głównego bohatera, opowiadającego o podróży, jaką właśnie odbywa z kumplem dookoła świata, przerywana jest reminiscencjami, które niewidzialni bibliotekarze jego głowy przynoszą mu i pokazują na zgrabnych wydrukach. Obserwacje lotnisk, organizowania zakupu biletów lotniczych ad hoc czy ludzi, których spotykają podczas podróży, są dość reporterskie. Reminiscencje są z kolei psychodeliczne i wprowadzają spory nieład w to, co się dzieje. Dość mocnym akcentem jest rozpoczynająca książkę informacja, że opowiada o podróży która miała miejsce dwa miesiące przed śmiercią bohatera i jego matki w odmętach południowoamerykańskiej rzeki, ciągłe przeżywanie przypadkowej śmierci kumpla z highschoola czy co chwila wracające wspomnienia pobicia. Podróż i obserwacje był celne i czytalne, natomiast to, co działo się w głowie narratora - niezbyt strawne.

Inne tego autora:

#43-44

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, 2007, beletrystyka - Skomentuj


Eduard Petiska - Noce poślubne

Seria opowiadań przeplatanych białymi wierszami o miłości. Zarówno opowiadania, jak i wiersze nie mówią o miłości szczęśliwej, ale o takiej nietakiej. Poza parą staruszków, która spędziła razem szczęśliwe życie, reszcie par się nie układa i po kilku latach życia razem, i zaraz w noc poślubną. Smutne, melancholijne, czasem bardzo czeskie w charakterze.

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, opowiadania, panowie - Skomentuj


James Herriot - Jeśli tylko potrafiłyby mówić

... czyli przygody weterynarza na angielskiej prowincji chwilę przed II wojną światową. Jeśli ktoś spodziewa się miłych opowieści o zwierzątkach, to się nieco rozczaruje - historyjek jest dużo, ale trudno nazwać je miłymi. Ciężki poród u krowy, operacja świni z umazaniem się woniejącą zawartością jelit, kopanie przez konia, tarzanie się w nieczyszczonej wyściółce stajni czy chlewa, nie wspominając o konieczności usypiania ciężko chorych zwierząt - tego raczej się można spodziewać. W zasadzie jedynym jaśniejszym punktem jest przewijający się wątek rozpieszczonego pekińczyka, który wraz ze swoją panią prowadzi bardzo bogate życie towarzyskie.

Inaczej ma się sprawa z historiami o ludziach - są znacznie pogodniejsze. Herriot podejmuje pracę w malowniczej wsi, pełnej ciekawych ludzi. Pracuje u bałaganiarskiego, ale szarmanckiego weterynarza, nieustannie prowadzącego podjazdową wojnę z równie szarmanckim i bałaganiarskim bratem. Ludzie we wsi są mili, roztargnieni, czasem chamscy, czasem dziękują za to, co weterynarz robi dla ich zwierzęcia, czasem wręcz przeciwnie. Jak kto lubi angielską prowincję - bardzo miłe.

Inne tego autora tu.

#35

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


David Schickler - Pocałunki na Manhattanie

Z polecanek Kizi [blog nie istnieje - 2019]. Zbiór opowiadań, w których losy bohaterów stykają się w magicznej nowojorskiej kamienicy Preemption. Mam duży sentyment do nowojorskich kamienic, głównie za sprawą magicznego monumentu w Ghost Busters (proszę nie pytać, co ja mogę) i aury niesamowitości w Dziecku Rosemary. Tutaj w kamienicy mieści się biuro nieruchomości, w którym pracuje Donna. Mieszkają rodzice z utalentowaną literacko córką kończącą high-school. Ekscentryczny milioner współwynajmuje apartament z nieśmiałym księgowym, który rozmawia z windą firmy Otis. Asystentka w firmie adwokackiej przyprowadza swoich facetów na nocne igraszki. Jąkający się księgowy znajduje na Manhattanie za s.e.k.s-shopem warsztat jubilera-magika. Młody aktor chce zostać komikiem, jak jego dziadek, ale ostatecznie zostaje Myszą. Ksiądz wygłasza co dzień kazania aż do dnia, kiedy do kościoła przychodzi tajemniczy mężczyzna z pistoletem. Życie tych wszystkich ludzi przeplata się - niektórzy się znają, niektórzy się poznają dzięki wspólnym znajomościom, niektórzy bywają w nietypowej knajpie, gdzie podaje się Jajko, Baraninę czy Deser (marzenie człowieka niezdecydowanego).

Historie opowiadają o uczuciach. O ludziach, którzy nie czuli i nagle zaczęli coś czuć. O tym, że zdarzają się okazje, których nie warto odrzucić, mimo że na pierwszy rzut oka wydają się być co najmniej dziwne. I o przecinaniu się ludzkich ścieżek. Ładne, ciepłe, czasem erotyczne historie, które w ostatnich epizodach splatają się w węzeł.

Ostatnio dość rzadko mi się zdarza, żebym wsiąkła w książkę na tyle, by zapomnieć o całym świecie. Udało mi się na tylnym siedzeniu samochodu chyba podczas przedostatniej historii przegapić granicę, dopiero natrętnie gapiący się na mnie celnik sprawił, że oderwałam wzrok od książki. Zgadzam się też z Jonathanem Carrolem, który napisał przedmowę - jeśli ktoś tę książkę przeczytał i mu się nie podobała, to jest z nim coś nie tak. Uprzejmie donoszę, że ze mną jest wszystko w porządku.

#33

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 17, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 4


Tom Sharpe - Wilt w drodze donikąd

Czwarta część pechowego nauczyciela angielskiego z małego miasteczka. Pech się zaczął przed rozpoczęciem cyklu, gdy poślubił grubą Evę. Potem już było tylko gorzej - aresztowanie z powodu gumowej lalki, żona odkrywająca swoją s.e.k.sualność, cztery córki w jednym rzucie. W tej części Eva z córkami odlatuje na wakacje do wujka w Ameryce, przez co siła rażenia 4 panien Wilt, które głównie interesują się wykorzystaniem s.e.k.sualnym czarnej służby i życiem erotycznym wujka, przenosi się na inny kontynent. Wilt, korzystając z wolnego, idzie na spokojną pieszą wędrówkę, szukając staroangielskich korzeni, ale szybko przypadkiem wplątuje się w aferę polityczno-pedofilsko-wendetową. Jest niesmacznie, ale śmiesznie. Jak to u Sharpe'a.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 20, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Skomentuj