Ja trochę ubolewam, że trailer zapowiadał trochę fajniejszy film niż w rzeczywistości. No i jak dla mnie to film się skończył w połowie :D. Ale powiem, że był tak na 4- ;)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Wiem, że słabe, ale nie mogłam się oprzeć filmowi, w którym Bruce Willis gra dwie role - starszawego policjanta i gładkiego androida z grzywką; oczywiście w obu rolach obrywa. Film należy tak trochę do hollywoodzkiego kina moralnego niepokoju, który poddaje widzowi pod rozwagę drażliwą kwestię, czy życie za pomocą androidów to będzie prawdziwe życie. Oczywiście tak podane pytanie zasługuje tylko na jedną odpowiedź: tak, życie wirtualne jest o wiele gorsze niż prawdziwe, ale ludzie są wygodni i jeśli bez wychodzenia z domu mogą przeżywać to, czego nawet wychodząc nie przeżyją, to w to wejdą za każdą cenę.
W przyszłości każdy będzie mógł mieć substytuta - spersonalizowanego manekina (oczywiście w ramach posiadanych zasobów finansowych), którego będzie mógł wysyłać do pracy, na randki i po zakupy, a samodzielnie leżeć sobie w fotelu z klapkami na oczach i kierować substytutem. Prawa biologii i fizyki trochę się zawiesiły, bo ludzie nie ruszający się od lat (poza wyjściem do toalety, a i to nie wszyscy) z foteli nadal są sprawni, szczupli i nie mają nawet odrobiny atrofii mięśni, a substytuty pozwalają na skakanie po dachach, pogonie za samochodami i prawie że bieganie po ścianach. I wszystko jest fajnie do momentu, kiedy okazuje się, że do tej pory bezpieczne chowanie się za substytutem bezpieczne już nie jest, bo zabicie substytuta smaży też operatora. Jak w "Szklanych pułapkach" dzielny policjant Bruce Willis ratuje świat. Z małą pomocą drugoplanowego grubego pizzożernego geeka. Zabawne, ale niekoniecznie wejdzie do klasyki świątecznej jak wspomniane "Szklane pułapki".