Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Riders of the Storm

Pierwsza letnia burza w pełnym słońcu. Dalekie grzmoty. A zupełnie blisko strumienie ciepłego deszczu, gdzieś tam za plecami tęcza, niestety schowana za blokami. Małe łapki przy barierce, wyciągające się, żeby złapać trochę kropel. Woda na małym nosku, na blond czuprynce i na rzęsach, szybko strząśnięta.

I bez obciachu można zanucić do małego uszka ulubioną piosenkę (no, jedną z ulubionych) o burzy i mieć poczucie, że wprowadza się czymś sprzed kilkudziesięciu lat nową jakość w głowie małego człowieka. Nawet bez umiejętności wokalnych.

Riders on the storm.
Riders on the storm.
Into this house we're born.
Into this world we're thrown.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 30, 2010

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+ - Skomentuj

« Definitely. Maybe. - Zieleń i stare złoto »

Skomentuj