Za to wczoraj (tj. we wtorek) wieczorem - przynajmniej u nas na Jeżycach - była centralnie burza z piorunami. A było, przypominam, koło zera.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Kiedy wstaję, myślę tylko o tym, żeby się ponownie położyć i jak wtedy będzie pięknie. Kiedy kończę jeść, myślę tylko o tym, że niedługo następny posiłek i zjem coś dobrego. Maanam w radiu obiecuje, że jak wiatr rozgoni ciemne skłębione, to kijem mnie w łóżku nie utrzymasz, ale sama nie wierzę w to, jeszcze. Wprawdzie dzisiaj nieśmiało wyszło słońce, a krótki deszcz wygenerował niespodziewanie delikatną, ale jednak całkiem pełnowymiarową tęczę nad Wawrzyniaka.
Miało być o nowym Pratchetcie, ale mnie ^dees usmaży.