Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Znowu o jedzeniu

Wiem, nudno. Ale lubię. Podoba mi się lokalne jedzenie, oczywiście przy unikaniu rzeczy smrodliwych, typowo śmieciowo-seafoodowych - pieczona, soczysta kaczka, kruche warzyw z boczkiem, słodycze (odkryłam tanią podróbę Jelly belly w lokalnym convenience store). Fajne jest społeczne zachowanie podczas jedzenia - na stole jest dużo rzeczy na półmiskach, każdy ma swoją miseczkę i talerzyk, na który sobie nakłada, więc najczęściej ktoś musi mu coś podać, przysunąć czy nalać napoju (bo napój jest w butelce ogólnej bądź dzbanku).

I, czego się nie spodziewałam, trochę już umiem pałeczkami - na tyle, że mogłam z niejakim uśmiechem patrzeć na Hiszpankę twardo jedzącą widelcem.

Śmiesznie być big in jap^W^W^Wbiałym w Azji. Na ulicy byłam jedyną nieskośną osobą w okolicy. W metrze spotykamy obcokrajowców (czyt. nie z Azji), z którymi witamy się jak ze znajomymi - "Hello, where are you from, how long here?". Niemiec czy Szwed, ale bliżej niż śliczne, skośne, delikatne i często rozchichotane niskie dziewczęta.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Listy spod róży - Tagi: 2007, taipei, tajwan - Skomentuj

« Bez tytułu: 2007-08-04 - Ciagle pada... »

Skomentuj